Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza lawendowa Prowansja [ZDJĘCIA, WIDEO]

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Wśród pachnących zielono-fioletowych kęp spacerują ludzie, a młode pary urządzają sesje ślubne
Wśród pachnących zielono-fioletowych kęp spacerują ludzie, a młode pary urządzają sesje ślubne fot. Aleksander Gąciarz
Pachnący, fioletowy ogród w małej wiosce, która zyskała już miano „polskiej Prowansji”, od kilku lat jest magnesem przyciągającym turystów i fotografów. W tym roku podproszowicki Ostrów zwyciężył w konkursie na najpiękniejszą małopolską wieś

Choć jest środowy wieczór i w każdej chwili może spaść deszcz, na parkingu przy drodze prowadzącej w kierunku Kadzic stoi kilkanaście samochodów. Rejestracje zdradzają obecność krakusów, ale też mieszkańców Świętokrzyskiego i Śląskiego. Wszyscy zjechali tutaj, aby zobaczyć lawendowy ogród i zrobić sobie zdjęcia na jego tle.

W kilku miejscach, pośród ciągnących się w górę zielono-fioletowych kęp, widać grupki osób. Są pary robiące sesje ślubne, młoda kobieta eksponująca ciążowy brzuszek, sześć dziewczyn w wiankach i powłóczystych białych szatach, rodzice z małymi dziećmi.

WIDEO: Lawendowy ogród w Ostrowie

Autorka: Bożena Wojtas-Cisak

A w Warszawie lawenda przemarzła...

- W internecie znalazłam informację, że w Ostrowie można sobie zrobić ciekawą sesję zdjęciową i postanowiliśmy przyjechać. Muszę przyznać, że miejsce mnie zauroczyło. Wszędzie roznosi się zapach lawendy, a widoki są wręcz bajkowe - mówi Magdalena Szczepankiewicz, która przyjechała do Ostrowa z rodziną spod Krakowa.

- Dzisiaj, ze względu na pogodę, nie ma zbyt wielu osób, ale w czasie niedawnych Dni Lawendy odwiedziły nas prawdziwe tłumy. Ogród wyglądał jak miejsce wielkiego pikniku - opowiada właściciel całego terenu Andrzej Olender. Przyznaje, że 80 procent zwiedzających to krakowianie, ale jest też dużo Ślązaków, a zdarzają się goście z Warszawy, Gdańska i Wrocławia.

- Wczesną wiosną zadzwoniła pani z Warszawy z pytaniem, czy nam lawenda nie przemarzła, bo ona była umówiona na sesję ślubną pod Warszawą, ale tam rośliny nie przetrwały zimy. I przyjechała do nas - mówi pan Andrzej.

Z psem można, ale nie z koniem

Kilkanaście lat temu położona na stoku działka nie różniła się od sąsiadujących z nią rolniczych zagonów, porośniętych zbożem i warzywami. Potem właściciele postanowili założyć tutaj ogród, a sześć lat temu Barbara Olender wpadła na pomysł, by posadzić w nim lawendę. Dwa lata szukali odmian, które byłyby w stanie przezimować w naszym klimacie. - Lawenda nie jest naszą rodzimą rośliną, nie jest w Polsce uprawiana na większą skalę, więc był to eksperyment - słyszymy. Ostatecznie udało się znaleźć dwie odmiany, które potrafią oprzeć się zimowym mrozom. Sadzonki zostały sprowadzone z Holandii. Przemarzły tylko dwie sztuki.

Od trzech lat w Ostrowie są organizowane Dni Lawendy. Pierwsza impreza miała charakter prywatny, kameralny. Z czasem zaczęli się pojawiać fotografowie, który znaleźli tu znakomity zdjęciowy plener. Informacje o lawendowym ogrodzie szybko zaczęły się rozchodzić i miejsce stało się popularne. Zwłaszcza że właściciele są wyjątkowo otwarci i liberalni. Ogród jest dostępny praktycznie bez przerwy, nawet pod ich nieobecność. Teren nie jest ogrodzony ani strzeżony. Można wprowadzać zwierzęta, stąd częsta obecność osób fotografujących się z psami. Odmówić musieli tylko raz.

- Pani zadzwoniła z pytaniem, czy może przyprowadzić do ogrodu swojego... konia - wspomina Andrzej Olender. Na konia zgody nie było, za to ogród mogą odwiedzać zwierzęta dzikie. Dla saren i zajęcy o wiele ciekawsze od lawendy są jednak sąsiednie zagony pełne warzyw.

- Gdybyśmy się ogrodzili siatką, zamknęlibyśmy się w klatce. Dla fotografów byłoby to fatalne - przekonuje pan Andrzej, który sam jest fotografikiem i zna specyfikę tej pracy. A kilka wykonanych w Ostrowie zdjęć zrobiło już karierę. Jedno można oglądać w „National Geografic Polska”.

Nagroda jest, ale krzyże bolą od schylania

Na popularności lawendowego ogrodu korzysta cała wieś, a nawet gmina. Kilka dni temu podczas sesji sejmiku wojewódzkiego zostały ogłoszone wyniki konkursu „Niezwykła Małopolska Wieś 2017”. W kategorii „Najpiękniejsza Wieś” wygrał Ostrów, który już zyskał miano „polskiej Prowansji”.

W nagrodę gmina Proszowice otrzyma 45 tys. zł. I choć zarówno Andrzej Olender, jak i sołtys Janusz Rokita podkreślają, że to sukces zespołowy, to nie da się ukryć, że bez lawendowego ogrodu Ostrów straciłby swój największy atut. - To był taki motor napędowy, który pociągnął nas do zwycięstwa - mówi sołtys.

Wygrana w konkursie zapewne po części zrekompensuje właścicielom ogrodu trud związany z jego utrzymaniem. Pielęgnacja lawendy jest czasochłonna. Wszystkie czynności trzeba wykonywać ręcznie (rośliny są dwa razy do roku przycinane sierpem), a zabiegów jest dużo. Wymagające koszenia ścieżki spacerowe mierzą łącznie półtora kilometra.

Ponieważ państwo Olendrowie pracują zawodowo, praca w ogrodzie zabiera im każdą wolną chwilę. Na ile mogą, pomagają córki - licealistka i gimnazjalistka.

- Nad każdą rośliną trzeba się kilka razy schylić. Im niższa, tym kręgosłup bardziej cierpi - mówi Andrzej Olender.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski