Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza paka

Krzysztof Kawa
Kawa na ławę. Thriller, jaki zafundowała nam reprezentacja Polski we wtorkowy wieczór na Stadionie Narodowym będzie mieć jedną ważną konsekwencję - mecz z Armenią zapamiętamy na wiele lat i stanie się on przestrogą, do której będzie się mógł odwoływać podczas następnych odpraw z piłkarzami nie tylko Adam Nawałka, ale i jego następcy.

Stara prawda brzmi, że nie ma meczów do odfajkowania. Co wcale jednak nie oznacza, że poziom tak się wyrównał, iż teraz już wszyscy w Europie potrafią grać w piłkę. Zawodnicy z Gibraltaru nie potrafią i jeszcze długo nie będą umieli.

Owszem, można stracić bramkę w ósmej sekundzie meczu, jeśli to rywal rozpoczyna grę od środka. Ale jak wytłumaczyć ich wyczyn ze spotkania przeciw Belgii, gdy to oni wylosowali pierwszeństwo w posiadaniu piłki, a mimo to w kilka sekund zdołali stracić nad nią jakąkolwiek kontrolę? To się nie mieści w głowie nawet tym, którzy w futbolu widzieli już wszystko. A raczej tym, którym wydaje się, że wszystko widzieli.

Ormianie to inna półka niż mieszkańcy Gibraltaru, oni dobrze wiedzą, na czym polega tworzenie zasieków przed własną bramką. Co nie znaczy, że dorównują umiejętnościami Polakom.

Cała sztuka polega na tym, by przekonać piłkarzy, którzy mają tego świadomość, by traktowali takiego rywala w identyczny sposób, jak silne zespoły. Trenerzy odwołują się w takich kwestiach do psychologów, ale i oni są bezradni. Rozdygotany po zdobyciu zwycięskiej bramki we wtorkowym meczu Robert Lewandowski przyznał, że nie mamy drużyny, która ogra Armenię, grając na 95 procent swoich możliwości. Święta prawda. Trzeba będzie ją przypomnieć przed rewanżem.

Trwające eliminacje, jak i poprzednie kwalifikacje do mistrzostw Europy oraz czerwcowy turniej we Francji pokazały, że każde zwycięstwo nasz zespół narodowy okupuje ogromnym wysiłkiem. Zdrowia zostawionego na murawie Narodowego w sobotnim meczu przeciw Danii nie udało się odzyskać w ciągu trzech dni.

Wprawdzie na Ormian mogliby wyjść sami wypoczęci rezerwowi, ale wtedy byłoby jeszcze gorzej. Widocznie musimy pogodzić się z tym, że - jak to mówią - mamy pakę, ale kończy się ona na żelaznej jedenastce. Ja się godzę i czekam na kolejne thrillery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski