Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naszym celem nigdy nie był zysk

Redakcja
Dyrektor Tadeusz Kozera zapowiada częściowe zalesienie szkolnego gospodarstwa Fot. Aleksander Gąciarz
Dyrektor Tadeusz Kozera zapowiada częściowe zalesienie szkolnego gospodarstwa Fot. Aleksander Gąciarz
Liczące ponad 80 hektarów gruntów rolnych gospodarstwo Zespołu Szkół w Piotrkowicach Małych przynosi rocznie kilka tysięcy złotych zysku. W tym roku dopiero we wrześniu udało się zakończyć żniwa, w dodatku zboża z kilkunastu hektarów nie udało się zebrać w ogóle.

Dyrektor Tadeusz Kozera zapowiada częściowe zalesienie szkolnego gospodarstwa Fot. Aleksander Gąciarz

ROZMOWA KONTROLOWANA. Z TADEUSZEM KOZERĄ, dyrektorem Zespołu Szkół w Piotrkowicach Małych

Sytuacja w gospodarstwie była tematem interpelacji, złożonej podczas czwartkowej sesji przez radną powiatową Barbarę Gacek. Na zarzuty odpowiadał starosta Zbigniew Wójcik i dyrektor zespołu Tadeusz Kozera. Treść interpelacji i odpowiedzi zamieszczamy obok. Poniżej rozmowa z dyrektorem Kozerą.

Dlaczego żniwa w Waszym gospodarstwie przeciągnęły się aż do drugiej połowy września?

- Przy większych gospodarstwach rolnych nie ma możliwości przeprowadzenia żniw w ciągu jednego dnia. Aby to zrobić, musiałbym mieć dwudziestu traktorzystów i dwudziestu kombajnistów, a mamy tylko jeden kombajn. Obsialiśmy w tym roku zbożem 56 hektarów. Przy normalnej pogodzie i braku awarii - a dysponujemy sprzętem 35-letnim - żniwa muszą trwać 10-12 dni. Tylu dni odpowiednich do prowadzenia prac w sierpniu nie było. Udało nam się wtedy skosić nieco ponad 30 hektarów. Natomiast w tym tygodniu pogoda sprzyja i to, co się nadawało do skoszenia, skosiliśmy.

- To, co się nadawało do skoszenia... Czyli nie wszystko zboże zostało zebrane?

- Z łącznej powierzchni 56 hektarów, zboże z kilkunastu - po tegorocznych ulewach - nie nadaje się do zbioru. Teren musi zostać wyłączony z produkcji rolnej. Na pagórkach wystąpiły osuwiska i nie ma możliwości wjechania żadnym sprzętem. Z kolei w dolinach odnowiły się źródła i na wielu hektarach utrzymuje się woda. Dlatego zboże z około 10-12 hektarów w ogóle nie będzie zebrane, gdyż nie ma takich możliwości technicznych.

- Jak dokładnie wyglądał zbiór zboża w gospodarstwie szkolnym?

- Rozpoczęliśmy w czwartek, 12 sierpnia. Kontynuowaliśmy prace do niedzieli, 15 sierpnia. Wtedy po południu wystąpiła silna burza, która wstrzymała prace na kilka kolejnych dni. Zboże musiało przeschnąć. Wznowiliśmy koszenie 21 i 22 sierpnia. Następnie w poniedziałek 23 sierpnia znowu wystąpiła silna ulewa. To już wstrzymało nam żniwa na dłuższy czas, ponieważ opady ciągnęły się aż do połowy września. Próbowaliśmy wznowić prace 16 września, ale zboże nadal było mokre. Ledwie udało nam się je sprzedać.

- Ale na początku, zamiast zbierać własne zboże, kombajn szkolny świadczył usługi dla rolników.

- Te usługi rozpoczęliśmy świadczyć 6 sierpnia. Kombajn pracował u rolników, ale dlatego, że nasze zboże było jeszcze mokre. Zresztą nie tylko nasze. W pierwszych dniach wyglądało to tak, że kombajnista wyjeżdżał do omłotów, ale po skoszeniu zboża u pierwszego klienta pozostali się wycofywali, ponieważ zboże było mokre i nie nadawało się do przechowywania.

- Przyzna Pan jednak, że kilkutysięczny zysk z gospodarstwa liczącego ponad 80 hektarów to bardzo niewiele.

- Oczywiście, mówimy tu o zysku bilansowym, który powstaje po pokryciu z własnych przychodów wszystkich kosztów produkcji. Gospodarstwo funkcjonuje od kilkudziesięciu lat. Od kilkunastu zmieniliśmy strukturę produkcji. Polegało to na stopniowym odchodzeniu od produkcji zwierzęcej, a specjalizowaliśmy się w produkcji warzyw. Naszym priorytetem nigdy nie był zysk. Gospodarstwo ma spełniać cele dydaktyczne. Warunkiem funkcjonowania gospodarstwa w poprzedniej formie była jego rentowność. To znaczy osiągnięcie przynajmniej wyniku zerowego. I to się udawało. Jednostki budżetowe mają realizować przede wszystkim zadania związane z dydaktyką, zarabiać mogą niejako przy okazji.
- W tym roku gospodarstwo zostało formalnie zlikwidowane, tak jak wszystkie tego typu jednostki. Jego majątek został włączony w struktury szkoły. Padł dzisiaj zarzut, że skupia Pan w jednym ręku wszystkie funkcje: dyrektora szkoły, kierownika gospodarstwa, pełni też funkcję księgowego i kasjera. Ba, nawet podobno jeździ Pan traktorem, czego starosta Panu zakazał.

- To nieprawda. Obsługę administracyjno-księgową gospodarstwa prowadzi administracja szkolna. To do niej należy wystawianie faktur, prowadzenie księgowości, kasy i magazynu. Natomiast jeżeli chodzi o tę jazdę, to jest tu pewne niezrozumienie. Jako nauczyciel w swoim przydziale miałem zawsze zajęcia indywidualnej pracy maszynami z uczniami. Ponieważ nie każdy uczeń umie wystarczająco dobrze obsługiwać ciągnik rolniczy, to często zdarzało się, że musiałem na pierwszych godzinach jazdy sam siadać do ciągnika i prowadzić instruktarz. Stąd nierzadko można mnie było zobaczyć w ciągniku. Poza tym kiedyś zatrudnialiśmy w gospodarstwie 18 osób, teraz tylko dwie. Dlatego w czasie żniw ja zajmowałem się transportem, jeździłem po prostu ciągnikiem ze zbożem. Uważam, że nie ma pracy, która by kogokolwiek hańbiła. Oczywiście, nie otrzymywałem za to żadnego dodatkowego wynagrodzenia. Robiłem to tylko po to, by żniwa przebiegały sprawnie. Transport był o tyle kłopotliwy, że na pogórkowatych terenach łatwo o wypadek. Nie ma możliwości, by zajmowali się tym uczniowie w ramach praktyk. To byłoby dla nich zbyt niebezpieczne. W przyszłym roku jednak produkcji zbożowej nie będzie, więc ten problem też zniknie.

- To znaczy, że szkoła nie będzie się już zajmować prowadzeniem działalności rolniczej?

- W tej chwili dyskutujemy z Zarządem Powiatu na temat przyszłości produkcji rolnej w szkole. Wstępne ustalenia są takie, że jako szkoła ograniczymy się do kilkunastu hektarów powierzchni. Prowadzić będziemy na nich produkcję ogrodniczą, tak by zabezpieczyć bazę dydaktyczną dla uczniów. Część gruntów przeznaczymy pod zalesienie. Około 35 hektarów naszych pól po tegorocznych szkodach powodziowych nie nadaje się już do dalszej produkcji rolnej. Na zalesienie Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa daje pieniądze. Potem też przez kilkanaście lat otrzymywalibyśmy niemałe dopłaty z tego tytułu.

Rozmawiał Aleksander Gąciarz

Interpelacja radnej Barbary Gacek

- Sytuacja, do jakiej doszło w Zespole Szkół w Piotrkowicach Małych, jest niedopuszczalna. Kilkanaście hektarów zboża nie zostało skoszone, część została skoszona dopiero w drugiej połowie września. Tymczasem mamy informacje, że szkolny kombajn jeździł pracować u ludzi. To u rolników dało się kosić, a w gospodarstwie szkolnym nie? Nie rozumiem tego. Który gospodarz najpierw pracuje u sąsiadów, a swoje pole pozostawia na koniec? Poza tym nowy dyrektor łączy w jednym ręku wszystkie funkcje. Śmiem twierdzić, że szkoła i gospodarstwo są traktowane jak prywatny folwark. Apeluję do Zarządu Powiatu o powołanie komisji, która zbada te wszystkie nieprawidłowości.

Odpowiedź na interpelację udzielona przez starostę Zbigniewa Wójcika:

- Zarząd zajmował się tym problemem w ostatnich dniach. Stan gospodarstwa to nie tylko sprawa dyrektora Kozery. Ono zawsze funkcjonowało źle; nie przynosiło znaczących dochodów. Największy dochód, jaki udało się w ostatnich latach osiągnąć, to 6 tysięcy złotych. Z takich wyników trudno, oczywiście, być zadowolonym. Co do zarobkowania w gospodarstwach prywatnych, to wynikało to z faktu, że szkolny sprzęt jest bardzo ciężki i nie był w stanie pracować na podmokłym gruncie. W przyszłości na pewno sprawę gospodarstwa należy rozwiązać kompleksowo. Być może rozwiązaniem byłoby częściowe zalesienie, a częściowo dzierżawa gruntu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski