– Zastanawiałam się czy startować. To była wspaniała zabawa, ale i spory wysiłek. Od jedenastej rano do dziesiątej wieczór – zwierza się.
Były konkurencje gospodarskie i świąteczne. W dojeniu sztucznej krowy miała prawie dwa litry mleka w dwie minuty.
– Składałam kopy siana, zaplatałam powrósła. Musiałam na czas wiązać gorset i kierpce, robić na drutach, śpiewać tańczyć po góralsku – opowiada. Ważna była wiedza o regionie prezentowana gwarą. Nie liczyły się wymiary. Oceniano aparycję, charakter i charyzmę.
W zmaganiach Gosię dopingował narzeczony, Wojciech Gucwiński z Nowego Sącza. Gosia była o włos od zdobycia tytułu najśwarniejsyj wśród góralskich panien z wszystkich góralskich regionów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?