Nasza rozmowa. Moja droga z Cracow Golden Quintet

FLESZ - Czego nie można zabrać na pokład samolotu?

Natalia Jarząbek zapisała na swoim koncie kolejny sukces. Tym razem nie jako solistka?
Tak. Niedawno odbyła się w Rzeszowie pierwsza edycja Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki. Przez wiele dni w sali koncertowej Filharmonii Podkarpackiej muzycy rywalizowali w dwóch kategoriach: pianistów i zespołów kameralnych. Wystąpiłam jako członek zespołu Cracow Golden Quintet, który zdobył drugą nagrodę.

Na czym polega idea rzeszowskiego konkursu?

Celem tego konkursu jest popularyzowanie muzyki polskiej - zarówno utworów znanych i często wykonywanych, ale również tych zapomnianych, do których trzeba samodzielnie dotrzeć po kilku dniach poszukiwań w bibliotekach i domowych zbiorach potomków kompozytorów.

W jakim składzie, poza Panią gra Cracow Golden Quintet?

Nasz zespół tworzy pięć osób grających na instrumentach dętych. Poza mną - Damian Świst (obój), Tomasz Sowa (klarnet), Małgorzata Wygoda (fagot) i Konrad Gołda (waltornia). Większość z nas poznała się podczas studiów na Akademii Muzycznej w Krakowie. W tym składzie gramy ze sobą od dwóch lat, koncertując w wielu miastach zarówno w Polsce, jak i poza granicami kraju. Dzięki sugestii naszego klarnecisty, postanowiliśmy wziąć udział w konkursie i - po wielu tygodniach przygotowań - okazało się, ze był to strzał w dziesiątkę.

Jaki repertuar zagraliście Państwo podczas konkursu?

Były to utwory: Spisaka, Szeligowskiego, Bacewicz, Paciorkiewicza i Kilara. Są to piękne, poniekąd zapomniane i rzadko wykonywane kompozycje. Szczególnie utwór Paciorkiewicza, który nie był nigdy edytowany ani wydany - wiele dni zajęło nam opracowanie głosów z partytury, którą otrzymaliśmy od syna nieżyjącego już kompozytora.

Czy ta nagroda otwiera przed Panią nowe możliwości, szanse?

Zdecydowanie tak. Zarówno mnie jak i całemu zespołowi. Sam fakt zaprezentowania się i otrzymania pozytywnych recenzji na tak prestiżowym konkursie - transmitowanym na żywo, pod krytyką profesjonalnego, międzynarodowego jury - jest dla nas ogromnym sukcesem. Koncerty laureatów we wspaniałych salach koncertowych: Filharmonii Narodowej i Filharmonii Podkarpackiej, to ogromny prestiż i zaszczyt. Retransmisja koncertu laureatów w Rzeszowie miała miejsce w TVP Kultura, a z Warszawy - w Radiowej Dwójce. Dzięki temu usłyszało nas wiele osób, co pociąga za sobą większe szanse na pozytywny rozwój naszej dalszej drogi artystycznej. Dzięki otrzymanym nagrodom pozaregulaminowym wystąpimy również w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach oraz z towarzyszeniem orkiestry Capela Gedanensis.

Niedawno, bo pięć dni temu miał Miejsce Międzynarodowy Dzień Muzyki. Jak świętowała Pani ten dzień?
Po powrocie z konkursu i po wielu emocjach mu towarzyszących nie zorientowałam się nawet, ze takie wydarzenie miało miejsce. Konkurs wymagał maksymalnego zaangażowania i odstawienia pozostałych obowiązków na drugi plan. Muzyka towarzyszy mi na co dzień, więc nie musiałam specjalnie celebrować tego święta.

Udziela się Pani w wielu formacjach muzycznych, czy Cracow Golden Quintet to kolejna przygoda czy może bardziej muzyczny przystanek?

Myślę, że będzie to jedna z moich najważniejszych ścieżek artystycznych, którymi będę podążać w ciągu najbliższych kilku lat. Wciąż kontynuuję prace nad moim projektem Infinity o oddechu permanentnym, właśnie rozpoczęłam również studia doktoranckie, które niejako będą kontynuacją mojego projektu. Ponadto występuję jak pierwsza flecistka Filharmonii Krakowskiej, gram też koncerty solowe.

Może koncert Cracow Golden Quintet w Myślenicach?

- Z ogromną przyjemnością! To piękne miasto pełne melomanów, a myślę, że nie mieli oni jeszcze możliwości usłyszeć kwintetu dętego „w akcji”.