Nauka bez nadzoru

Rodzice dziecka, które utonęło na basenie, domagają się miliona złotych odszkodowania

   Do wypadku doszło we wrześniu 2000 roku. Jeden z chłopców podczas nauki pływania zachłysnął się wodą i opadł na dno; pod wodą przebywał około 8 minut. Chłopiec w stanie krytycznym został przewieziony do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu. Lekarze stwierdzili u niego poważne uszkodzenie mózgu, spowodowane niedotlenieniem. Chłopiec zmarł na początku lutego ubiegłego roku nie odzyskując przytomności.
   Prokuratura ustaliła, że oskarżeni dopuścili do przeprowadzenia, bądź przeprowadzili, tego dnia zajęcia na basenie, chociaż nie było odpowiedniej liczby opiekunów. Zabrakło trzeciego instruktora, którym miał być dyrektor ośrodka. Szef poprosił swojego podwładnego o zastępstwo, bo musiał być obecny na zawodach sportowych.
   Oskarżeni nie przyznali się do winy. Sąd Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy skazał na karę 2,5 roku więzienia dyrektora Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego. Dwóm instruktorkom pływania i ratownikowi sąd wymierzył kary od 2 lat do 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata. Oskarżeni pozbawieni zostali też prawa wykonywania zawodu: dyrektor i instruktorki na 4 lata, ratownik na 3 lata.
   W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że nie może być tak, że dziecko wychodzi do szkoły, podczas zajęć idzie na basen i z tego basenu nie wraca tylko dlatego, że osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo zaniedbały swój obowiązek. Apelacje od wyroku wnieśli: dyrektor, jedna z instruktorek, a także ratownik, twierdząc, że nie ponoszą winy za wypadek.
   Sąd wyższej instancji zmienił wyrok tylko w przypadku jednego z oskarżonych - dyrektora, wymierzając mu karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Po uprawomocnieniu się wyroku, w ubiegłym miesiącu rodzice Marka wnieśli do sądu pozew przeciwko Gminie Kraków oraz Towarzystwu Sportowemu "Wisła" domagając się miliona złotych odszkodowania i zadośćuczynienia. (STRZ)