Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najtrudniejsze zawsze są rozstania z dziećmi

Anna Agaciak
Anna Agaciak
Fot. Adam Wojnar
Rozmowa Kroniki. Marta Stypuła wraz z mężem Stanisławem prowadzi w Krakowie pogotowie rodzinne.

- Od ilu lat przyjmujecie pod swój dach maluszki pozbawione opieki rodziców?

- Prowadzimy pogotowie od sześciu lat. Wcześniej nawet nie wiedziałam, że takie placówki istnieją. Uświadomili nam to znajomi, którzy takie pogotowie prowadzili. Wszystko mi wyjaśnili i od razu wiedziałam, że to jest to, co chciałabym w życiu robić.

- To wymagało rezygnacji z życia zawodowego?

- Pracowałam, ale nie wahałam się zmienić zajęcie. Pogotowie rodzinne stało się moją nową pracą. Mąż nadal pracuje w swoim zawodzie.

- Trafiają do was niemowlęta. Dajecie im miłość i opiekę do czasu, aż znajdą się dla nich rodziny adopcyjne. Ile takich pociech przewinęło się przez wasz dom?

- Opiekowaliśmy się już siedemnaściorgiem dzieci. To faktycznie maleństwa, czasem dwutygodniowe.

- Bywa ciężko?

- Głównie wtedy, gdy dziecko zaczyna chorować. Pojawia się lęk, przeżywamy to jak zwykli rodzice.

- Co jest w takiej opiece najtrudniejsze?

- Rozstania. Z każdym maluszkiem bardzo ciężko jest się pożegnać. Właśnie musieliśmy przekazać rodzinie we Włoszech 2,5-letniego Mikołajka. Był z nami ponad dwa lata. Był bardzo kochanym dzieckiem, ale bardzo schorowanym, gdy do nas trafił. Musiał być karmiony dojelitowo. Jeździliśmy z nim po szpitalach, na rehabilitację. Daliśmy mu drugie życie. To jest teraz cudowny chłopiec. Nawet myśleliśmy o adopcji Mikołajka, ale wiek nas dyskwalifikuje...

- Z niemowlętami to praca 24 godziny na dobę. Nie jest Pani zmęczona?

- To jest misja, powołanie. Trzeba tę prace wykonywać z miłością. Oczywiście zdarza się zmęczenie, ale uśmiech dzieciaczków, gdy są brane na ręce, wynagradza wszelkie niedogodności. Zresztą jestem wprawiona, miałam doświadczenie ze swoimi dziećmi.

- Pomagają w opiece nad niemowlakami?

- Mamy czwórkę dorosłych już dzieci i pięcioro wnuków. Zanim doczekali się własnych pociech, bardzo nas wspierali, teraz nie możemy od nich tego wymagać. Za to pomaga mi mama.

- Po przekazaniu Mikołajka rodzinie adopcyjnej czekacie na kolejnego maluszka?

- Jest już z nami półroczna Madzia. Czasami tego samego dnia, gdy jedno dziecko wyjeżdża, trafia do nas kolejne. Bywa, że mamy dwójkę. Tak to działa.

- Inne krakowskie pogotowia rodzinne w razie czego pomagają?

- W Krakowie jest 27 placówek tego typu. Utrzymujemy kontakt i gdy trzeba sobie pomóc, możemy na siebie liczyć.

- Czy rodzicom zastępczym zdarzają się wakacje?

- Z tym jest różnie. Podczas opieki nad Mikołajkiem wakacji nie było. Gdy wyjechał, mieliśmy dwa tygodnie urlopu. O dłuższym odpoczynku nie myślę. Liczę, że jeśli zdrowie pozwoli, będę prowadzić pogotowie rodzinne do emerytury.

Rozmawiała Anna Agaciak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski