Nasze jutro

Emocje wynikają z tego, że co rusz na naszych oczach rozpadają się wielkie mity świata, w którym żyjemy. Co najciekawsze, znaczną część wniosków płynących z tego obrazu można by wpisać do programu PiS. Albo już tam wpisano. Niestety, są one sprzeczne z planami i działalnością ważnych ministrów obecnego rządu. Zwłaszcza edukacji.

„Nasze jutro” powstało pod wpływem ciąży Mélanie Laurent, utalentowanej francuskiej aktorki, znanej m.in. z wyrazistych ról w „Bękartach wojny”, „Obławie” i przebojowej „Iluzji”. Trzydziestolatka zadała sobie pytanie: „W jakim świecie będzie żyło moje dziecko?”. Po odpowiedź poszła do wizjonerów w różnych zakątkach globu.

Nie było wśród nich ani Viktora Orbana, ani Jarosława Kaczyńskiego. Może dlatego, że - co każdy zrozumie po seansie - forsowane przez nich rozwiązania są potwornie anachroniczne i prowadzą donikąd. Co zaskakuje i martwi, albowiem sporo ich diagnoz - chodzi tu zwłaszcza o Kaczyńskiego i jego ludzi, z Mateuszem Morawieckim na czele - pokrywa się z diagnozami „Naszego jutra”.

Na pewno warto posłuchać twórców spektakularnego sukcesu fińskiej edukacji, którzy całkowicie odmienili tamtejszą szkołę: odrzucili skostniały średniowieczny system typu „belfer peroruje, a osadzona w ławkach młódź karnie słucha” i stworzyli nowy, dostosowany do wyzwań współczesnego świata, a przede wszystkim - percepcji i sposobu funkcjonowania młodych ludzi. Trzeba głośno powiedzieć, że system narzucany Polsce przez panią minister Annę Zalewską, średniowieczną belferkę z krwi i kości, nie ma żadnych punktów stycznych z tym, co zrobili Finowie.

Przepraszam za banał, ale od tego, jak wykształcimy i wychowamy młodzież, zależy nasze jutro. Rządzący politycy, z Prezesem na czele, oraz ich wyborcy powinni obowiązkowo obejrzeć dokument Laurent. Może dzięki temu trafnym diagnozom przestaną towarzyszyć działania zmierzające w przerażająco przeciwnym kierunku.