Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najweselszy barak

Redakcja
Wraz z życzeniami "Wesołych świąt” powracają wspomnienia. Nie zawsze najweselsze.

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Podobno za komuny mieliśmy opinię najweselszego baraku w obozie. Uświadomili mi to niedawno Kubańczycy, opowiadający jak to studiując w Czechosłowacji, na Węgrzech czy w DDR robili sobie wycieczki do Polski, żeby "pooddychać”. Ta okoliczność nie zmienia faktu, że mimo wszystko był i barak, i obóz. A cechą baraku, jak wiadomo, był – smród zapchanych kibli, okna zabite dechami, wredne szczekaczki medialne i dozorcy sadyści...

A to że znajdowaliśmy się w obozie, poznawałeś najlepiej, próbując się z niego wydostać. Druty, zagrabiony pas ziemi, strażnicy i psy...

Nic dziwnego, że świat poza obozem jawił się jako prawdziwa ziemia obiecana.

I mogła sobie propaganda gadać, że tam dyktatury, wyzysk, nędza i czarnych biją. Nie słyszałem o przypadkach, żeby ktoś przez te zasieki przedzierał się na naszą stronę, chyba że zdemaskowany szpieg lub funkcjonariusz nielegalnej partii komunistycznej.

Wraz ze zmianą ustroju wiele mitów się zweryfikowało. Pewien znajomy, który po przybyciu do Nowego Jorku dostał na dzień dobry w pysk od Murzyna, bardzo się tym zdziwił, bo myślał, że powinno być odwrotnie. Legendy o włoskiej mafii prysły, kiedy na wolnym rynku pojawiła się lepsza – rosyjska.

Najboleśniejsza była jednak konstatacja, że na linii awansu od pucybuta do milionera obowiązuje ruch dwustronny i jeśli się ma pecha, można urodzić się w apartamencie w Soho, a skończyć pod ławką w Central Parku.

Nasz barak, po zniesieniu obozowych drutów bardzo się zmienił, naprawiono kible, zmienionookna, ściany obłożono sajdingiem, a zamiast dozorców mamy ochroniarzy lub straż miejską.

Jednocześnie pojawiły się rozczarowania – okazało się, że solidarność w niedoli była tylko pozorna,cały czas istnieli równi i równiejsi, autorytety donosiły, bohaterowie uwikłali się w geszefty...

Nie dziw więc, że dziś wszyscy jedynie warczą na siebie – a "najweselszy barakw obozie "niepostrzeżenie zmienił się w "najsmutniejszą budę we Wspólnocie”.

Trudno się więc dziwić, że w plebiscycie na najbardziej polskie z polskich zwierząt wygrała świnia, a jedyną wspólną emocją po obu stronach wojny polsko–polskiej jest dojmujący wstyd. Tyle że jedni wstydzą się za drugich. I na odwrót.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski