Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Natalia Niemen: Cierpienie ma szansę uszlachetniać

Rozmawiał Paweł Gzyl
Natalia Niemen śpiewa z podobnie wielką ekspresją, jak jej ojciec
Natalia Niemen śpiewa z podobnie wielką ekspresją, jak jej ojciec fot. Szafarnia-Mateusz Otremba
Rozmowa. Piosenkarka NATALIA NIEMEN z okazji premiery nowej płyty „Niemen mniej znany” z własnymi wersjami piosenek ojca, opowiada nam o swych rodzinnych relacjach, dorastaniu u boku legendarnego artysty, osobistym nawróceniu i życiu głęboką wiarą.

- Sięgnęła Pani po kompozycje z dwóch ostatnich płyt Czesława Niemena - „Terra Deflorata” i „spodchmurykapelusza”. Co znalazła Pani w nich bliskiego sobie?

- Treści wierszy, wybitne kompozycje, takież aranżacje. A przede wszystkim fakt, iż chyba nikt przede mną, chcąc przypomnieć publiczności Czesława Niemena, nie wpadł na pomysł, aby koncertować i nagrać płytę z późnymi dziełami mistrza. Pomyślałam: „A czemuż ja bym nie miała tego uczynić?” (śmiech).

- Obie te płyty Czesław Niemen nagrał wyłącznie z wykorzystaniem elektroniki. Trudno było je przełożyć na zagrany „na żywo” jazz-rock?

- Przełożyliśmy je razem z kolegami z zespołu. A konkretnie z trzema aranżerami: Tomkiem Kałwakiem, Pawłem „Bzimem” Zareckim i Piotrem Dziubkiem, który jest też producentem krążka. Było to nieco trudne, lecz nie aż tak bardzo. Jak się pracuje ze zdolnymi artystami, a nie sztampowo myślącymi sidemanami - przepraszam wszystkich sidemanów (śmiech) - uczynić coś wyjątkowego z dzieła geniusza, można stosunkowo szybko.

- W wywiadzie-rzece „Niebo będzie później”, który niedawno trafił na rynek, mówi Pani, że przez pierwsze dwadzieścia lat swego życia nie czuła Pani, że jest dzieckiem znanego artysty. To rodzice potrafili Pani stworzyć taki beztroski świat?

- To, że nie zdawałam sobie sprawy, że mój tata jest wyjątkowym i sławnym artystą, nie musiało iść w parze z beztroską. Dowodzi to jedynie jakiejś normalności przeżywanego dzieciństwa. Naprawdę myśli pan, iż jest to dziwne, że dzieci patrzą na swoich rodziców jak na rodziców, a nie jak na przedstawicieli jakichś zawodów? Dla mnie jest to oczywiste. Tata ma być tatą, a nie wielkim artystą. Byłaby to koszmarna porażka wychowawcza, gdybym tak mojego ojca jako dziecko postrzegała. A wyjątkowość mojego dzieciństwa polegała na super opiece, trosce i dbałości o stabilność w wykonaniu mojej mamy oraz jej rodziców, a moich ukochanych babci i dziadka.

- Pani tata był osobą zamkniętą i skupioną na sobie. Trudno było Pani to zrozumieć i pogodzić się z tym w dzieciństwie?

- W dzieciństwie nie zdawałam sobie z tego sprawy, nie nazywałam tych cech w taki sposób. Dziecko nie rozumie takich rzeczy i nie próbuje ich zrozumieć, bo posiada jeszcze niedojrzałą percepcję. Mój tata był dość specyficzny. Bywał niepotrzebnie surowy, zbyt perfekcjonistyczny. Zapewne nie miał innych umiejętności. Po latach z pewnym smutkiem muszę przyznać, że o wiele lepiej byłoby, jakby więcej z nami rozmawiał. Jakby miał dla swoich dzieci więcej czasu. Dlatego ja poświęcam dzieciom mnóstwo czasu. Dzieci są dalece ważniejsze od pracy.

- Podobno tak naprawdę zbliżyła się Pani z tatą, dopiero pod koniec jego życia, kiedy już był chory.

- Powiedziałabym, że to raczej on się bardziej zbliżył do mnie. Stał się cieplejszy, spokojniejszy, bardziej uśmiechnięty, nie przejmował się już tak bardzo niepotrzebnymi drobiazgami. Osoby borykające się z ciężką, trudno uleczalną chorobą, dzielę na dwie grupy. Jedni zamieniają się w zgorzkniałych, bardzo przykrych w obejściu, a drudzy - nagle wewnętrznie pięknieją, dojrzewają emocjonalnie w trymiga. Mój tata należał do tej drugiej grupy. Cierpienie ma szansę uszlachetniać. Pytanie, jak do tego cierpienia podejdziemy. Wiem, co mówię, bo sama doświadczałam nieraz problemów zdrowotnych. Jest wtedy wybór: narzekać i wygrażać Bogu albo pokornie przekuć cierpienie na złoto w zaufaniu Bogu i cierpliwości. Wybierałam i wybieram ciągle to drugie. Wtedy mamy szansę stawać się po prostu lepszymi ludźmi.

- Wydaje się, że Pani tata był człowiekiem wierzącym. Czy to on zaszczepił Pani wiarę w Boga czy też przeżyła Pani osobiste nawrócenie?

- Szczerze powiedziawszy, to nie wiem, skąd ta wiedza, bo ja nie przypominam sobie mojego taty wierzącego. A żyłam z nim przecież pod jednym dachem przez 25 lat, prawie codziennie. Jakieś przebłyski wiary zauważyłam u taty dopiero pod koniec jego życia. Według Pisma Świętego, wiary się nie dziedziczy. Aby być wierzącym tak, jak uczył Chrystus, trzeba przyjąć Jezusa Chrystusa jako swego osobistego Zbawiciela i Boga, pragnąc najbardziej na świecie Go naśladować. Mój tata nie żył według tych wartości. Nazwałabym go raczej człowiekiem poszukującym duchowo. Takoż od taty nie odebrałam żadnej nauki duchowej. Za to moja mama czytała regularnie mnie i młodszej siostrze „Biblię dla dzieci”. A rodzice mojej mamy, moi ukochani dziadkowie, doprowadzili do ochrzczenia nas w wieku szkolnym i zaprowadzili na lekcje religii. Sama dopiero około dwudziestego roku życia świadomie oddałam życie Chrystusowi.

- Nigdy nie kryła Pani swojej wiary. Odczuła Pani kiedyś z tego powodu, że jest gorzej traktowana w polskim środowisku muzycznym?

- No pewnie. To przecież standard w naszym kraju (śmiech). I nie tyczy się to tylko mnie. Przecież od dawna mieli mnie za dewotkę, skończoną, bo niepopularną, przebrzmiałą piosenkarkę, która po tych beznadziejnych kościołach śpiewa. (śmiech) A w tych kościołach, to przecież gorsi ludzie są niż na wielkich, słynnych festiwalach, czy paradnych scenach, nie wspominając o telewizji. Oczywiście porządnie ironizuję (śmiech). Taki świat, takie życie, panie Pawle! (śmiech). Ale ja się tym nie przejmuję. Im więcej obrywam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to, co robię jest dobre.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski