Molo w Southend
Trudno sobie wyobrazić brytyjski nadmorski kurort bez molo. Kiedyś było ich ponad sto, do dziś przetrwała niespełna połowa. Najciekawsze jest molo w Southend: było ono jednym z pierwszych i wciąż pozostaje najdłuższym molo na świecie.
Ekskluzywna przystań
Pomysł budowy mola w Southend pojawił się w latach 20. XIX wieku. Dla niewielkiego miasteczka, leżącego nad szerokim ujściem Tamizy, miał to być sposób na przyciągnięcie coraz popularniejszych parowców, którymi zamożni londyńczycy wybierali się na wycieczki z biegiem rzeki (należy pamiętać, że poziom wody w Tamizie podlega znacznym wahaniom i tylko molo mogło zagwarantować możliwość przybijania do brzegu o dowolnej porze). Decyzję podjęto w czerwcu 1829 r.
Rok później, licząca 200 m drewniana konstrukcja, była gotowa. To jednak mieszkańcom Southend nie wystarczyło. Molo przedłużano etapami aż - w połowie XIX wieku - osiągnęło 1000 m długości.
Molo dla mas
W 1856 r. ukończono budowę kolei łączącej londyńską metropolię z Southend. Od tej pory do kurortu można było dotrzeć szybko, komfortowo i stosunkowo tanio.
W tym też czasie związki zawodowe wywalczyły skrócenie tygodnia pracy. Wszystko to sprawiło, że w ciągu kilku lat Southend, z niewielkiego i raczej ekskluzywnego kurortu, stało się prawdziwą mekką robotników szukających taniego wypoczynku. Powstały liczne hotele, sklepy, puby.
Jednak drewniana konstrukcja nie była w stanie wytrzymać takiej ilości turystów. Postanowiono więc wybudować nowe molo. W 1887 r. rozpoczęto wbijanie pierwszych żelaznych pali. Budowa pierwszej jego części trwała dwa lata. Po kolejnych dwóch - molo było gotowe. Miało teraz 2158 m długości - rekord nie pobity do dzisiaj.
Molo składało się z czterech części (od lądu): pawilonu z restauracją, głównego odcinka o szerokości 16 m, części rozrywkowej obejmującej salon gier, bary i kioski oraz przystani dla statków. Najciekawszym jego elementem była jednak - po raz pierwszy umiejscowiona na molo - elektryczna kolejka, która stała się jego największą atrakcją (co roku korzystało z niej ponad 5 mln pasażerów).
Koniec świetności
W latach II wojny światowej molo w Southend stało się... strategicznym elementem nabrzeża. Dokonano tu załadunku ponad 84 tys. okrętów wojennych wchodzących w skład ponad 3 tys. konwojów.
Po wojnie brytyjskie molo nie odzyskały już dawnej świetności. Podobnie było z Southend. Kilkakrotnie niszczył je pożar, a w 1986 r. uderzył w nie statek, robiąc blisko 20 metrową wyrwę. Chciano je nawet wyburzyć, bowiem budżet miasta nie był w stanie udźwignąć ciągłych napraw.
Bezpowrotnie minęły czasy, kiedy na dalekie podróże mogli pozwolić sobie nieliczni, a spacer molo - choćby donikąd - pozostawał niezapomnianym przeżyciem. Dziś wyrosło całe pokolenie Brytyjczyków, którzy nigdy nie poznali i nie docenili walorów molo. Southend odradzało się po wszystkich katastrofach i dziś, jak dawniej, próbuje wabić turystów elektryczną kolejką, pubem "Wesoły Rybak", sklepikami, salonami gier, a także małym muzeum. Tylko czy ktoś jest jeszcze tym zainteresowany?
PAWEŁ KUBISZTAL
Fot. Autor
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?