– Po meczu z Zagłębiem Sosnowiec cieszyliście się tak, jakbyście zdobyli mistrzostwo świata.
– To prawda. Na zwycięstwo czekaliśmy około dwóch miesięcy, dlatego tak dobrze ono smakuje.
– Brzęk słupków może się jednak śnić...
– Nie da się ukryć, że mieliśmy trochę szczęścia. Aczkolwiek w poprzednich meczach to rywale mieli go więcej. W tym spotkaniu lepsza w naszym wykonaniu była pierwsza połowa. Druga trochę słabsza, wynikało to między innymi z tego, że graliśmy w dziesiątkę.
– Nie brakowało wam sił?
– Gdybyśmy grali w komplecie cały mecz, byłoby dużo łatwiej. Wypadł nam defensywny pomocnik (Paweł Strózik, dostał czerwoną kartkę – przyp.). Trzeba było zrobić zmianę – za ofensywnego zawodnika wprowadzić defensywnego i myślę, że to głównie dlatego cofnęliśmy się. Może było to niebezpieczne, ale nie można grać bardzo wysoko, jeśli przeciwnik mocno stara się o gola, gra z przewagą zawodnika, wprowadza kolejnych piłkarzy ofensywnych.
– Pan, dzięki kartkowej pauzie Adriana Napierały, wrócił na środek obrony. Wcześniej wystąpił Pan po prawej stronie, ale widać, że lepiej czuje się Pan na środku.
– Jestem wysokim zawodnikiem. Na bokach są preferowani niżsi, bardziej dynamiczni, z lepszym balansem, dryblingiem, grający dość ofensywnie. Aczkowiek ja będę występował tam, gdzie trener mnie ustawi. Dla mnie najważniejsza jest gra. I cieszę się, że odkąd jestem w Niepołomicach, trenerzy mają do mnie zaufanie, gram w zasadzie cały czas.
– Z Łukaszem Gorszkowem pracujecie ponad miesiąc. Jeśli chodzi o treningi – jak duża jest zmiana w porównaniu z zajęciami prowadzonymi przez trenera Dariusza Wójtowicza?
– Wydaje mi się, że trener Gorszkow preferuje typowo piłkarskie treningi. Małe gierki, ćwiczenia mające na celu utrzymywanie się przy piłce. Mniej taktyki – aczkolwiek wiadomo, że ona też jest ważna. No i trener stara się nas cały czas motywować, podkreśla, że mamy umiejętności, tylko musimy „odpalić”. I wtedy zaczniemy seryjnie zdobywać punkty.
– Dwa mecze bez straconego gola, pierwsze od dawna zwycięstwo – to już coś.
– Porażki nie ponieśliśmy w ostatnich trzech meczach. Trochę szkoda remisu z Wisłą Puławy. Bramkę na 2:2 straciliśmy w 93 minucie. Nauczeni tym doświadczeniem, w końcówce spotkania z Zagłębiem wiedzieliśmy, że trzeba wybijać piłkę po autach, jak najdalej od własnej bramki, utrzymywać sie przy piłce. To przyniosło efekt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?