Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nareszcie strzelecki festiwal!

SAS
W fatalnych warunkach - w deszczu, na bardzo grząskim boisku - przyszło wczoraj walczyć o punkty piłkarzom imienniczek z Krakowa i Płocka. Dopiero w drugiej połowie przestało padać.

1-0 Kryszałowicz 39 min 2-0 Paweł Brożek 68 min

WISŁA KRAKÓW - WISŁA PŁOCK 4-0 (1-0)
3-0 Kryszałowicz 83 min 4-0 Gołoś 90 min
Sędziowali: Adam Kajzer z Rzeszowa oraz Krzysztof Myrmus z Bielska-Białej i Piotr Ptak z Rzeszowa. Żółte kartki: Magdoń (41, faul na Kryszałowiczu), Kazimierczak (63, faul na Błaszczykowskim). Widzów 8500.
Wisła K. (1-4-4-2)
Majdan 6
Baszczyński 6
Kłos 6
Dudka 6
Mijailović 6
Błaszczykowski 6
Burns 6
(73 Gołoś) 6
Sobolewski 6
Piotr Brożek 5
(46 Zieńczuk) 6
Paweł Brożek 7
(80 Dawidowski) 5
Kryszałowicz 8
Wisła P. (1-4-4-2)
Gubiec 4
Truszczyński 4
Romuzga 4
Magdoń 4
Kazimierczak 4
Peszko 4
Peković 4
Rachwał 4
(75 Jasiński) 3
Sedlacek 4
Zilić 3
(46 Jeleń) 4
Styranowski 3
(53 Mierzejewski) 3
Trener gości Josef Csaplar podjął zaskakującą decyzję, zostawiając na ławce rezerwowych najlepszego i najskuteczniejszego zawodnika Ireneusza Jelenia. W podstawowym składzie zabrakło także byłego bramkarza "Białej Gwiazdy" Jakuba Wierzchowskiego, Nebojsy Żivkovicia, a Wahana Geworgiana wyeliminowała z gry kontuzja.
Kilku zmian musiał dokonać szkoleniowiec gospodarzy Dan Petrescu, ponieważ z powodu żółtych kartek nie mogli wystąpić Maciej Stolarczyk i Mauro Cantoro.
W tej sytuacji partnerem Tomasza Kłosa w środku obrony był Dariusz Dudka, a w pomocy, obok Radosława Sobolewskiego, wczoraj kapitana zespołu, pojawił się po raz pierwszy od początku spotkania Australijczyk Jacob Burns. Rywalizację o miejsce na lewym skrzydle wygrał Piotr Brożek.
I to on właśnie w 17 min popisał się mocnym strzałem z 20 m. Posłana dołem piłka nabrała poślizgu, ale minęła bramkę. Choć krakowianie prowadzili grę, długo nie potrafili stworzyć groźnej sytuacji. Trudno tak ocenić uderzenie Jakuba Błaszczykowskiego w 22 min.
Dopiero w 39 min Kryszałowicz, do którego dokładnie podał Burns, ograł w polu karnym wychowanka Hutnika Dariusza Romuzgę i z kąta strzelił w lewy róg bramki gości; odbita od słupka piłka wpadła do siatki.
Goście próbowali szczęścia w wolnych, ale w 18 min niebezpieczeństwo zażegnał Kłos, a w 26 min Lumir Sedlacek z 25 m nie strzelił, tylko podał piłkę do Radosława Majdana.
Po przerwie wszedł jednak na boisko wypoczęty Jeleń, a Marek Zieńczuk zastąpił Piotra Brożka i w 48 min dobrze zagrał w pole karne. Niestety, Paweł Brożek nie doszedł do piłki.
Podobnie jak w pierwszej wiślacy z Reymonta mieli inicjatywę i wreszcie byli skuteczni.
Jeszcze w 57 min Paweł Brożek główkował zbyt słabo, aby zaskoczyć Gubca. Kibice ożywili się w 64 min, gdy prostopadłym podaniem Kryszałowicz wypracował dobrą pozycję Pawłowi Brożkowi, ale sędzia odgwizdał spalonego i była to słuszna decyzja.
W 68 min arbiter musiał wskazać na środek, sygnalizując zdobycie przez "Białą Gwiazdę" drugiej bramki. Po raz dziesiąty w tym sezonie strzelił gola Paweł Brożek, po rożnym wykonanym przez Zieńczuka, przy dużej współpracy Kłosa.
Duet Zieńczuk - Paweł Brożek przeprowadził kolejną składną akcję w 75 min, lecz w tym przypadku Gubiec dobrze interweniował. Bramkarz jedenastki z Płocka był natomiast bezradny w 83 min, gdy świetne dośrodkowanie zamienił w gola Kryszałowicz efektowną główką.
Rezultat spotkania ustalił w 90 min Konrad Gołoś mocnym strzałem z 30 m.
Oprócz samego piłkarza najbardziej cieszyli się z tego wyczynu pomocnika kibice, którzy domagali się od Dana Petrescu, żeby dał szansę ich ulubieńcowi. Gołoś bardzo cierpliwie czekał na wiosenny występ w Wiśle i w ciągu kilkunastu minut pokazał, że może być bardzo przydatny.
To pierwsze tak wysokie zwycięstwo krakowskiej Wisły pod rządami Petrescu. Wreszcie jego podopieczni wykorzystali większość dogodnych sytuacji. Szkoda tylko, że po porażce z Lechem muszą teraz liczyć na pomoc innych zespołów grających z Legią, a nie wyłącznie na własne siły.
JERZY SASORSKI

JAK PADŁY BRAMKI

1-0 Nikola Mijailović zagrał do Jacoba Burnsa, który ze środkowego koła dokładnie podał do biegnącego lewym skrzydłem Pawła Kryszałowicza. Krakowski napastnik wygrał pojedynek z Dariuszem Romuzgą i w polu karnym sprytnie strzelił w przeciwległy róg bramki gości. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki.
2-0 Po rożnym wykonanym z prawej strony przez Marka Zieńczuka Tomasz Kłos wygrał powietrzne starcie z dwoma obrońcami gości i zagrał głową do Pawła Brożka, który z pola bramkowego celnie strzelił.
3-0 Z prawego skrzydła dośrodkował w pole karne Jakub Błaszczykowski, a Paweł Kryszałowicz efektowną główką umieścił piłkę w "okienku" bramki Wisły Płock.
4-0 Konrad Gołoś przejął piłkę i kapitalnie strzelił z 30 metrów, nie dając szans Robertowi Gubcowi.

Paweł Kryszałowicz...

Nie sępi się na gole

- Był to drugi Pana występ w Wiśle z - nazwijmy to - wyraźnym piętnem bramkowym. Wcześniej strzelił Pan dwa gole Groclinowi.
- W każdym meczu zostawiam zdrowie na boisku - rozpoczął Paweł Kryszałowicz. - Nie sępię się jednak na bramki, dogrywam kolegom, gdy są w lepszej sytuacji. Teraz strzeliłem dwa gole, co mnie oczywiście cieszy, ale najważniejsze są trzy punkty.
- Czaił się Pan przed pierwszym golem na błąd Dariusza Romuzgi.
- Piłka dostaje na takiej murawie poślizgu, więc myślałem, że może uciec mu za plecy. I uciekła, zastawiłem się ciałem i byłem przed bramkarzem. Podciąłem piłkę nad nim, z lewej nogi. Widziałem, że piłka odchodzi na zewnątrz. Na całe szczęście weszła, od słupka.
- Nie lubi Pan być porównywany z Tomaszem Frankowskim, ale prawda jest taka, że strzelił Pan tego gola dokładnie tak, jak on strzelał.
- Nie lubię. Każdy zawodnik gra trochę inaczej, ja z Tomkiem też. Cieszę się z tej bramki, bo dała nam spokojną grę w dalszej części meczu.
- Czy Wisła odbiła się do góry po porażce w Poznaniu?
- Mam nadzieję, że tak. Chcemy wygrywać, oby w takim stylu jak teraz, ale przede wszystkim wygrywać - wszystkie sześć meczów. No i doczekać się potknięcia Legii.
**Rozmawiał** MAREK GILARSKI

Dobrze przyłożyłem

Paweł Brożek z dziesiątym golem w tym sezonie

Potwierdziło się, że Paweł Brożek na własnym boisku nie zawodzi. Wczoraj na swoje bramkowe konto zapisał gola numer 10 w obecnym sezonie.

- Po rzucie rożnym piłkę musnął głową Tomek Kłos, spadła mi pod nogi. Trochę się bałem, bo była to szybka piłka, ale dobrze przyłożyłem nogę i wpadło - opowiadał o swoim trafieniu napastnik "Białej Gwiazdy".
- Strzelił Pan drugą bramkę. To było to, czego zabrakło w poprzednim meczu z Lechem?
- Kto oglądał tamto spotkanie, widział, że byliśmy w nim lepszym zespołem. Zabrakło skuteczności, może też szczęścia i koncentracji w momentach, w których straciliśmy bramki. Gdybyśmy w Poznaniu strzelili drugiego gola, mogłoby się skończyć podobnie jak z Wisłą Płock.
- Spodziewaliście się tak wysokiego zwycięstwa?
- Byliśmy pewni, że wygramy. Skończyło się efektownie. Chcielibyśmy, żeby tak było w kolejnych spotkaniach.
- Jak Pan ocenia grę brata Piotra?
- Miał dobre pierwsze minuty. Oddał w nich efektowny strzał z dystansu. Niewiele brakło, a trafiłby w bramkę i byłby gol. Później miał kilka podań, które mógł lepiej dograć. Do przerwy zmęczył jednak obrońcę, później zmienił go Marek Zieńczuk. Zrobił swoje.
- Może trener powinien wrócić do wersji, w której bracia Brożkowie grają w ataku?
- Bardzo bym tego chciał. Będzie jednak o to trudno, bo Paweł Kryszałowicz zdobył dwie bramki. (TYM)

ZDANIEM TRENERÓW

Dan Petrescu, Wisła Kraków:
- To ważne dla nas zwycięstwo po złym wyniku w sobotę. Piłka nożna jest jednak dziwnym sportem. W ostatnim meczu - z Lechem - rozegraliśmy lepsze 60 minut niż przeciwko Wiśle Płock. Nie podoba mi się, że w Polsce nie zwraca się uwagi na grę, tylko na wynik. Przeczytałem, że jestem najgorszym trenerem w historii Wisły. Zobaczymy, może po zwycięstwie 4-0 będę w prasie dobrym trenerem. Czytam, że dostałem niby wszystko, co chciałem, a przegrywamy, a tak nie jest, bo przyszedł tylko jeden zawodnik. Poza tym zawsze graliśmy jedenastu na dwunastu, a ja chciałbym grać jedenastu na jedenastu. Przegraliśmy jeden mecz z siedmiu, a jestem krytykowany w brzydki sposób. Może nabierze się w końcu do mnie szacunku. Jestem otwarty na krytykę, ale nie wysuwaną w ten sposób. Zamiast krytykować nas, chwalcie Legię, która wygrała wszystkie z sześciu wiosennych meczów. Wydaje mi się, że obecnie gramy najlepiej w Polsce, ale nieskutecznie. Będziemy starać się wygrywać wszystko. Mecz z Wisłą Płock był do jednej bramki, rywale nic nie grali, my stworzyliśmy wiele sytuacji. Trafialiśmy do bramki i to jest bardzo ważne. W sobotę czeka nas bardzo ciężkie spotkanie z zespołem (Zagłębie Lubin - przyp. red.), który w trzech występach w tym sezonie z nami nie przegrał ani razu. Musimy wygrać, by mieć nadzieję na mistrzostwo. Cieszę się z występu Gołosia. To zawodnik, który nigdy nie narzeka, chce trenować i ciężko pracuje. Dostał szansę i zdobył piękną bramkę. Burns ciężko pracował dla drużyny, nie był jednak przygotowany na 90 minut, ale wypadł dobrze. Może grać jeszcze lepiej.
Bogdan Pisz, II trener Wisły Płock:
- Ciężko komentuje się przegrany 0-4 mecz, ale to nie wstyd przegrać z Wisłą w Krakowie. Martwi jednak sposób, w jaki straciliśmy bramki, bo przed meczem bardzo zwracaliśmy uwagę na grę w defensywie. Bramki straciliśmy po szkolnych błędach. Moi zawodnicy byli już myślami przy spotkaniu z Legią Warszawa. Ireneusz Jeleń doznał kontuzji w ostatnim meczu, nie był w pełni sprawny, a ponieważ gramy mecze co trzy dni, zdecydowaliśmy, że usiądzie na ławce w pierwszej połowie. Z Legią Jeleń zagra od pierwszej minuty. Peković nie zagrał dziś w obronie, bo miał za mało sparingów i po dwóch miesiącach przerwy uznaliśmy, że najlepszym przetarciem dla niego będzie gra w drugiej linii.__(SAS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski