Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najstarszy wcale nie znaczy zgrzybiały

Redakcja
Marek Misztal - prezes (z lewej) i Zbigniew Nowak - wiceprezes, deklarują, że oddział stanie na nogi i będzie znany w środowisku Fot. Ryszard M. Remiszewski
Marek Misztal - prezes (z lewej) i Zbigniew Nowak - wiceprezes, deklarują, że oddział stanie na nogi i będzie znany w środowisku Fot. Ryszard M. Remiszewski
Nieuchronnie zbliża się rocznica 120-lecia najstarszego w Polsce Oddziału PTTK w Szczawnicy. Zaglądamy zatem do jego siedziby na osiedlu Połoniny, na umówione spotkanie z prezesem Markiem Misztalem i wiceprezesem Zbigniewem Nowakiem.

Marek Misztal - prezes (z lewej) i Zbigniew Nowak - wiceprezes, deklarują, że oddział stanie na nogi i będzie znany w środowisku Fot. Ryszard M. Remiszewski

Wędrówki niecodzienne

- Odkąd zostałem wybrany prezesem jestem pytany przy każdej okazji, jak będziemy obchodzić tę rocznicę. Jesteśmy najstarszym oddziałem w Polsce, więc musimy się pokazać, ale nie tylko my. To przecież będzie promocja Szczawnicy, ściśle kojarzeni jesteśmy z uzdrowiskiem - powiedział Marek Misztal.

Dużą pomoc uzyskali od miasta przy pierwszej próbie pozyskania środków z funduszy unijnych, bardzo chwalą i cenią sobie wsparcie merytoryczne i organizacyjne. Żałują, że pierwsze projekty nie uzyskały akceptacji, nie zrażeni tym przygotowują następne.

Wierzą w pomoc finansową miasta przy odnawianiu i utrzymywaniu szlaków turystycznych wokół uzdrowiska. Do tego problemu podchodzą jak prawdziwi gospodarze, mimo że formalnie nimi nie zawiadują, utrzymanie ich należy do oddziału "Beskid" w Nowym Sączu. - Kwestia jest inna, my nie zarządzamy tymi szlakami, ale jeżeli turysta chodzi po nich, to przede wszystkim dzwoni do nas, gdy widzi jakieś nieprawidłowości. Nie pomagają tu tłumaczenia, że my tych szlaków nie konserwujemy, nie utrzymujemy w gotowości. Całe odium spada na nas, dlatego mówimy "nasze szlaki" w rozumieniu szerszym, turystycznym - wyjaśnia prezes.

Nie czas pomyśleć o przejęciu szlaków? W zasadzie ich powrotem, bo drzewiej oddział nimi zarządzał. Okazuje się, że pomysł ten jest poważnie rozważany. - Jest tylko jeden warunek do spełnienia, żebyśmy mieli w oddziale znakarzy z uprawnieniami, a wtedy pomyślimy o przejęciu szlaków - mówi Marek Misztal. - Konserwacja szlaków wymaga środków finansowych, dlatego obecny ich gospodarz oddział "Beskid" zwrócił się do burmistrza z prośbą o pomoc w ich utrzymaniu za pośrednictwem naszego oddziału. Myśmy się zgodzili, gdy tylko środki takie się pojawią, to naszą sprawą będzie zatrudnić znakarza z innego oddziału, wtedy wykona się renowację tych szlaków.

Problem jest ważny, korzystają z nich nie tylko wytrawni turyści górscy, ale przede wszystkim kuracjusze, letnicy, wycieczki szkolne. Ilość szlaków jest wystarczająca, nie ma potrzeby znakowania nowych, wystarczy obecne utrzymywać na właściwym poziomie. Marek Misztal odróżnia Pieniny Małe i Właściwe jako góry komercyjne, od tych po stronie Beskidu Sądeckiego z trasami dla tzw. turystyki kwalifikowanej: - Po nich zazwyczaj chodzą ludzie z kijkami, wielkimi plecakami, jak trzydrzwiowe szafy, idą od schroniska do schroniska. Natomiast po stronie Pienin są typowe spacerniaki dla kuracjuszy, wycieczek szkolnych, trasy krótkie, widokowe, atrakcyjne.

- Yurystyka w naszym oddziale ma się dobrze, rozwija się też na wodzie (rafting). Obserwujemy tendencję do coraz większej specjalizacji. Turyści indywidualni czy niewielkie grupy, są lepiej zorientowani w tym czego poszukują w terenie. Zauważamy więcej Słowaków w rejonie Sokolicy i Trzech Koron, a naszych turystów po słowackiej stronie, popularne są Tokarnia, Haligowce, szlak z Białej Wody do Litmanowej, a nawet dalej do Starej Lubowli - mówi Zbigniew Nowak.
Miejscowy oddział jest jedynym, który ma własne schronisko, zbudowane jeszcze za czasów Edwarda Moskały, twórcy schronisk - bacówek górskich. Ówcześni działacze skorzystali z jego pomocy i metodą gospodarczą zbudowali obiekt, który służy turystom. - Występujemy w charakterze świadomego gospodarza, który określa dzierżawcom, jakie mamy oczekiwania względem obiektu - mówi Zbigniew Nowak. - Zaczęliśmy od realnego ubezpieczenia całego majątku oddziału, łącznie ze schroniskiem. Poczyniliśmy wraz z dzierżawcą pewne prace remontowe, porządkowe, doprowadziliśmy do podpisania długoletniej umowy dzierżawy drogi dojazdowej do schroniska.

Był okres kiedy oddział kojarzono z Biurem Obsługi Ruchu Turystycznego, popularnym BORT-em. Nie było imprez dla mieszkańców miasta, wytworzyła się luka pokoleniowa wśród działaczy, na co zwraca uwagę Marek Misztal pokazując wymownie na tableau przewodników, którzy są esencją tego oddziału, a na palcach jednej ręki można policzyć tych poniżej trzydziestu lat. To jedna z przyczyn zanikania działalności oddziału. - Najważniejszą rzeczą dzisiaj jest przyciągnięcie młodzieży, powoływanie szkolnych kół turystyczno-krajoznawczych, ktoś będzie musiał nas kiedyś zastąpić - wymownie mówi Marek Misztal.

- Jak w życiu człowieka, oddział także miał lepsze i gorsze lata, czasami pacjent musi przejść gruntowną kurację, nabrać nowych sił. Jako nowy zarząd musieliśmy z konieczności podjąć rolę rekonwalescenta, wiele spraw wymagało ułożenia na nowo - dopowiada Zbigniew Nowak. - Podzieliliśmy obowiązki, kładziemy większy nacisk na sprawy programowe, m.in. reaktywowane zostały dwa koła szkolne SKKT przy Szkole Podstawowej im. Henryka Sienkiewicza i w Gimnazjum. Utworzyliśmy komisje opieki nad zabytkami, gospodarczą i programową.

Okazuje się, że wiele do wykonania ma komisja historii i ochrony zabytków. Zaczęli od uporządkowania problemu godeł szalayowskich i upamiętnienia stulecia śmierci Marii Konopnickiej przez ufundowanie pamiątkowej tablicy, w planie są następne, które będą świadectwem pobytu słynnych gości w uzdrowisku. Przewodniczącym komisji jest Jan Malinowski spod Sokoła, a mocno zaangażowany i jej duchem jest Kazimierz Majerczak, co podkreśla prezes oddziału.

Ruch turystyczny w uzdrowisku jest rozdrobniony, prowadzi go wiele podmiotów, oddział nie uzurpuje sobie praw do dominacji, chce służyć pomocą i informacją w swoim zakresie - podkreślają moi rozmówcy. Chcą, żeby oddział nie kojarzył się tylko z przewodnikami. - Oddział stanie na nogi i będzie znany w środowisku jeżeli poza miejscem dla wyspecjalizowanych grup, jak przewodnicy, koło jeździeckie, pojawią się inne, będzie szeroką platformą zrzeszania, również dla kół terenowych - podkreśla Zbigniew Nowak. Podjęli już starania w tym kierunku, zamierzają powołać nowe koła. Dzięki współpracy z właścicielem stadniny koni w Jaworkach uzyskali 50 proc. zniżkę dla członków oddziału, którzy będą chcieli zdobywać odznakę jeździecką i uczyć się jazdy konnej - podkreślał prezes.
- Jesteśmy najstarszym oddziałem w Polsce, ale to nie znaczy, że jesteśmy zgrzybiali i powoli będziemy przyciągać coraz młodszych. Każde dziecko, które samodzielnie potrafi sobie zawiązać sznurówki w butach górskich, może z nami chodzić po górach - podsumował prezes Marek Misztal.

RYSZARD M. REMISZEWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski