Nasz ekspert

Stefan Białas

O piątkowym występie wiślaków za moich czasów powiedziałoby się: grali jak senatorowie. Wygrać, ale tak, żeby się nie zmęczyć, nie ubrudzić. Brakowało Wiśle determinacji, zwiodła ją wysoka porażka Arki z Ruchem tydzień wcześniej; piłkarze Macieja Skorży byli przekonani, że prędzej czy później strzelą bramkę. Tymczasem zupełnie niezrozumiały błąd popełnił Marcelo - no i kłopot. Potem wiślacy zawodzili w ofensywie, nie wybierali najlepszych wariantów wykończenia akcji. Strzelali zamiast podawać, podawali zamiast strzelać. Nie da się ukryć, że Paweł Brożek, czy Rafał Boguski nie mają tej formy, co przed kontuzjami. Nawet Patryk Małecki jest słabszy, niż jesienią. No i Radek Sobolewski. Dawniej, jak Wiśle nie szło, on potrafił strzelić z 20 metrów, zrobić coś za napastników. Teraz widać, że musi dojść do siebie. Co teraz będzie z Wisłą? Nie mam wątpliwości, że czeka ją bardzo ciężki mecz w Białymstoku. Jagiellonia jest podbudowana pierwszym od dwóch lat i czterech miesięcy zwycięstwem na wyjeździe, a u siebie zawsze jest groźna. Jestem pewien, że w meczu przeciwko Wiśle z jak najlepszej strony będzie chciał pokazać się Tomek Frankowski.

Tymczasem Wisłę urządza tak naprawdę tylko zwycięstwo w Białymstoku. Bo Lech jest na takiej fali, że trudno się spodziewać, by miał się szybko potknąć. Potencjał ofensywny tej drużyny jest teraz, jak na polską ligę, imponujący, skuteczność też - w obu wiosennych meczach zdobyła po trzy bramki. Cracovia niby pierwsza strzeliła Lechowi gola, ale tak naprawdę nie miała w sobotę szans na sukces. Za tydzień gra z Koroną - i musi na nią uważać. Tym bardziej że Suche Stawy jak dotąd nie są szczęśliwe dla krakowskich drużyn.

Wysłuchał (BOCH)

* Stefan Białas był trenerem m.in. Cracovii, obecnie jest ekspertem telewizyjnym.