Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza krucha cywilizacja

Redakcja
W kulturze masowej modne stało się straszenie kataklizmami globalnymi.

Marek Oramus: GALAKTYKA GUTENBERGA

A to uderzenie wielkiej asteroidy przerzedzi populację, a to klimat da do wiwatu, sprowadzając cyklony i tornada o wielkiej sile, a to nastąpi pandemia globalna lub jakiś nieznany czynnik wykosi wszelką zieleń, wskutek czego zaczniemy się dusić z braku tlenu. Do tej listy, zasygnalizowanej tu tylko, wypada dopisać zagrożenie kolejne: w sensacyjnej powieści R. Scotta Reissa "Czarny poniedziałek" nieznany bakcyl rzuca się na światowe zasoby ropy, pożerając je i zanieczyszczając odchodami w tak piorunującym tempie, że ludzkiej cywilizacji natychmiast grozi zagłada.
Reiss, były scenarzysta hollywoodzki, dba o to, by akcja mknęła szybko, a czytelnik dostawał wypieków podczas lektury. Jednak nie warstwa sensacyjna jest w jego powieści najciekawsza, kto kogo goni i czy dogoni oraz w jaki sposób pewien epidemiolog zidentyfikuje sprawcę tragedii: najpierw mikrego bakcyla, a potem tych, co za nim stoją. Największym sukcesem autora książki jest scenariusz stopniowego rozregulowywania się porządku cywilizacyjnego na całym świecie oraz jak trudno to wziąć z powrotem w karby. Scenariusz ten, dodajmy, wcale nie jest abstrakcją.
W szkole uczono nas, że ropa wzięła się ze szczątków świata mezozoicznego, które gnijąc w ziemi z biegiem eonów przemieniły się w jakże cenne dzisiaj paliwo. Nie jest to teoria jedyna. Równie wiarygodna jest ta, że ropa powstaje w porowatych skałach przez cały czas, produkowana przez określone gatunki bakterii, które mając do dyspozycji miliony lat przygotowały dla człowieka w prezencie podziemne oceany ropy. Lecz co wyprodukowane przez bakterie, to samo przez bakterie może zostać unicestwione - i tak się w "Czarnym poniedziałku" dzieje. Zły wirus, uczyniony sztucznie z trzech innych, wykazuje się rekordową żarłocznością wobec ropy. Po skażeniu nim głównych złóż świata, zbiorników i rurociągów, cywilizacji grozi zagłada. Zaczyna się od samolotów, które walą się z nieba pozornie bez powodu, kończy na niesprawnych samochodach i instalacjach przemysłowych, przez co nie można wyprodukować ani dowieźć niezbędnej żywności. A na dodatek idzie zima.
W stylu godnym nieodżałowanego świętej pamięci Michaela Crichtona Reiss opisuje, jak biurokratyczna machina zabiera się do walki z paskudnym przeciwnikiem. W takich komisjach eksperci mają różne preferencje i nie dziwota, że poszukiwania idą w fałszywym kierunku. Dostaje się terrorystom islamskim, stojącym w pierwszym rzędzie podejrzanych, a nikt nie podejmuje tropu epidemiologicznego: że ropa zachorowała i co ją zmogło. Z dnia na dzień słabnie porządek cywilizacji, od pierwszych ataków na supermarkety z żywnością po całkowity rozkład struktur państwowych. Reiss przedstawia to bardzo sugestywnie; gdy zawodzą policja i wojsko, pozbawione pojazdów, ciężar walki spada na społeczności lokalne. Trzeba z bronią w ręku stać na progu domostwa i bronić go przed szabrownikami, rabusiami i dewiantami wszelkiej maści, którzy przy takiej okazji niechybnie wychyną na żer.
Z powieści Reissa, kończącej się optymistycznie, wynikają jednak dość ponure wnioski. Ziemia jest przeludniona, gdyby nie zmagazynowane w ziemi zasoby energii w postaci węgla i ropy, taka liczba ludzi w żaden sposób nie byłaby zdolna utrzymać się przy życiu. Uzależnienie od jednego typu energii powoduje, że gdyby istotnie coś się z ropą stało, większości ludzi pozostaje wyzionąć ducha z głodu i chłodu. "Czarny poniedziałek" ukazuje także, jak kruchym tworem jest nasza cywilizacja, na jakich wątłych wspiera się fundamentach, że byle podmuch wiatru czy przygarść wsypanych w odpowiednie miejsca mikrobów zdolne są zachwiać jej podstawami. Jak łatwo wobec takiej próby ludzie kulturalni, niegłupi, myślący zamieniają się w dzikie bestie, gotowe zabijać i maltretować za odrobinę jedzenia dla siebie i rodziny. A przy tym odnoszę wrażenie, jakby cywilizacja w obecnej formie sama z siebie rozchwiewała się i coraz mniejszy musi być impuls, który wytrąci ją z dotychczasowej homeostazy. Dobrze, że książka Reissa nam to przypomina.
R. Scott Reiss "Czarny poniedziałek". Tłum. Jan Kabat. Świat Książki 2009, cena 29,90 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski