Z danych krakowskiego magistratu wynika, że w 72 samorządowych przedszkolach nie ma zatrudnionego ani jednego nauczyciela posiadającego kwalifikacje do nauczania języka angielskiego. Tymczasem zgodnie z nowelizacją ustawy oświatowej, która weszła w życie 1 września tego roku, obowiązkowe lekcje angielskiego mają mieć w przedszkolach pięcio- i sześciolatki. A za dwa lata ten obowiązek będzie dotyczył już wszystkich przedszkolaków.
Dariusz Domajewski, wicedyrektor Wydziału Edukacji w krakowskim magistracie, zapewnia, że zajęcia z języka odbywają się we wszystkich samorządowych przedszkolach: - Te, które nie mają nauczyciela z kwalifikacjami, zatrudniają do prowadzenia zajęć osoby z zewnątrz.
Często odbywa się to kosztem części etatu zatrudnionego w przedszkolu nauczyciela, bo Urząd Miasta nie chce przekazać dodatkowych pieniędzy na organizację tych lekcji. Większym problemem jest jednak jakość tych zajęć. Z naszych informacji wynika, że zwykle prowadzone są one zaledwie raz w tygodniu i to bez podziału na grupy, a także - co gorsza - przez osoby posiadające tylko podstawową znajomość języka.
- U nas angielskiego uczy pani, która ma zdany egzamin na poziomie B2 i ukończony kurs metodyczny - przyznaje Barbara Baster, dyrektorka Przedszkola nr 65 w Krakowie.
I tak będzie przez najbliższe pięć lat, ponieważ Ministerstwo Edukacji - wprowadzając obowiązkowy angielski do przedszkoli - nie zadbało o odpowiednie przygotowanie kadry, ale dało nauczycielom czas na uzupełnienie kwalifikacji do 2020 roku. - Tym samym przez najbliższe pięć lat przedszkolaki będą edukowane pseudolingwistycznie - komentuje prof. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.
To nie podoba się rodzicom. - Wolałabym, żeby moje dziecko w ogóle nie miało angielskiego w przedszkolu, niż żeby uczyła je pani, która sama ledwo duka po angielsku - przyznaje mama pięciolatka, która zgłosiła się do nas z tym problemem.
Halina Kurkiewicz z firmy Prymus, która od ponad 25 lat zajmuje się nauczaniem języka angielskiego w przedszkolach i żłobkach, potwierdza, że taka nauka może maluchom zaszkodzić, bo dzieci w tym wieku mają bardzo chłonne umysły i jeśli ich nauczyciel sam ma braki lub zły akcent, szybko przekaże to swoim uczniom.
Oburzenia nie kryją również sami nauczyciele. - To jawna kpina! - denerwuje się jedna z nich. - Jestem nauczycielem przedszkola od 20 lat, wielokrotnie byłam nagradzana za swoją pracę, nadal mam zapał do pracy, wiele pomysłów i chęci, ale nie znam języka angielskiego. W liceum uczyłam się rosyjskiego oraz niemieckiego. I co teraz? Mogę zacząć się uczyć, ale czy to wystarczy żeby bez szkody uczyć potem innych? - pyta nauczycielka.
Nie wiadomo, jak obecnie wyglądają obowiązkowe lekcje angielskiego w przedszkolach i pewnie prędko się tego nie dowiemy. Artur Pasek z krakowskiego kuratorium oświaty zaznacza, że choć MEN wprowadziło angielski do przedszkolnej podstawy programowej, to jednak nie ma na razie zamiaru kontrolować przebiegu tych zajęć. - Nie zostało to wpisane do planu nadzoru pedagogicznego na ten rok szkolny - mówi Artur Pasek.
Radna Barbara Nowak zamierza w tej sprawie złożyć interpelację do prezydenta miasta. - Chcę się dowiedzieć, jak wyglądają te zajęcia w krakowskich przedszkolach i kto je prowadzi, bo obawiam się, że w wielu przypadkach to może być fikcja - przyznaje radna. - Moim zdaniem zmuszanie nauczycieli przedszkoli, by dodatkowo prowadzili naukę angielskiego, jest niepoważne. W szkołach uczą wykwalifikowani angliści, dlaczego więc od nauczycielek w przedszkolach wymaga się, by były omnibusami? - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?