Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepsi, ale nie przystosowani

Redakcja
- Jak Pan ocenia młodych Polaków? Czy są kreatywni, mobilni, dobrze przygotowani od strony teoretycznej i praktycznej? Jak wypadają w konkurencji np. z Czechami czy Węgrami?

Rozmowa z prof. Stevenem Saxonbergiem z uniwersytetu w Dalarna w Szwecji, koordynatorem programu międzynarodowej wymiany studentów

   - Polscy studenci, zwłaszcza ci z Krakowa, są najlepsi. Potrafią bardzo ciężko pracować, są bardzo dobrze przygotowani teoretycznie. Wśród tych, którzy uczestniczą w kursie polityki społecznej na poziomie magisterskim, prowadzonym na moim uniwersytecie (są to osoby pochodzące m.in. z Brna, Warszawy i Krakowa), tylko jedna osoba otrzymała najwyższy stopień - student socjologii UJ. Dwóch kolejnych, wywodzących się z tego uniwersytetu, znajduje się w czołówce osób osiągających najwyższe noty. Polscy, krakowscy studenci potrafią myśleć analitycznie, mają doskonale przyswojoną teorię, podczas gdy studenci ze Szwecji czy innych krajów zachodnich osiągają sukcesy głównie w badaniach empirycznych.
   - Przedkładanie teorii nad praktykę jest u nas traktowane jako zarzut w odniesieniu do systemu edukacji...
   - Podejście empiryczne jest znacznie łatwiejsze niż etap poprzedzający - czyli analiza teoretyczna. Rywalizacja na skalę międzynarodową w świecie nauki odbywa się poprzez teorię, a nie opis empiryczny. Wasi studenci i absolwenci są w stanie nie tylko sprostać, ale i wygrać w tej konkurencji. Jedyne, nad czym powinni pracować, to przełamywanie wewnętrznych oporów do prowadzenia otwartej dyskusji nad własnymi i cudzymi dokonaniami.
   - Co Pan przez to rozumie?
   - Każdy kolejny kurs z zakresu polityki społecznej zaczyna się w naszym uniwersytecie od seminarium prowadzonego w małych grupach. Już na wstępie polscy studenci przeżywają szok, gdy w ramach zajęć z teorii rewolucji czyta się i analizuje dzieła Marksa. Kolejne zdziwienie wywołuje sposób prowadzenia seminarium. Młodzi Polacy starają się zapamiętać przede wszystkim daty i fakty. Trzeba im tłumaczyć, że najważniejsze jest zrozumienie tekstu, analiza słabych i silnych stron danej teorii, a nie to, kiedy i gdzie została po raz pierwszy spisana. Kolejnym szokiem edukacyjnym jest dla nich dyskusja nad pracą seminaryjną. W Szwecji to normalne, że uczymy się na swoich błędach, wręcz oczekujemy, iż grupa wychwyci niedostatki naszej pracy. Studenci z Polski boją się krytykować kolegę, obawiając się tego, aby sami nie zostali skrytykowani. W podobny sposób zachowują się studenci z Czech. Podczas seminarium, które prowadziłem, był taki przypadek, że jeden z uczestników, mając świadomość, iż napisał słabą pracę, zwierzał się przed zajęciami, że będzie musiał napisać esej powtórnie. Tymczasem oceniający - studenci z Polski i Czech właśnie - ocenili, iż kolega miał bardzo dobre wystąpienie. Indagowani, dlaczego tak postąpili, twierdzili, że nie chcieli, żeby dostał złą ocenę. Dla studentów z krajów Europy Środkowej ocena jest często ważniejsza niż poziom wiedzy, jaką się posiada. To blokuje ich kreatywność, bo oni mają zakodowane w głowach, że muszą być najlepsi, a więc otrzymać najwyższą ocenę, a ponieważ nie zawsze się to udaje, przeżywają frustracje i rozczarowania. Nauka dla oceny to w mojej opinii główna bolączka waszego systemu edukacji. W szkołach wyższych w Szwecji są tylko dwie oceny - bardzo dobra i dobra. Brak owej presji oceny powoduje, że student nie cierpi i nie wstydzi się z tego powodu, iż musi jeszcze raz napisać pracę. Dlatego bez skrępowania uczestniczy w dyskusji seminaryjnej.
   - Mimo tych ostatnich uwag, Pana ocena przygotowania naszej młodzieży do pracy zawodowej jest wysoka. Zważywszy na to, iż rokrocznie ok. 400 tys. młodych Polaków kończy studia, czy Szwedzi nie obawiają się, że gdy wejdziemy do UE, Polacy zajmą im stanowiska pracy?
   - Nie. Szwedzi nie obawiają się napływu emigrantów z Polski czy innych państw, które niebawem znajdą się w Unii. W moim kraju ok. 70 proc. przybyszów z obcym paszportem otrzymuje prawo do zamieszkania. Dla porównania - w Niemczech wskaźnik ten wynosi ok. 10 proc. Na młodych Polaków, zwłaszcza tych z dyplomem lekarza czy pielęgniarki, czekamy z otwartymi ramionami. Już teraz został uruchomiony specjalny program dla przedstawicieli tych zawodów. Warunkiem podstawowym jest znajomość języka szwedzkiego. Można się go nauczyć na specjalnych, bezpłatnych kursach.
   - W 1997 r. napisał Pan doktorat o upadku komunizmu w krajach Europy Środkowej. Bywa Pan często w Polsce z racji swojej funkcji koordynatora międzynarodowej wymiany studentów. Jaka jest Pańska ocena okresu transformacji?
   - Gdybym chciał odpowiedzieć wyczerpująco na to pytanie, nie starczyłoby stron w gazecie. Odniosę się więc tylko do nauki i szkolnictwa wyższego. Uważam, że bardzo niedobrze, iż polski rząd wciąż obcina dotacje na ten rodzaj edukacji. To po pierwsze. Po drugie, źle się dzieje, gdy profesor dorabia na kilku etatach poza macierzystą uczelnią. Choćby był tytanem pracy, nie zadowoli wszystkich. Mówiąc krótko - w czasach komunistycznych problemem dla badaczy, np. życia społecznego, była cenzura, ale mieli oni czas na badania. Obecnie nie ma cenzury, ale nie ma też czasu na prowadzenie badań.
Rozmawiała:
GRAŻYNA STARZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski