Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza polityka jest długofalowa

Rozmawiał Artur Gac
-  Nie widzę najmniejszej obawy - zapewnia prezes żużlowców z Nowej Huty Paweł Sadzikowski
- Nie widzę najmniejszej obawy - zapewnia prezes żużlowców z Nowej Huty Paweł Sadzikowski Anna Kaczmarz
Rozmowa z PAWŁEM SADZIKOWSKIM, prezesem klubu Speedway Wanda Instal Kraków, który rozgrywki zainauguruje 28 marca u siebie

- Jaki cel stawia Pan przed zespołem na zapleczu ekstraligi, w nowej liczącej 11 zespołów Nice Polskiej Lidze Żużlowej?

- Założeniem jest poprawić lokatę z poprzedniego sezonu, w którym zajęliśmy 5. miejsce. Dołożymy wszelkich starań, aby zanotować progres, co będzie wynikiem satysfakcjonującym zarząd i sztab. Po cichutku liczymy, że może uda się przesunąć o więcej niż jedną pozycję w tabeli. Wszystko zależy od zawodników i ich postawy na torze.

- Połączenie pierwszej i drugiej ligi zwiększyło liczbę spotkań do 18 meczów w sezonie zasadniczym. Ten fakt będzie sprzyjał zrealizowaniu planu?

- Ciężko powiedzieć, ale wydaje się, że zadanie będzie większym wyzwaniem dla klubu w kwestii zarządzania budżetem. Wiadomo, że jeszcze w grudniu, gdy prowadziliśmy rozmowy ze sponsorami, była mowa o lidze z ośmioma zespołami. Teraz dojdą niby tylko cztery mecze, ale każde spotkanie - u siebie oraz na wyjeździe - generuje niemałe koszty. Istotne, jakie składy skompletuje cała liga, bo od poziomu rozgrywek zależą płace zawodników. Jeśli jeden zespół będzie odnosił wysokie zwycięstwa, to pojawi się problem z wypłatą pieniędzy, bo żużlowcy będą częściej wygrywali i więcej zarabiali.

- Speedway Wanda Instal już ma zabezpieczone w budżecie środki na całe rozgrywki?

- Do końca lutego będziemy prowadzili rozmowy. W tej chwili mamy zabezpieczonych 80 procent funduszy, ale o resztę nie ma obaw. Równolegle prowadzimy rozmowy z zawodnikami.

- W sprawie renegocjacji warunków?

- Nie, bardziej rozmawiamy z zawodnikami na temat stawek za mecze ze słabszymi drużynami. Powiedzmy sobie szczerze, takie pieniądze, jakie zarabialiby w niedoszłej lidze z ośmioma zespołami niekoniecznie zainkasują teraz, w meczach z drużynami, które skompletują słabsze składy.

- Jaka jest reakcja zawodników?

- Rozumieją powagę sytuacji, nie ma sprzeciwu ani buntu, bo znają kondycję żużla w naszym kraju. Wiedzą, że aby jeździć, także w ich interesie jest osiągnięcie kompromisu.

- A jeśli żużlowcy nie zgodzą się na takie porozumienie?

- Po prostu nie pojadą w tych meczach kosztem zawodników, którzy przystaną na takie warunki. Nie ma obawy, żeby budżet został nadwyrężony.

- Klubowa kasa ma oscylować wokół 1,5-2 mln złotych?

- Bliżej półtora miliona.

- Jak odebrał Pan słowa Witolda Skrzydlewskiego z Orła Łódź, który na spotkaniu prezesów stwierdził, wcale nie za Pana plecami, że obecna polityka rozpasania w Krakowie doprowadzi do upadku klubu?

- Pan Witold niech zajmie się pilnowaniem spraw w swoim klubie. Jeżeli my dużo płacimy, to ile musi płacić pan Skrzydlewski, skoro paru żużlowców negocjowało z nami, a wylądowali w Orle Łódź? Ja też mógłbym być złotousty i ogłosić, że kilka klubów upadnie, ale nie na tym wic polega. W październiku okaże się, kto będzie w jakim miejscu.

- Właśnie ma Pan doskonałą okazję, aby uspokoić kibiców i zagwarantować, że klub przejedzie cały sezon, zakończy rozgrywki bez długów i groźby bankructwa.

- Tutaj nie ma co zapewniać, bo kibice chyba sami widzą, w którą stronę idziemy. Od dwóch lat uzyskujmy licencję w pierwszym terminie, dlatego nie widzę najmniejszej obawy. Co sezon dokładamy cegiełki do fundamentu, myśląc o coraz stabilniejszym i większym klubie.

- Wąskie grono zawodników w Krakowie faktycznie będzie zarabiało nawet 2 tys. zł za punkt, a pozostali minimum tysiąc złotych?

- Stawki są różne, zależą od statusu żużlowca, ale wiele jest przerysowanych. Bliżej prawdy są dolne kwoty, wszystkie w zgodzie z regulaminem. Niektórzy przekoloryzowują, że jesteśmy mocarzem, który zamierza płacić nawet trzy tysiące za punkt. Tymczasem naszej polityce przyświeca cel długofalowy, a nie strzał jednosezonowy.

- Sponsor tytularny został, ale klub stracił innego wartościowego partnera, który zasilał kasę setkami tysięcy złotych.

- Tę lukę już udało się wypełnić.

- Jest Pan zadowolony ze skompletowanego składu?

- Oczywiście, lecz same nazwiska nie jeżdżą i moje odczucia zweryfikuje sezon. Chłopaki muszą udowodnić klasę na torze, a pierwsza ku temu okazja będzie już na inaugurację ligi w meczu z Lokomotivem Daugavpils na naszym stadionie.

- Według jakiego klucza komponował Pan zespół?

- Chcieliśmy skupić się na mocnych punktach, których jest tyle w drużynie, że nie ma się czego obawiać. Prowadziliśmy również liczne rozmowy z Polakami, ale bez sfinalizowania. Niemniej jestem bardzo zadowolony ze Zbigniewa Sucheckiego, Daniela Pytela i Edwarda Mazura. W tej trójce pokładam dużą nadzieję na skuteczną jazdę.

- Ściągnięcie którego zawodnika dało Panu największą satysfakcję?

- Niewątpliwie wielkim sukcesem krakowskiego żużla jest jeździec z cyklu Grand Prix Chris Harris, uczestnik zmagań o tytuł mistrza świata.

- Niestety jedynym juniorem nadal pozostaje Eryk Budzyń.

- Nie składamy broni, prowadzimy rozmowy i mam nadzieję, że do końca lutego uda się zbudować całą kadrę juniorską.

- Drużyna w każdym meczu będzie jechała optymalnym składem, czy na wyjazdach górę wezmą oszczędności?

- Nie ma mowy, abyśmy odpuścili jakikolwiek mecz. W ten sposób nie zajmuje się wysokiego miejsca w tabeli. Tylko wygrywaniem meczów, bez kalkulacji, można przyciągać kibiców na stadion, a sponsorów do zainwestowania w klub.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski