Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz człowiek w Eurolidze

Krzysztof Kawa
Trwają dyskusje, czy nowym premierem Rzeczypospolitej powinna zostać Ewa Kopacz. Złośliwi utrzymują, że powinno dojść do prawdziwej odmiany, bo przecież mieliśmy już premiera kopacza...

Fakt, piłkarzem wielkim Donald Tusk nigdy nie był. Dokonał jednak nie lada sztuki, bo jego przejście do Rady Europejskiej, w którym maczała palce Angela Merkel, usunęło w cień inny bezgotówkowy transfer roku, czyli awans Roberta Lewandowskiego z Borussii Dortmund do Bayernu Monachium. Transakcja z udziałem premiera dokonywała się akurat w chwili, gdy polscy siatkarze rozbijali Serbów na Narodowym. Tym samym Tuskowi przeszło koło nosa sportowe wydarzenie roku w Polsce. Nie sądzę, by żałował, w końcu przebijanie piłki przez siatkę to nie to samo, co haratanie w gałę.

Skoro premier zmienił barwy, będzie musiał zająć się rozgrywaniem w zupełnie innym składzie. Podstawowym napastnikiem w jego drużynie będzie szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini. Wprawdzie niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pyta, dlaczego przy tym głosowaniu Europa dała się zbałamucić tyleż efektownej, co niedoświadczonej Włoszce, ale moim zdaniem Tusk trafił całkiem dobrze - w końcu najliczniejszą piłkarską reprezentację mamy teraz na Półwyspie Apenińskim, więc wspólnych tematów nie zabraknie. Inna sprawa, że jeszcze do niedawna wydawało się, że podbijemy Serie A, a ostatnio zmierzamy ku zawładnięciu jej zapleczem.

Jako pierwszy prawidłowo odczytał trend Adam Nawałka, stawiając na Thiago Cionka. Początkowo wyglądało to na żart, ale nadeszły eliminacje do mistrzostw Europy, a zachęcony przez selekcjonera stoper Modeny jakby nigdy nic wybiera się na zgrupowanie przed meczem z Gibraltarem. Tylko patrzeć, jak w ślad za nim podążą kolejni gracze Serie B z byłym wiślakiem Michałem Chrapkiem na czele.

Do tego towarzystwa jak ulał pasuje Krzysztof Mączyński. Ostatnio gra, albo siedzi na ławie, kto go tam wie, przecież żaden polski trener nie widział go w akcji na chińskich boiskach przez dobrych kilka miesięcy. Przeleci pół świata, by odegrać - jak mniemam - kluczową rolę w spotkaniu z amatorami. Jeśli się sprawdzi, będzie znaczyło, że jest gotowy na stawienie w październiku czoła rodakom Angeli Merkel. Proste, prawda?

Za to Łukasz Teodorczyk, napastnik wart cztery miliony euro, na mecz do Portugalii nie przyleci, bo dostał czas na zaaklimatyzowanie się w Kijowie. I słusznie, przecież życie na Ukrainie teraz niepewne, lepiej pilnować dobytku. Przynajmniej do czasu, gdy Tusk nie zrobi porządku, przywracając pokój w Europie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski