Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naprzód, za mną marsz

Redakcja
Na rodzinnej fotografii od lewej Kamila Kwiatkowska, jej ojciec, generał Bronisław Kwiatkowski, matka Krystyna i siostra Edyta Fot. Adam Roik
Na rodzinnej fotografii od lewej Kamila Kwiatkowska, jej ojciec, generał Bronisław Kwiatkowski, matka Krystyna i siostra Edyta Fot. Adam Roik
10.04.2010 - PAMIĘTAMY. Rozmowa z Kamilą Kwiatkowską, córką generała Bronisława Kwiatkowskiego, b. dowódcy Operacyjnych Sił Zbrojnych RP

Na rodzinnej fotografii od lewej Kamila Kwiatkowska, jej ojciec, generał Bronisław Kwiatkowski, matka Krystyna i siostra Edyta Fot. Adam Roik

Minął rok od śmierci Pani ojca w katastrofie smoleńskiej. Rocznica katastrofy skłania z pewnością do refleksji.

- Na pewno był to dla nas bardzo trudny rok. Zmieniła się cała nasza egzystencja. Stało się tak zarówno w przypadku mojej mamy, która planowała życie z tatą już na emeryturze, jak i nasze - jego córek. Nie ukrywam, że największe wsparcie mamy w sobie. Oficjalnego nie było. Brak taty odczuwamy na co dzień, był bowiem człowiekiem, którzy nie przechodził obojętnie zarówno wobec osób najbliższych, jak i tych, które znał mniej. Myślę, że w związku z tym cieszył się bardzo dużym szacunkiem, o czym mogliśmy się przekonać bezpośrednio po jego śmierci, gdy - zaraz po katastrofie - dotarły do nas tysiące telefonów, e-maili i wspomnień. Świadectwem tej pamięci są również kondolencje zarówno od długoletnich współpracowników taty, jak i tych, którzy widzieli się z nim krótko, czasem nawet kwadrans. Wiadomo, że mój tato spędzał mnóstwo czasu poza domem. Dzięki wspomnieniom osób, którzy mieli z nim do czynienia w środowisku zawodowym, społecznym, mogliśmy poznać wiele faktów i anegdot potwierdzających, jak niepospolitym był człowiekiem.

- Jaki wizerunek ojca zachowała Pani w swej pamięci? Mogę powiedzieć od siebie, choć spotkałem się z generałem Kwiatkowskim tylko kilkakrotnie, że sprawiał wrażenie człowieka bardzo zrównoważonego, zdyscyplinowanego i świetnie zorganizowanego. Myślę, że to właśnie te cechy sprawiły, że osiągnął tak wielki sukces zawodowy.

- Mój tato był dobrym, przewspaniałym człowiekiem. Postawił sobie bardzo wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o szacunek do drugiego człowieka. Zawsze powtarzał, że prawdziwym dowódcą nie jest ten, który mówi "naprzód marsz", ale ten, który mówi "naprzód, za mną". Był człowiekiem dającym swoim wspaniałym postępowaniem przykład innym. Rozmawiał w taki sam sposób z podwładnymi, jak z przełożonymi. Zawsze miał czas i cierpliwość na tłumaczenie i perswazję. Wiem o tym, bo rozmawiałam dużo z osobami, które brały udział w prowadzonych przez niego szkoleniach. Nigdy też nie podnosił głosu ani w domu, ani w pracy. Jeśli ktoś się pomylił, nigdy nie okazywał zniecierpliwienia. Uważał, że każdy ma prawo do pomyłki.

- Pamięta Pani okoliczności, w jakich dowiedziała się Pani o katastrofie.

- Jadłam śniadanie. Kiedy dowiedziałam się o katastrofie, natychmiast pojechałam do mamy, która miała spędzić w Warszawie weekend. Zresztą z początku nie wiedziałyśmy wiele. Po godz. 9 była mowa, że z samolotem utracono kontakt. Zresztą mama zupełnie nie przyjęła tej informacji do wiadomości i pakowała się do podróży. Tata miał za sobą ponad 5 tysięcy godzin spędzonych w powietrzu, w różnych misjach bojowych. Taka katastrofa nie miała prawa się wydarzyć, do dziś trudno nam to wszystko zrozumieć.

- Proszę powiedzieć o formach upamiętnienia pamięci o ojcu. Wiem, że w dowództwie operacyjnym odsłonięte zostało popiersie generała Kwiatkowskiego...
- Popiersie znajduje się w miejscu, gdzie mój tato pracował bezpośrednio przed katastrofą. Jego imię nosi także jedna z sal konferencyjnych w Dowództwie Operacyjnym Sił Zbrojnych. Tablice poświęcone tacie oraz ofiarom katastrofy znajdują się również na Celestacie, w siedzibie krakowskiego Bractwa Kurkowego. Chciałabym wspomnieć również o pięknym geście, jakim było posadzenie czerwonego buka w parku Technikum Leśnego w Krasiczynie, gdzie tato był uczniem. Mamy ogromną satysfakcję, że pamięć przechowywana jest również w lokalnych społecznościach z którymi generał Kwiatkowski miał bliskie kontakty. To z ich inicjatywy, o czym mogłam przekonać się na miejscu, uczestnicząc w uroczystościach, został honorowym obywatelem Sieprawia, Kolbuszowej oraz ziemi skalskiej.

Rozmawiał Janusz Michalczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski