EDUKACJA. - Niech uczelnie zajmą się kształceniem nauczycieli - apeluje wojewoda małopolski. - To zamach na nas - odpowiadają właściciele firm szkoleniowych.
Jerzy Lackowski, dyrektor studium pedagogicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie ma wątpliwości: - Większość zdecyduje się oczywiście na tańszy kurs, bo przecież nauczyciele nie są najlepiej zarabiającą grupą zawodową. To klasyczna sytuacja, kiedy gorszy pieniądz wypiera lepszy.
Nauczyciele szkolą się na potęgę i to najczęściej za własne pieniądze. Zauważyli to nawet autorzy badań TALIS, które przeprowadzono w 24 krajach. Badania pokazały m.in., że polscy nauczyciele, obok tych z Meksyku, Korei i Hiszpanii, poświęcają na doskonalenie zawodowe najwięcej czasu. Autorzy raportu zauważyli jednocześnie, że polskie wskaźniki mogą być nieco zawyżone przez procedurę awansu zawodowego. W Polsce część nauczycieli "kolekcjonowała" bowiem - jak to określają badacze - różnego rodzaju kursy, które liczą się w ocenie nauczyciela starającego się o wyższy stopień awansu zawodowego.
- To rzeczywiście zmora nauczycieli - potwierdza Teodozja Maliszewska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 68. - Chcąc dostać stopień mianowanego nauczyciel musi zgromadzić pół kilograma zaświadczeń, a na nauczyciela dyplomowanego prawie dwa kilogramy.
- Często nauczyciele zmuszani są do odbywania szkoleń i kursów przez swoich dyrektorów, bo to podnosi prestiż szkoły - dodaje pani Renata, krakowska nauczycielka historii, która ma już za sobą kilka kursów i szkoleń, m.in. z edukacji dla bezpieczeństwa, europeistyki, bibliotekoznawstwa, radzenia sobie ze stresem, a nawet sztuki origami.
Dzięki temu systemowi, w Polsce świetnie mają się placówki doskonalenia nauczycieli. W Małopolsce jest ich już ponad 50 i ciągle powstają nowe. Nie wszystkim to się podoba.
- Uprawnienia nauczycielskie powinny być uzyskiwane tylko w trybie studiów czy też studiów podyplomowych na uczelniach. To uczelnie powinny zajmować się kształceniem nauczycieli - mówi dr Jerzy Lackowski. - Nikt nie dopuściłby do pracy lekarza po kursie, a tymczasem nasze dzieci są uczone przez takich nauczycieli.
Anna Okońska-Walkowicz, kierownik studiów podyplomowych dla nauczycieli w Akademii Górniczo-Hutniczej podkreśla, że wszystkiemu winne są złe przepisy.
- Ustawa o szkolnictwie wyższym nie pozwala uczelniom prowadzić kursów kwalifikacyjnych dla nauczycieli, a rozporządzenie ministra edukacji zrównuje te kursy ze studiami podyplomowymi - wyjaśnia dr Okońska-Walkowicz.
Jej zdaniem to powoduje, że na rynku pracy dyplom kursu kwalifikacyjnego jest tyle samo wart, co dyplom ukończenia studiów podyplomowych. - Dla mnie nie jest istotne, jaki dyplom ma nauczyciel, tylko, czy nadaje się do pracy - mówi Ewa Mączka, dyrektorka SP nr 62 w Krakowie.
Problem dostrzegł nawet Stanisław Kracik, wojewoda małopolski.
- Powstał w Małopolsce bardzo lukratywny biznes. Zastanawia mnie, dlaczego te ośrodki świetnie się mają, skoro w Małopolsce jest tak wiele uczelni i to one powinny szkolić nauczycieli - mówi Stanisław Kracik, który chce wkrótce na ten temat rozmawiać z rektorami małopolskich uczelni.
- Jesteśmy w stanie przejąć rynek szkoleń nauczycieli - deklaruje prof. Michał Śliwa, rektor Uniwersytetu Pedagogicznego.
To oczywiście nie podoba się szefom firm szkoleniowych.
- To zamach na naszą działalność - mówi Anna Kubajak, szefowa Niepublicznego Centrum Edukacji "Kubajak" w Krzeszowicach. - Skoro wojewoda ma wątpliwości niech organizuje dla nauczycieli po kursach i studiach niezależne egzaminy zewnętrzne, by przekonać się, jak uczą jedne i drugie.
ANNA KOLET-ICIEK
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?