Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepsza recenzja na świecie

Włodzimierz Jurasz
Peter Stjernström „Najlepsza książka na świecie”, Świat Książki 2016
Peter Stjernström „Najlepsza książka na świecie”, Świat Książki 2016
Czytnik. Którą książkę należałoby uznać za „najlepszą książkę na świecie”? „Proces”? „Czarodziejską górę”? „Biesy”? A może po prostu „Harry’ego Pottera”?

Takiego dylematu nie mają bohaterowie powieści „Najlepsza książka na świecie” oraz jej autor, Szwed Peter Stjernström. I postanawiają taką książkę dopiero stworzyć. Wedle ściśle określonej recepty. To powinno być swoiste „dzieło zebrane”: „Jedna książka, która będzie bestsellerem jednocześnie w kilku kategoriach! Kryminał, książka kucharska, poradnik odchudzania, podręcznik zarządzania, poradnik dla majsterkowiczów, instrukcja pierwszej pomocy, porady dla goniących za szczęściem, wszystko naraz!”.

W tym cytacie pada jedno, nader istotne słowo. Pomysłodawcom nie chodzi o napisanie arcydzieła - bo na takie recepty przecież nie ma. Chodzi im wyłącznie o bestseller, czyli książkę, którą kupią miliony. Bo literatura to dziś tylko biznes, w którym główną rolę odgrywa nie autor, ale wydawca, otoczony rzeszą speców od marketingu, reklamy, a może nawet psychologii tłumu… Tłumu nieuków - dodajmy - jakimi, zdaniem Petera Stjernströma, stają się we współczesnym świecie konsumenci popkultury. Co widać choćby w opisie zwiedzającej muzeum szkolnej wycieczki. Dzieci nie wiedzą, kim był Napoleon, acz większość z nich widziała „Milczenie owiec”…

Sam autor zatytułował swą zabawną i niegłupią powieść w sposób dość przewrotny; być może dlatego, że stworzył zjadliwą satyrę na współczesny rynek literacki. To kolejne ważne słowo: rynek. „Nie ma wątpliwości, że superhity są życiodajnymi krwinkami w układzie krążenia branży księgarskiej. Bez pojawiającego się od czasu do czasu superhitu cała branża poszłaby na dno”- twierdzi Stjernström.

Ba, idzie znacznie dalej. Pisarz stwierdza wprost, że takie „najlepsze książki świata” są wręcz szkodliwe. Na marginesie głównych wydarzeń pojawia się światowa gwiazda, Pablo Blando, autor bestsellera pt. „Alchemik”. Łatwo się domyślić, że chodzi o niejakiego Paula Coelho… Tak ocenia go (Blanda, nie Coelho!) jedna z postaci, notabene psychiatra: „Ten dureń zniszczył życie wielu ludziom. Przez niego miałem całe tabuny pacjentów. Najpierw przeczytali jego książki i uwierzyli, że znaleźli sposób na życie. (…) Czytają i wydaje im się, że widzą rozwiązanie. Potem pogrążają się w rozmyślaniach. Zaczynają wierzyć, że muszą znaleźć więcej szczęścia w życiu. Szukają i szukają. Tak się zapominają w tym szukaniu, że tracą grunt pod nogami. Kiedy szczęście nie przychodzi, zaczynają czuć się nieszczęśliwi. Bo jak nie jesteś szczęśliwy, to musisz być nieszczęśliwy, prawda? Usiłują znaleźć w sobie źródło tego nieszczęścia. (…) W końcu wmawiają w siebie dolegliwości, z których muszą się wyleczyć (…) choć na dobrą sprawę nigdy nie byli chorzy”.

Ludzie, nie czytajmy bestsellerów. Czytajmy arcydzieła. Tak brzmi najlepsza recenzja na świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski