Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narodowa pokuta

Jan Maria Rokita
Chuligański incydent pod ambasadą rosyjską wprawił oficjalną Moskwę w stan gorączki i podniecenia. Protesty rosyjskiego MSZ sformułowane zostały językiem niedyplomatycznym, jaki Moskwa zwykła używać zawsze, gdy próbuje wzbudzić za granicą respekt i strach. Jest więc w nich mowa o „tak zwanym marszu niepodległości”, o złamaniu prawa międzynarodowego, a także otwarta sugestia „prowokacji”, polegającej na nieskutecznej i spóźnionej akcji polskiej policji.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Jak należało się spodziewać, rosyjscy narodowcy obrzucili na  drugi dzień petardami ambasadę Rzeczypospolitej w Moskwie, a ich szef , słynny Eduard Limonow zapowiadał „turystyczną wizytę nad Wisłą przyjaciół z Mongolii i Kaukazu, która znów potrwa sto lat”. Z kolei rosyjski  poseł w Warszawie  przyrównywał Polskę do Libii i skarżył się, że tak źle jak u nas nie traktuje się Rosji nigdzie, nawet… w Gruzji.

Oficjalna Moskwa lubi grać rosyjską krzywdą i gniewem. W takich połajankach – kierowanych zwłaszcza wobec Europy Środkowej – wyładowuje się rosyjska tęsknota za utraconą mocarstwowością i światowym prestiżem. Nie tylko Putin, ale naród rosyjski cierpi na syn drom niepogodzenia się z utratą imperium. Przez długi czas podobnie zachowywał się po II wojnie światowej Londyn, odarty z imperium brytyjskiego. Ale na Kremlu znają też dobrze polskie słabości i wiedzą, że na sceny rosyjskiego gniewu władze polskie zwykły reagować potulnie i przepraszająco. No i obserwujemy teraz narodowy seans poku tny, na który aż nieprzyjemnie patrzeć. Dla premiera Tuska narodowcy, którzy spalili budkę policyjną na tyłach ambasady, wrzucili kilka petard do jej ogrodów i podpalili śmieci na podwórku – „zdewastowali w ten sposób wizerunek Polski”. Dla słynącego już z tromtadracji ministra Sienkiewicza – to ludzie „zdziczali, którzy przekroczyli wszelkie normy cywilizacyjne”. Podobne rozgorączkowanie – tylko z odwróconym ostrzem krytyki – udziela się opozycji. PiS i SLD są zgodne, że rząd dopuścił się rzeczy straszliwych, dozwalając na te incydenty, a Sienkiewicz winien być niezwłocznie zdymisjonowany. Leszek Miller podąża nawet otwarcie tropem wyznaczonym przez rosyjskiego ambasadora i bez zmrużenia oka dowodzi, że coś takiego, co zdarzyło się u nas, nie jest możliwe w Europie, tylko w Afryce, albo krajach arabskich.

Widać, jaki poziom rozgorączkowanego nonsensu osiągnąć mogą z łatwością politycy. Niestety, rozmaite ataki na ambasady są europejską codziennością. W 2007 roku ostrzelano rakietami ambasadę USA w Atenach, a w Moskwie podburzona przez władze „młodzież” przez 9 dni oblegała ambasadę Estonii. W 2008 atakowano placówkę USA w Belgradzie. W 2009 tłum obrzucił petardami i butami ambasadę Izraela w Londynie, a w Budapeszcie potraktowano koktajlami Mołotowa ambasadę słowacką. W 2011 miały miejsce eksplozje w  rzymskich ambasadach Szwajcarii i Chile, podpalono samochody na terenie ambasady Iranu w Bernie, a pociski z czerwoną farbą walnęły w  placówkę Syrii w Londynie. Zaś w 2012 zdemo_ lowano część ambasady Izraela w spokojnej Kopenhadze. W każdym z tych przypadków (z wyjątkiem Moskwy – rzecz jasna) władze wyrażały ubolewanie, a policja podejmowała dochodzenie. Jednak ani duńskiemu, ani brytyjskiemu, ani włoskiemu premierowi do głowy nie przyszła myśl o zdestruo waniu wizerunku jego kraju. I nikt nigdzie nie uważał tych – z reguły poważniejszych niż w Warszawie – incydentów za powód do rozkręcania spektaklu  narodowej pokuty. 

To infantylne rozgorączkowanie polskich polityków niszczy tkankę debaty publicznej w Polsce, gdyż likwiduje faktycznie możność chłodnej i zdroworozsądkowej oceny zdarzeń. Jest paradoksem, że takim chłodem i zdrowym rozsądkiem powiało tylko z wypowiedzi …samych narodowców.  Dobrym przykładem jest Krzysztof Bosak, który odciął się od samego ataku, a przy okazji przytomnie zauważył, że „ambasada rosyjska nie wywołuje w Polsce przyjaznych emocji”. Ale ta polska huśtawka nastrojów nie służy także relacjom polsko-rosyjskim. Moskwa dopuściła się wobec nas czynu doprawdy niezwykłego, w kategoriach prawa i zwyczajów międzynarodowych: zawłaszczyła szczątki wojskowego samolotu, w którym zginął polski prezydent.  Jeśli nie zrobiła tego po to, aby zatrzeć ślady wypadku, to z premedytacją czwarty z rzędu rok gra na upokorzenie i ośmieszenie Polski.  W takich razach szczególnie potrzebna jest polityka beznamiętna, wyzbyta tak złości, jak i umizgów wobec Rosji. Zamiast niej, niestety, musimy na nowo słuchać z kompletnie już zdartej płyty rzecznika rządu, dowodzącego, że prawdziwym antyrosyjskim diabłem jest… Kaczyński. I mamy zbiorowo wziąć udział w ogłoszonej  przez władze narodowej pokucie, z powodu spalonej przez narodowców budki policyjnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski