Fot. Z ARCHIWUM PROF. ANDRZEJA BUKI
Rozmowa z prof. ANDRZEJEM BUKĄ
- Tylko ówcześni wiedzieli, jak nazywał się kraj, do którego przyjechał cesarz i w którym władał książę. Nie uda nam się tego rozstrzygnąć.
- Nazwa Polski w dokumentach pojawia się wkrótce po roku 1000.
- W rzeczywistości mogła powstać i funkcjonować jeszcze przed tą datą. Prawdopodobnie jednak to właśnie blisko roku 1000 lub zaraz po tym, kraj rządzony przez Mieszka, potem Bolesława, zaczął być nazywany Polską. Jednak równie dobrze mogło być inaczej. Jak? Tego nie wiemy. Niestety, ułomność źródeł pisanych powoduje, że zagadek dotyczących początków Polski jest i pozostanie bardzo dużo. Nie wiemy na przykład, jakim językiem posługiwali się nasi przodkowie sprzed tysiąca lat, jak w nim między sobą nazywali swój kraj. Zwrócę uwagę, że mamy dwa duże regiony o podobnym źródłosłowie. Jednym jest pierwotna Polonia - czyli obecna Wielkopolska - drugim kraj Lędzian (ziemia sandomiersko-przemyska). Nazwy obu krain biorą swój początek od terenów wylesionych. Lędy - to tereny świeżo uprawiane, polany - to obszary odlesione. Od Polan, Polonii co prawda wywodzi się obecna nazwa Polski, ale przecież niektórzy nasi sąsiedzi do stosunkowo niedawna nazwę Polaków wywodzili od Lędzian. Litwini - Lenkai, Węgrzy - Lengyel, a Rusini - Lachy. Zatem dla jednych nacji od około tysiąca lat jesteśmy Polską, a dla innych - przez stulecia byliśmy Lachami.
- Wrócę do zjazdu gnieźnieńskiego. Do jakiego państwa, jeśli chodzi o status ekonomiczny i pozycję polityczną, przyjechał cesarz Otton III?
- W ciągu półwiecza, od około 950 do 1000 roku, w ówczesnym państwie polskim zaszły gigantyczne zmiany. Jestem przekonany, że w dziejach Polski nie było ważniejszego okresu. Piastowie zmienili nie do poznania swój kraj. Doszło do tego, że w czasach Bolesława Chrobrego do budowy grodów używać musiano młodych drzew i to różnych ich gatunków. Dębów zaczynało brakować. To najlepiej pokazuje, jaki był rozmach inwestycyjny w okresie panowania Mieszka i Bolesława. Jednak przy pełnym podziwie dla ich dokonań, należy pamiętać, że rządzony przez nich kraj był pełen kontrastów. Murowane budowle, które świadczyły o statusie władcy i jego kraju, tonęły w morzu drewnianych, biednych domostw.
- Jak dużo budowli murowanych powstało w latach 950-1000?
- Tego dokładnie nie wiemy. Odkryto dotąd relikty niektórych świątyń i kilku palatiów, w niektórych tylko ośrodkach. Znaleźć pozostałe będzie bardzo ciężko, bo zostały gruntownie zniszczone poprzez liczne w ciągu wieków przebudowy. Na Ostrowie Lednickim palatium i rotunda ocalały tylko dlatego, że to miejsce jeszcze w średniowieczu zostało opuszczone. Z cudem graniczyć będzie znalezienie najstarszych budowli np. w Sandomierzu, Gnieźnie, Płocku, nie mówiąc o wielokrotnie przebudowywanym Wawelu.
- Jak mogła wyglądać świątynia w Gnieźnie, którą odwiedził Otton III 1010 lat temu?
- Moim zdaniem była niewielka. Przypuszcza się, że na czas przyjazdu cesarza zwłoki świętego Wojciecha zostały zdeponowane w odkrytej w podziemiach katedry rotundzie. Pełniła ona w czasie uroczystości rolę głównej świątyni. Dopiero po zjeździe gnieźnieńskim powstał właściwy kościół. Trzeba też pamiętać, że wiele pierwszych kościołów było budowanych z drewna.
- Część uczonych uważa, że pierwsze murowane budowle powstały dopiero w czasach Kazimierza Odnowiciela.
- Według mnie przed rokiem 1000 było ich już co najmniej kilka.
- Czy kiedy cesarz Otton III odwiedził księcia Bolesława, różnica w potencjale ekonomicznym i militarnym pomiędzy jego krajem a rządzonym przez Bolesława była równie duża jak obecnie pomiędzy Polską a Niemcami?
- Oczywiście, że były to zasadniczo różne państwa. Niemcy, czyli Germania, były częścią imperium rzymskiego. Tym samym cywilizacja rzymska odcisnęła swe piętno na rozwoju tego kraju. Nas, niestety, legiony rzymskie ominęły. W Gnieźnie zatem wielki cesarz spotkał się tylko z księciem. Jednak ówczesna Polska musiała być na tyle ważnym krajem, że dla cesarza pełniła ona rolę czołowego przedstawiciela narodów słowiańskich. Przypomnę miniaturę z ewangeliarza Ottona III, na której przedstawiona była Roma, Galia (Francja), Germania i Sclavinia, czyli Słowiańszczyzna, która utożsamiana była wówczas przede wszystkim z dzisiejszą Polską. Otton III przyjechał do niej nie tylko dlatego, by oddać hołd św. Wojciechowi, ale chciał również budować z Polską wielką koalicję. W tym czasie byliśmy już w miarę silnym i stabilnym krajem, o czym na własnej skórze przekonać się mógł nawet następca Ottona III cesarz Henryk II. Bolesław chciał zbudować imperium. Więcej - chciał dorównać cesarzowi niemieckiemu. W tym celu prowadził walki na wszystkich frontach: na zachodzie z cesarzem, na wschodzie z księciem ruskim, a w Czechach budował własne grody.
- Bruno z Kwerfurtu pisał, że Bolesław chciał przenieść stolicę do Pragi.
- Ten zapis potraktowałbym jako ciekawostkę.
- Jak Polska wyglądała pół wieku przez zjazdem gnieźnieńskim?
- Grodów, zwłaszcza poza Wielkopolską, było w porównaniu z okresem późniejszym stosunkowo niewiele. Rozwijał się wprawdzie handel dalekosiężny, ale gospodarka jako całość, na tle dokonań sąsiadów, była słaba. Kwitł wprawdzie Wolin i parę innych ośrodków nadmorskich, ale znajdowały się one w wokółbałtyckim kręgu cywilizacyjnym. Dobrze miał się Kraków, ale to za sprawą cywilizacji wielkomorawskiej i czeskiej. Rozwijały się, również pod wpływem południowych sąsiadów, niektóre ośrodki Śląska. Wreszcie wymieńmy te położone na szlakach handlowych rzek Odry, Noteci, Wisły i Bugu. Jednak, jak dokładnie około roku 950 wyglądała Polska, tego nikt nie potrafi opisać. Ilustracją tego stwierdzenia może być problem zagospodarowania wzgórza wawelskiego w tym czasie.
- Co się na nim znajdowało około 950 roku?
- Na tak postawione pytanie ani ja, ani chyba nikt spośród moich kolegów nie może odpowiedzieć. Bardzo mało wiemy o mieszkańcach ziem polskich, zwyczajach, ówczesnych organizmach politycznych, religii. Nie ulega natomiast dla mnie wątpliwości, że kolejne 50 lat było najważniejszym okresem przełomowym w całych dziejach Polski. W ciągu tak krótkiego czasu nasz kraj zmienił się diametralnie. W roku 1000 mieliśmy już liczące się na mapie europejskiej państwo.
- Z kronik dowiadujemy się, że kolejni Piastowie - Siemowit, Lestek i Siemomysł - dokładali do budowy państwa. Każdy z nich robił dla niego coraz więcej. Tymczasem w świetle tego, co Pan mówi, powołując się głównie na badania archeologiczne, Polska powstała nagle.
- Gall Anonim napisał legendę, która miała na celu wykazanie wielkości dynastii piastowskiej. Podobnie postępowali jego odpowiednicy w innych krajach. Wiek X był okresem budowy Europy. Tworzyła się ona zarówno w Skandynawii, jak i na Rusi, u nas, i na południe od Polski. Ruchy ludności były w tym czasie czymś powszechnym.
- Gdyby Piastowie z obecnej Wielkopolski nie doprowadzili do włączenia innych dzielnic, to jaki byłby los Polski?
- Moim zdaniem przypominałby los Prusów, Jadźwingów, Wieletów, Obodrytów i paru innych ludów, o których dziś wiemy, że były.
- Często w dziejach świata zdarzało się, że w trudnych czasach, w przełomowych momentach, jakiś polityk wyrasta na męża opatrznościowego. Czy w połowie X wieku to samo zdarzyło się w Polsce?
- W moim przekonaniu, również ten mechanizm musiał zadziałać. W odpowiednim momencie w obecnej Wielkopolsce pojawił się odpowiedni człowiek. Żył w czasie przełomowym, gdy powstawały państwa i musiały powstawać kolejne, by nie tylko przetrwać, ale również pomyślnie się rozwijać. Przypomnę, że obecne granice naszego kraju przypominają w jakimś stopniu te z czasów Mieszka i Chrobrego. W Jałcie i Poczdamie Stalin, Roosevelt i Churchill pewnie nieświadomie, ale wyznaczyli granice Polski takie, jakie siłą lub bez jej użycia uzyskali dwaj pierwsi władcy Polski.
- W jakim zakresie pierwsi Piastowie korzystali z wiedzy doradców zagranicznych?
- Oni stanowili na początku potencjał intelektualny Polski. Kościół nie powstałby bez udziału obcego duchowieństwa. Przybysze z Europy pomagali projektować i wznosić pierwsze monumentalne budowle. Gall pisze, że Chrobry sadzał obcokrajowców przy stole i jak braci traktował. Dodam, że państwo polskie nie powstałoby tak szybko i sprawnie, gdyby nie zaciężna drużyna skandynawska w armii Mieszka i Bolesława.
- Co wojownicy ze Skandynawii dostawali w zamian?
- Pozostawali pod specjalną opieką księcia i byli przez niego opłacani. Prawdopodobnie mieli też udział w łupach wojennych. W ich interesie było więc zwyciężać. Wiernie służyli władcy, a on ich sowicie nagradzał. Dodam, że skandynawskich wojów pełno było na niemal wszystkich ówczesnych dworach europejskich. Dzisiaj byśmy powiedzieli o nich "siły szybkiego reagowania", taki "GROM", armia pancerna. Z racji przewagi technicznej i uzbrojenia z liczniejszym przeciwnikiem radzili sobie podobnie jak armia izraelska w czasie wojny sześciodniowej (1967 r.).
- Gdzie pierwsi Piastowie mieli swoją stolicę?
- Takich miejsc było w Wielkopolsce przynajmniej kilka. Osobiście wydaje mi się, że zanim powstało państwo polskie, szczególną rolę w dziejach dynastii piastowskiej odegrał Kalisz. Świadczy o tym to, że tutaj, zarówno przed i w okresie budowania państwa, nie było zniszczeń, a późniejsze miasto już od IX wieku się harmonijnie rozwijało w tym samym miejscu. Co więcej, w czasach Mieszka i Bolesława na ziemi kaliskiej wzniesiono kilkadziesiąt nowych grodów. To fenomen w skali ziem ówczesnej Polski.
- Dlaczego tam rosły jak grzyby po deszczu?
- Tłumaczę to tym, że Piastowie wywodzili się z tej ziemi. Nawet jeśli osiedli w Gnieźnie, to cały czas dbali o ojcowiznę.
- Kiedy Gniezno uzyskało największą rangę?
- Od chwili, gdy pochowano tam św. Wojciecha. Jednak już wcześniej było centralnym miejscem kultu pogańskiego w Wielkopolsce.
- Czy w czasie, gdy Kazimierz Odnowiciel główną siedzibę przeniósł do Krakowa, obecna stolica Małopolski była wyraźnie bogatsza niż Gniezno czy Kalisz?
- O, tak. W Krakowie, na Wawelu, był w tym czasie prawdziwy "Akropol". Moim zdaniem Piastowie wcześniej przenieśliby się do niego z uwagi na rangę miasta, ale z przyczyn politycznych nie było to możliwe. Czekali na okazję. Nadarzyła się po najeździe Brzetysława i zniszczeniu Wielkopolski. Gniezno, choć było główną siedzibą Mieszka I i II oraz Bolesława, to w gruncie rzeczy pozostawało miastem z dala od głównych szlaków, zatem prowincjonalnym.
- A jaką rolę odgrywał Poznań za pierwszych Piastów?
- Przede wszystkim miał wyśmienite położenie handlowe, co sprzyjało szybkiemu wzrostowi i rozwojowi ośrodka. Świetnie wykorzystał to, że był na szlaku pomiędzy północą a południem.
- Co dla Mieszka i Bolesława znaczyło państwo?
- Wydaje mi się, że traktowali je jako swoją domenę zwielokrotnioną. Pierwotną domeną była, w moim przekonaniu, obecna południowo-wschodnia Wielkopolska. Potem cała Wielkopolska. Następnie przyłączyli kolejne ziemie. Uważali zapewne, że podbite tereny są ich własnością.
- Jaka była rola i miejsce chrześcijaństwa w Polsce Mieszka i Bolesława?
- Władcy i ich dwór musieli przynajmniej zewnętrznie demonstrować przywiązanie do chrześcijaństwa, pokazywać poddanym, że są gorliwymi wyznawcami Jezusa. Uczestniczyli zatem w obrzędach, spowiadali się, odprawili pokutę. Od doradców pewnie uzyskali sporą wiedzę na temat chrześcijaństwa.
- A poddani?
- Stara wiara była w nich mocno zakorzeniona, co nie może dziwić, ponieważ u progu chrześcijaństwa w Polsce nie było księży, kościołów, trwała silna nadal tradycja plemienna. Przyjęcie chrześcijaństwa dla przeciętnego mieszkańca ziem polskich z połowy wieku X, można porównać do tego, jakby ktoś nakazał Polakom chodzić od jutra do meczetów. Panteon bóstw słowiańskich został zastąpiony Jezusem, Bogiem-człowiekiem, który nie tylko nie był dzielnym wojownikiem, ale głosił pokorę i w dodatku dał się ukrzyżować. To się z trudem mieściło w mentalności ówczesnego człowieka. Pamiętajmy też, że do połowy XII wieku nie było w Polsce zorganizowanej sieci parafii. Na rozległych przestrzeniach kraju brakowało więc duchowieństwa, aby prowadzić efektywnie proces ewangelizacji. Nie wiemy, jak duchowni z Europy komunikowali się z ludźmi. Po łacinie - nie mogli, a czy mieli tłumaczy? Zapewne tak, choć jak to wyglądało w praktyce, pozostanie zagadką. Można też przypuszczać, że przynajmniej część spośród nich znała język słowiański.
Rozmawiał: WŁODZIMIERZ KNAP
Prof. Andrzej Buko jest jednym z najbardziej znanych i cenionych archeologów polskich, wykłada na Uniwersytecie Warszawskim, a gościnnie w kilku uniwersytetach europejskich. Autor licznych książek i artykułów, m.in. "Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej" (w r. 2006 r. na Targach Książki Historycznej została wyróżniona nagrodą KLIO), "Polska w dobie Zjazdu Gnieźnieńskiego i jej miejsce w kulturze europejskiej X-XX" czy "Początki państwa polskiego. Pytania-problemy-hipotezy".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?