Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narzeczona doda mi sił

Rozmawiała we Włoszech Arlena Sokalska
Rozmowa z Rafałem Majką, piątym kolarzem w Giro d’Italia

– Słyszeliśmy w ekipie Tinkoff-Saxo, że ma Pan problem z żołądkiem. Co się stało?

– Faktycznie, zatrucie trzyma mnie już drugi dzień. Mam nadzieję, że w piątek (tj. dziś – przyp.) podczas czasówki będzie lepiej. W czwartek trochę męczyłem się pod górę. Nie było mi łatwo, ale nie chciałem tracić sekund, po tym, co koledzy z ekipy dla mnie zrobili. Zostały trzy etapy i chciałbym skończyć wyścig na podium. Będzie ciężko, ale mimo słabości dojechałem z najlepszymi. Miałem tylko moment zawahania na ostatnim kilometrze. Straciłem do Aru 5 sekund, lecz przyjechałem z Rollandem i Pozzovivo (w klasyfikacji generalnej Majka jest 5., do podium traci 2 sekundy – przyp.).

– Pana los w rękach lekarzy?

– Doktor mówi, że to zatrucie bakteryjne, które trwa najdłużej dwa dni, więc do czasówki powinno przejść.

– To wasza szefowa kuchni Hannah Grant źle gotuje i dlatego Pan się zatruł?

– To na pewno nie był problem z jedzeniem. Musiałem na Stel-vio wypić coś złego, może bidon był brudny, czasem chlapnie coś z szosy. Nasza szefowa kuchni jest najlepsza, więc to nie był problem z jedzeniem.

– Wyglądało jakby oszczędzał Pan siły przed jazdą na czas.

– W Giro jedzie światowa czołówka i jak szło równe, mocne tempo, to trzymałem się dobrze. Dziś się męczyłem podczas ataków innych zawodników. Na czasówce można trochę odrobić sekund, więc może znów stanę na podium.

– Przed waszym przyjazdem było gradobicie i ulewa. Pan woli wysokie temperatury.

– Teraz już nie ma dla mnie różnicy. Musiałem to zmienić. Nie boję się też szybko zjeżdżać. Mamy świetne rowery i doskonałe opony. Jeśli chce się wygrywać wielkie toury i być w czołówce, nie można narzekać na złą pogodę. Na Stelvio było zimno, minus 2 stopnie, śnieg, nic nie było widać i trzeba było zjechać.

To nie była nasza wina, że Quintana, Rolland i Hesjedal odjechali. Rolland nadrobił nade mną 2,5 minuty, ja byłem od niego o tyle lepszy na pierwszej czasówce. Nie powinno tak być. Walczę podczas całego wyścigu, a nagle mamy przed sobą czerwoną flagę i nie można jechać. Stanąłem z liderem, obok mnie był Pozzovivo i inni. Tamci nie powinni uciekać.

– Jest szansa na zmianę wyników tego feralnego etapu?

– Myślę, że nie. Ale w peletonie jest taka atmosfera, że jeśli lider stanie na poboczu z przyczyn fizjologicznych, to też zaatakujemy. Jeśli takie ma być teraz kolarstwo, że niektórzy nie uznają ustaleń, to nie będziemy respektować starych zasad.

– Po 19 dniach ścigania ma się już dość wszystkiego?

– Czasem tak. Wstaliśmy z Pawłem Poljańskim rano i mówimy: chcemy do domu. Ale wtedy pomyślałem: zostały jeszcze tylko trzy dni. Na koniec Giro przyjedzie do mnie narzeczona i muszę dać z siebie jak najwięcej.

– Narzeczona przyjeżdża zobaczyć Pana na podium Giro d’Italia.

– Chcę tego dokonać w tym roku. Mam 24 lata, jestem młody. Przede mną Quintana, Aru, też młodzi jak ja. Bijemy trochę tych starszych. Za 2-3 lata będzie lepiej, cały czas się rozwijam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski