Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel wolności i nadziei

Redakcja
Ks. prof. Józef Tischner FOT. ANNA KACZMARZ
Ks. prof. Józef Tischner FOT. ANNA KACZMARZ
"Bardzo ładnie jest znaleźć religię i wiarę między świętymi i mistykami.

Ks. prof. Józef Tischner FOT. ANNA KACZMARZ

WIARA. W 81. rocznicę urodzin księdza profesora Józefa Tischnera

Ale naprawdę znaleźć ją można między pijaczynami. Między tymi, co piją, klną i od czasu do czasu babę zbiją albo baba ich zbije. (...) Tajemnica wiary ewangelicznej to widzieć Boga tam, gdzie się Go najmniej spodziewamy. Choćby w stajni" - te mądre słowa powiedział przed laty wybitny myśliciel, duszpasterz, publicysta ksiądz profesor Józef Tischner - człowiek nietuzinkowy, który wnosił do polskiego życia intelektualnego i publicznego ożywczy ferment. Miał wielbicieli i ludzi mu niechętnych, nawet w łonie Kościoła. Bo wymykał się wszelkim uproszczeniom, zaszufladkowaniom. Był indywidualistą z bardzo osobistą wizją świata i Pana Boga.

12 marca mija 81. rocznica urodzin Księdza Profesora, wrośniętego tak mocno w krakowski pejzaż, że mimo iż od Jego śmierci minęło 12 lat, nadal wielu z nas Go brakuje, bo przecież - jak mówią krakowianie - był w tym mieście niezbędny "jak wieża Mariacka".

Budził zaufanie, inspirował

Każdy, kto znał ks. Tischnera, zapamiętał Go po swojemu. Górale przede wszystkim jako "Józka z Łopusznej", który zjednywał ich serca szczerym umiłowaniem góralszczyzny, poczuciem humoru i dystansem wobec samego siebie. Autor słynnej "Historii filozofii po góralsku" (jej znakomitą sceniczną realizację można oglądać w chorzowskim Teatrze Rozrywki) był ważny dla wielu ludzi. Ważny w każdym ze swych wcieleń: budził zaufanie jako człowiek, inspirował jako filozof, uczył dojrzałej wiary jako kapłan. Był człowiekiem swojego czasu: nie uciekał od aktualnych problemów, ale próbował pomóc rodakom przejść przez kolejne zakręty historii. Został zapamiętany jako nauczyciel wolności, solidarności i nadziei.

Tischnera - znakomitego filozofa - tak "wypominał" Tadeusz Gadacz, jego student, później przyjaciel, profesor filozofii na UW: "(...) Czy nie za bardzo wierzyłeś w wolność? Czy nie usiłowałeś godzić wody z ogniem, czyli Kościoła z demokracją? Jak łączyłeś ideały europejskie z wiernością kulturze góralskiej? Czy wniosłeś coś istotnie nowego do XX-wiecznej filozofii? Czym różniła się Twoja filozofia dramatu od filozofii dialogu? Mam nadzieję, że w niebie wszystko jest o wiele prostsze, a na ziemi spróbujemy z czasem i nad tym się zastanowić. Nie o tym jednak zamierzam Ci napisać, bo wszystkie te problemy były Ci nieobce. Kiedy w 1997 r. zostałeś kolejny raz wybrany dziekanem Wydziału Filozofii, już ze szpitala pisałeś do swoich studentów list o studiowaniu filozofii. Uczyłeś do końca jak stary Sokrates. Przypomniały się nam echa tych samych słów, które przed laty słyszeliśmy na Twoich seminariach: że myślenie zaczyna się od studiowania myśli innych. Uczyłeś nas rozmowy z Platonem, św. Augustynem, przede wszystkim zaś ze współczesnymi myślicielami, o których wtedy jeszcze mało kto w Polsce słyszał. Mówiłeś nam, że poznać cudze myśli można tylko wtedy, gdy potrafimy się uwolnić od własnych przesądów i domniemań. A to znaczy, gdy umiemy wsłuchać się w to, co naprawdę mają nam inni do powiedzenia. Wskazywałeś nam, jak to czynić. Tak ucząc, jednocześnie wsłuchiwałeś się w nas samych, stawiałeś nam zadania, które zdawały się nas przerastać i ze zdumieniem odkrywaliśmy, że jesteśmy do nich zdolni. W ten sposób powstawało w nas przekonanie, że wzrost ku prawdzie rodzi się z dobroci. Jednocześnie uczyłeś nas, że prawdziwe myślenie rodzi się z bólu na twarzy drugiego człowieka. Nie ze zdziwienia, wątpienia czy sytuacji granicznych, ale właśnie z bólu innych (...) Padały na seminariach i wykładach takie słowa jak praca, ojczyzna, wolność, solidarność, nadzieja, prawda, zbawienie, myślenie. Nauczyłeś nas szacunku dla człowieka, jego godności, wartości i niepowtarzalności. Byliśmy świadkami, jak sam rozpoznawałeś i nazywałeś te kolejne ludzkie bóle: chorą pracę, a potem chorą wolność, bezdroża polskiej demokracji (...)".

Żarty go nie opuszczały

Nauczał, nazywał, wykładał i... żartował. Żarty go nie opuszczały. Był przyjacielem papieża. Ojciec Święty Jan Paweł II miał do Niego wielkie zaufanie, choć nie zawsze podzielał Jego zdanie. "Uważał Józka za autorytet w dziedzinie filozofii" - wspomina ks. kardynał Stanisław Dziwisz w filmie Artura Więcka "Barona" "Tischner. Życie w opowieści". - "W tych swoich żartach, wicach, we wszystkim, co mówił, widać było jego filozofię góralską. Papież co rusz śmiał się. - Józek, dość, bo się jeszcze papież udławi ze śmiechu - trzeba było mówić mu podczas tych spotkań".

Po śmierci kardynała Stefana Wyszyńskiego po Krakowie poszedł "hyr", że następcą będzie Tischner. Kiedy holenderscy dziennikarze zadali Mu pytanie, czy prawdą to jest, odpowiedział: "O, co to to nie. To już wolałbym się ożenić".

Z kolei po wyborze Karola Wojtyły na papieża Kraków obiegła wieść, że zostanie biskupem metropolitą. Wspomniał o tym na jednym ze spotkań: "To były takie czasy, że wszystkich o wszystko podejrzewano. Od pewnego zakonnika dostałem nawet koniak, żebym, już jako biskup, łaskawszym okiem spojrzał na jego zgromadzenie. Niebawem nie ja, a on został biskupem i to w ważnym mieście. Wysłałem mu telegram gratulacyjny: »Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada«".

Tischner należał do takich autorytetów, z którymi niemal każdy chciał rozmawiać. Rozmawiali, radzili się w sprawach fundamentalnych: moralnych, filozoficznych, politycznych, artystycznych. Ale też w tych zwykłych, codziennych, o których tak pięknie opowiadał podczas podhalańskich kazań. Jedno z nich dotyczyło łaski uczynkowej i uświęcającej, puenta brzmiała: "Jestem przykładem konfliktu łaski uczynkowej i uświęcającej. Moim zdaniem ta pierwsza bardziej jest potrzebna do zbawienia. Ale jeśli żona ma zbyt dużo impetu do robienia dobra w ramach łaski uczynkowej, to wtedy mężowi należy... współczuć".

Rozumiał swych studentów jak mało kto

Był silny, wysportowany, uprawiał wspinaczkę wysokogórską, w młodości jeździł na jawie i SHL-ce, ze studentami szusował na nartach, komputera używał jako pulpitu do pisania i kazał to rozpowiadać, kuzynce kupował sztuczne rzęsy w Wiedniu, gdzie z tak wielkim za- angażowaniem zajmował się filozofią jako prezes Wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku. Wykładał na zachodnich uniwersytetach, napisał dziesiątki książek, setki rozpraw i artykułów, głosił słynne kazania na "jedynkach", czyli podczas mszy świętych o godz. 13 w kościele św. Anny w Krakowie, gromadził tłumy z całej Polski na Rusnakowej pod Turbaczem, był kapelanem Związku Podhalan...

Nigdy nie zapomnę ostatniego spotkania z Księdzem Profesorem w krakowskiej PWST, podczas wieczoru promocyjnego książki "Spór o istnienie człowieka", w której, prawie już nieczytelnym pismem wpisał dedykację - życzenie: "Szczęść Boże". Było to niespełna rok przed Jego śmiercią - już nie mówił, ale nadal śmiały się jego oczy. Kiedy pojawił się na scenie, wypełniona po brzegi widownia oszalała z radości: tłum młodych i niekoniecznie już młodych przyjaciół zgotował swemu Nauczycielowi niebywałą owację. Tak, przyjaciół, bo Ksiądz Profesor lubił swoich studentów i rozumiał ich jak mało kto.

Piękna postać z najnowszej historii

"Tischner to jedna z tych pięknych postaci z najnowszej historii Polski" - mówił o nim ks. Adam Boniecki. - "Kiedy witał papieża w Krakowie, sam był na wózku, nie mówił już po przebytej operacji strun głosowych, więc pojawił się z tabliczką: Tischnermobile". - "On się nie przywiązywał do rzeczy, ale do piękna rzeczy. Żył pięknem i dlatego był człowiekiem pięknym" - dodawał profesor Stanisław Grygiel, filozof, przyjaciel, w filmie "Barona" Więcka.

Od śmierci Księdza Profesora Kraków obchodzi Dni Tischnerowskie, które w tym roku odbędą się pomiędzy 25 a 28 kwietnia. Główny wykład w ramach cyklu Colloquia Tischneriana wygłosi znakomita fenomenolożka prof. Anna Teresa Tymieniecka. Tematem przewodnim Dni będzie "Spotkanie". Wybór tematu jest nieprzypadkowy: "spotkanie" to jedno z kluczowych pojęć w filozofii ks. Józefa Tischnera. W programie Dni znajdą się debaty poświęcone problematyce spotkania, a także stałe punkty - głośne czytanie jednego z esejów ks. Tischnera, przegląd filmów i programów telewizyjnych z jego udziałem oraz wręczenie Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera.

JOLANTA CIOSEK

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski