Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najwięcej chętnych na ślub w Moszczenicy i Lipinkach

Halina Gajda
Halina Gajda
Dwudziestolatkowie na ślubnym kobiercu to coraz rzadziej spotykany obrazek. Zanim powiemy sobie „tak”, chcemy się wypróbować - mieszkamy z partnerem. O ślubie mowa, gdy się sprawdzimy.

Na ślubnym kobiercu najchętniej stają mieszkańcy gmin Lipinki i Moszczenica, najrzadziej - miasta. Tak przynajmniej wynika z naszego porównania lat 2005 i 2015. Dane z dekady dają do myślenia z innych powodów, widać bowiem, że nie śpieszno nam do ślubowania. O ile w 2005 roku miłość i wierność po grób obiecywało sobie ponad 660 mieszkańców powiatu, to dziesięć lat później było ich mniej niż 600. Różnica może nie jest kolosalna, ale spadkowa tendencja się niestety utrzymuje.

Dojrzalej, wcale nie znaczy, że gorzej

Renata Załęska z Kobylanki ślub wzięła w minionym roku. Z narzeczonym znali się od 2008 roku. Sama dowcipnie komentuje, że w ich przypadku miłość rozwijała się i dojrzewała długo, bo aż do sylwestra 2015 roku. Wtedy to jej wybranek, Teofil zdecydował się i z jego ust padło sakramentalne pytanie: wyjedziesz za mnie? Zamiast „tak” miała odpowiedzieć „wreszcie”. Zamiast zasypiać gruszki w popiele, zaczęła działać. - Następnego dnia, moja narzeczona wzięła sprawy w swoje ręce, to znaczy zaczęła wielkie przygotowania do ślubu: sala, orkiestra, termin u księdza - wyliczał szczęśliwy już małżonek.

Do nowej życiowej roli podeszli z dystansem i poczuciem humoru. W końcu nie są małolatami.

Pani Renata, w prezencie ślubnym wręczyła mężowi smycz, pantofle i portfel. - Smycz, żeby wiedział, że wolność się skończyła, pantofle jako symbol małżeńskiej podległości i portfel, żeby utrzymał rodzinę - dowcipkuje.

Niejako na drugim końcu szali są państwo Ferdynand i Franciszka Mrukowie z Gorlic. Mają za sobą 58-letni staż i nigdy się sobą nie znudzili. - Jak ja się potknę, to żona mnie podtrzymuje - mówi z serdecznością w głosie. - I na odwrót - zapewnia.

Gdy się żenił miał lekko ponad 30-lat. Żona, starsza od niego o osiem. - Oczarowała nie nie tylko urodą, ale odpowiedzialnością i gospodarnością - mówi czule. - Gdybym miał jeszcze raz wybierać, nie byłoby inaczej - zapewnia.

Patentu na szczęście, ale i długie życie upatrują we wzajemnym szacunku i uczciwości. Śmieją się, że gdyby nie to, że czasem strzyknie w kościach, to czuliby się jak wtedy, na początku wspólnej drogi.

Duchowe i praktyczne argumenty

Czesław Rakoczy, wójt gminy Lipinki o małżeńskiej statystyce dowiedział się od nas.

- Przyznaję, że nigdy nie analizowałem tych danych jakoś szczególnie - mówi szczerze.

Nie ukrywa zadowolenia - wszak dobra rodzina to dobra gmina - ale zapewnia, że nie stosuje żadnych środków małżeńskiego „przymusu”.

- No cóż, Matka Boża z lipińskiego sanktuarium błogosławi - mówi z zadumą.

Trochę żartobliwie snuje domysły, że większa niż gdzie indziej chęć do życiowej stabilizacji wynika z dbałości gminy o pary z długim stażem, które zapraszane są na jubileuszowe uroczystości złotych godów do urzędu.

- Do tych z większym stażem staram się jechać do domów - podkreśla.

Z kolei wójt Moszczenicy Jerzy Wałęga, małżeńskich sukcesów upatruje w elastyczności urzędników. Wszelkie sprawy młodych załatwiane są szybko, sprawnie i bez zbędnych opóźnień. Specjalnie z myślą o mieszkańcach, w 2003 roku w gminie zaczął działać urząd stanu cywilnego. Trzeba bowiem wiedzieć, że wcześniej mieszkańcy korzystali z tego w Gorlicach.

- Teraz jest wszystko u nas, na miejscu. I dla urzędników dobrze i dla proboszczów, którzy muszą przecież dostarczyć do nas dokumenty ze ślubów konkordatowych - zachwala.

W przypadku uroczystości cywilnych są elastyczni do granic: gdy narzeczeni proszą o sobotę, mają sobotę. Gdy wybiorą niedzielę - tak jest.

- Mieliśmy nawet przypadek ślubu udzielonego w domu - mówi Jerzy Wałęga. - Oczywiście wszystko działo się z zachowaniem powagi miejsca i okoliczności - podkreśla.

Marek Oleś, sekretarz w Uściu Gorlickim przez kilkanaście lat udzielał ślubów w gminie. Statystyka też go specjalnie nie interesowała, ale zwrócił uwagę na inną kwestię.

- Po tym, jak w Polsce zaczęły obowiązywać konkordat, liczba ślubów cywilnych bynajmniej nie spadła - ocenia. - I tak jest praktycznie cały czas, z tą różnicą, że przed laty była niepisana zasada, że udzielało się ich w soboty. Teraz - przez cały tydzień - wyjaśnia.

Po tym, jak prawo pozwala na uroczystości poza urzędem, zdarzyło mu się zapytanie o kwietną łąkę w Regietowie ze stadniną w tle.

- Jeśli już ktoś wybierał takie, to najczęściej była to pijalnia wód w Wysowej - dodaje.

Trzydziestolatkowie w kancelarii parafialnej

Ks. Roman Gierek, proboszcz parafii w Kobylance, spadająca liczbę małżeństw tłumaczy demografią. - Rodzi się coraz mniej dzieci, więc i grupa zawierających małżeństwa jest mniejsza - mówi wprost.

Co do wieku, przyznaje rację - w kancelarii parafialnej częściej pojawiają się ci bliżej trzydziestki niż 20-latkowie. Często bywa i tak, że choć tutaj się urodzili, to mieszkają w Krakowie, Rzeszowie, Warszawie, nawet za granicą.

- Nie ukrywają, że mieszkają ze sobą, traktując ten czas, jako próbę dla związku - dodaje.

Proboszcz ocenia, że to nawet jedna trzecia przyszłych małżonków.

Socjolog Leszek Gajos mówi wprost: dziś wiara nie jest podstawowym wyznacznikiem zachowań młodych ludzi, co jest wyzwaniem dla Kościoła.

- Rola wiary, religii w społeczeństwie się zmniejsza. Dziś jest to po prostu jedna z ofert do systemu wartości, a nie powszechny system wartości. Dlatego relacja młodych ludzi z Kościołem jest zdecydowanie luźniejsza niż przed laty - ocenia wykładowca Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Rzeszowie.

Dodaje też, że inaczej podchodzimy też do samego małżeństwa, które podobnie jak inne rzeczy w życiu musi być nastawione na sukces. - Im bardziej przemyślane, tym mniejsza szansa na porażkę. Również dlatego młodzi, którzy widzą, jak powszechnym zjawiskiem są rozwody, nie chcą wiązać się zbyt ścisłym węzłem - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Najwięcej chętnych na ślub w Moszczenicy i Lipinkach - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski