Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepiej czuję się, gdy wychodzę na scenę boso, bo mam wtedy kontakt z ziemią

Paweł Gzyl
Fot. Antoni Szczepanik
Rozmowa. Krakowska piosenkarka KINGA RATAJ opowiada o swej fascynacji portugalską muzyką fado.

- Skąd nagle taka popularność fado w Polsce?

- Otwieramy się ostatnio na nowe brzmienia i kultury, nie tylko na to, co jest w mediach. Może dlatego, że częściej podróżujemy do Hiszpanii czy Portugalii? W radiu jest też od lat audycja Marcina Kydryńskiego „Siesta”, w której wiele osób po raz pierwszy usłyszało fado i inne odmiany world music. Piękne jest to, że ludzie pokochali ten gatunek i mimo bariery językowej chcą go słuchać.

- Może mamy podobną naturę jak Portugalczycy?

- Niewykluczone - gdzieś tam dopada nas podobna melancholia. Niektóre tematy muzyczne w starych polskich piosenkach przypominają fado. Podobnie zresztą jest z muzyką rosyjską, czy ogólnie słowiańską - tam brzmienie portugalskiej gitary, a tu mandoliny. W sumie to dosyć bliskie.

- Byłaś kiedyś w Portugalii?

- Nie. (śmiech). Ale na pewno tam pojadę. Jednak nie na tydzień czy dwa, tylko na dłużej. Może na zawsze? Chciałabym bliżej poznać korzenie fado, bo nie uważam się za znawczynię gatunku. Bynajmniej nie o to mi chodzi, żeby rozmawiać o fado, tylko o to, żeby je śpiewać. Japończycy najlepiej na świecie grają Chopina, a większość z nich nigdy nie była przecież w Polsce. I to jest w muzyce najpiękniejsze.

- A jak Ty trafiłaś na fado?

- Po festiwalu studenckim w 2006 roku dostałam płytę Dulce Pontes od Marka Bazeli. Ta wokalistka to wielki głos, wspaniała osobowość, w swoim śpiewie łączy elementy klasyki i fado. Kiedy posłuchałam jej pierwszy raz - zakochałam się w jej głosie, w muzyce i brzmieniu języka. Potem sięgnęłam po inne płyty, zaczęłam się uczyć portugalskiego, na początku sama, później u lektora. I postanowiłam włączyć do repertuaru swoich koncertów jedną piosenkę fado. Spotkało się to z wielkim entuzjazmem publiczności. Ludzie podchodzili i pytali, co to jest. W efekcie powstał portugalski koncert na zamówienie publiczności.

- Jakie utwory wybrałaś do tego recitalu?

- Kieruję się tym, co mi się podoba. Wybieram utwory, które posiadają pewną uniwersalność. Jest w tym klasyka gatunku, śpiewana przez Amalię Rodrigues czy Jose Afonio, ale też współczesne fado. Śpiewam również piosenki w języku portugalskim - tylko napisane przez autorów z innych krajów.

- Teksty, które śpiewasz, trafiają do polskich słuchaczy?

- Przed każdą piosenką opowiadam widzom o czym będę śpiewać, wyciągam sens danego tekstu. Tak, żeby każdy mógł go odnieść do siebie. Te teksty są zresztą bardzo uniwersalne. Oczywiście jest również wiele takich, które opowiadają o historii i życiu codziennym Portugalczyków, ale tych staram się po prostu nie wybierać.

- Trzeba mieć specjalny image do śpiewania fado?

- (śmiech) Nie. Na początku rzeczywiście ubierałam się w długie i czarne sukienki. To była taka próba poszukiwania swojego stylu. Ale z czasem odeszłam od tego. Najlepiej czuję się, gdy wychodzę na scenę boso, bo mam kontakt z ziemią. Nie chcę, żeby strój mnie ograniczał, muszę się w nim czuć jak we własnej skórze.

- Kiedy będzie płyta z tymi utworami?

- Nie wiem, czy w ogóle będzie. (śmiech). Radio Rzeszów nagrało nawet mój koncert z zespołem i proponowało wydać go na płycie. Ja jednak chcę zadebiutować albumem z polskimi piosenkami, skomponowanymi specjalne dla mnie. Nie jest to łatwe, bo trudno dziś o dobre teksty, szczególnie kiedy dokładnie wie się, czego się chce. Muzykę napisze Marek Bazela, a autorzy tekstów będą różni.

Rozmawiał Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski