Opowiadanie podyktowała: WERONIKA KIMLA, LAT 6.
A spisała je: Mama Ania.
Kto ma chleb, ten ma wszystko Kiedy ja i moja siostra śpimy, delikatna nuta ciepłego zapachu chleba ogarnia cały dom. Zlecić przepis mam chęć. A więc posłuchajcie instrukcji tej:
[Mama wpisuje:]
1,20 kg mąki
2 szklanki otrębów pszennych
ewentualnie dodatki: ziarna słonecznika, siemię, żurawina, pestki dyni etc.
To wymieszać.
1,20 l wody
10 dag drożdży
To wymieszać z letnią wodą,
5 łyżek oleju (rzepakowy)
sól – 2 płaskie łyżki.
Połączyć wszystkie składniki, wstawić do lodówki na godzinę. Rozłożyć do średniej wielkości foremek. Piec: 20 minut w 50 stopniach, z uchylonymi drzwiczkami, z włączonym termoobiegiem. Następnie piec w 200 stopniach godzinę.
To już koniec przepisu nowego. Opowieść dalej trwa. A więc posłuchajcie jej: czy ktoś już wie, że ten chleb to nasze rodzinne dzieło? Zaczyna się to tak: woła mnie Titak (czyli Tata):
– Chodź moja słodka Stello! Idziesz czy nie?
– Już biegnę Titusiu kochany – odpowiadam. (Chociaż mam na imię Weronika, to Tituś nazywa mnie „słodką Stellą”).
Zaraz już siostra zjawia się i krzyczy:
– Tato, ja też chcę!
– Zaraz przyniosę stołek Ci Titusiu – mówię.
A siostra krzyczy tak:
– Ja mąkę przyniosę Ci, do __chleba potrzebna Ci.
Ach, to mała katastrofa. Mąkę siostra wysypała. I sprzątanie się zaczyna.
Woła siostra:
– Szczotka, szufelka! Więc już pędzę do schowka po szczotkę i szufelkę. Gdy już wszystko zamiecione, wtedy siostra gna po stołeczek, żeby była wyższa, bo nie dosięga do kuchennej lady. – Mąka, żurawina – woła Tato.
Moja siostra trzyma już mąkę, a ja sięgam już po żurawinę. Jeszcze bym opisywała bardzo wiele tych składników, ale one są w przepisie, więc poznacie je od razu. – Oj, jak ciężko _– woła Tituś – _drożdże trzeba już wymieszać.
A to trudne niesłychanie, więc rzucamy się do pomocy memu Tacie.
– Łyżka! – już ją mamy i wraz z Tatą chleb mieszamy. To już koniec opowieści o tym naszym chlebie. Teraz znacie już nasz rodzinny piękny zwyczaj. Gdy chleb już w piekarniku dość się nasiedzi, wszyscy rankiem z apetytem pyszny chlebek zjemy. Szynkę lubi moja mama, a ja z miodem go chcę zjeść, moja siostra lubi dżemik, a Tata chętnie je ten pyszny chleb z białym serem i dżemem.
Tak już wcześniej Wam mówiłam, to już koniec opowieści. Jeśli chcecie go spróbować to upieczcie go i zjedzcie.
Nie wychodzi? Trudna sprawa. Mam rozwiązanie problemu Waszego: idźcie szybko do piekarni, „Buczek” się nazywa, tam znajdziecie przeróżne rodzaje pieczywa! I chleb włoski, i słowiański, i tygrysi nawet. Chrapkę macie? Zajadajcie z „Buczkiem” na śniadanie!
(Informacja od Mamy: Weronika podyktowała mi to opowiadanie w piekarni Buczek, przy ul. Rakowickiej, kiedy czekałyśmy na wizytę w szpitalu św. Ludwika, przy ul. Strzeleckiej. Jedząc w Buczku pyszne ciasteczka przeczytałyśmy plakat z konkursem o chlebie i wzięłyśmy się od razu do pracy. Oto jej owoc.)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?