Najlepsze filmy 2018 roku. Podsumowanie mijającego roku w kinie
4. „Dogman”, reż. Matteo Garrone, Francja, Włochy
„Ile jesteś w stanie znieść”? - pyta w swoim filmie Matteo Garrone. Jego bohater - rewelacyjny naturszczyk Marcello Fonte - przeżył już niemało. Zakochany po uszy w czworonogach prowadzi salon piękności dla psów. W pracy odwiedza go córeczka, czasem wpada żona, po południu Macello je obiad z przyjaciółmi, wieczorami gra z nimi w piłkę. Jest sielsko. Idyllę zaburza jednak lokalny zakapior, który najpierw wciąga mężczyznę w swoje szemrane interesy, a potem, gdy trzeba ponieść konsekwencje, odwraca się do niego plecami. Marcello znosi to wiernie (tytułowego „dogmana” czyli człowieka - psa, można potraktować nie tylko jako aluzję do profesji, ale i charakteru głównego bohatera), ale tylko do czasu. Tę opowieść o zemście, winie, karze, ale też potrzebie przyjaźni Garrone hojnie doprawia absurdalnym humorem. To połączenie sprawia, że film choć mądry, ogląda się lekko jak komediowe widowisko.