To tylko mecz towarzyski, ale euforia w narodzie po ostatnich sukcesach piłkarzy jest tak duża, że nawet sparing z drużyną bez wielkiej marki urósł do rangi wydarzenia.
Dla Adama Nawałki dobry wynik we Wrocławiu (początek meczu o godz. 20.45) będzie miał dodatkową wartość. Wszak to tutaj rozpoczął pracę od koszmarnej porażki 0:2 ze Słowacją. Od tamtej pory, choć minął zaledwie rok, prowadzona przez niego drużyna poczyniła spory postęp, dlatego trener będzie miał wielką satysfakcję, jeśli piłkarze potwierdzą dokonaną metamorfozę przed miejscową publicznością.
- Widoczny jest duży postęp w naszej grze w każdym aspekcie - podkreśla Nawałka.
Trener Szwajcarii Vladimir Petkovic zastrzegł, że w porównaniu z sobotnim występem przeciw Litwie (4:0) dokona dziś kilku roszad w wyjściowym składzie, a to samo chodzi po głowie Nawałce. Wczoraj uzgodnili, że w trakcie meczu będą mogli dokonać po sześć zmian.
Kapitan Robert Lewandowski ma zagrać przez godzinę, natomiast narzekający na ból w kostce Kamil Glik będzie partnerował Thiago Cionkowi przez jedną połowę, by w drugiej ustąpić miejsca na środku defensywy Łukaszowi Szukale. Łukasz Piszczek, który w ostatnich dniach nadwyrężył plecy opuścił zgrupowanie, więc szansę wykazania się na prawej obronie dostanie Paweł Olkowski.
Kto zagra z przodu? - Chcemy przećwiczyć zarówno ustawienie z jednym napastnikiem, jak i z dwoma - mówi enigmatycznie selekcjoner.
Wczoraj ujawnił tylko obsadę bramki, której będą strzegli na zmianę Artur Boruc i Łukasz Fabiański. Bezrobotny Wojciech Szczęsny nie skorzystał z okazji, by wcześniej wrócić do Londynu. W kadrze dawno nie było tak dobrej atmosfery.
Dla zespołu Nawałki Szwajcaria to rywal wymagający, ponieważ, by z nim wygrać, trzeba będzie wykazać umiejętności w ataku pozycyjnym. A to wciąż najsłabsza strona ekipy, która jest liderem grupy D w kwalifikacjach do mistrzostw Europy.
Naszym dzisiejszym rywalom droga do Francji wydłużyła się po tym, jak w grupie E przegrali u siebie z Anglią i na wyjeździe ze Słowenią. Wysokie wygrane z San Marino i Litwą jeszcze nie przesądzają, czy Helwetom uda się nadrobić dystans, niemniej warto pamiętać, że to ekipa, która po mistrzostwach świata wcale nie uległa osłabieniu i wciąż prezentuje dobry europejski poziom.
Wprawdzie nie wystąpią dwaj czołowi piłkarze gości - obrońca Stephan Lichtsteiner z Juventusu Turyn i bramkarz Yann Sommer z Borussii Moenchengladbach, lecz do gry przewidziany jest najbardziej znany piłkarz ze Szwajcarii, Xherdan Shaqiri.
Napastnik Bayernu Monachium ma znacznie mniej okazji do występów w Bundeslidze niż Lewandowski, więc mecze w kadrze są dla niego dobrą okazją, by nadrobić zaległości w liczbie minut spędzonych na boisku. Shaqiri w barwach narodowych z reguły prezentuje się świetnie, to jego skuteczności w dużej mierze zespół Ottmara Hitzfelda zawdzięczał awans na turniej do Brazylii. Po nim, gdy drużynę przejął Petkovic, nic w tej kwestii się nie zmieniło, a trzon ekipy pozostał ten sam.
- Przyznam, że z piłkarzy Szwajcarii kojarzę tylko Valona Behramiego, z którym występowałem w Fiorentinie - mówi Boruc, dając do zrozumienia, że nie czuje przed rywalami nadmiernego respektu.
To jednak już nie te czasy, gdy radziliśmy sobie ze Szwajcarami bez żadnych problemów. W ostatnim meczu, przed trzynastu laty na Cyprze, pokonaliśmy ich 4:0. Dzisiaj taki wynik wydaje się mało prawdopodobny, choć po zwycięstwie nad Niemcami i rozgromieniu Gruzji w Tbilisi kibice biało-czerwonych są w stanie uwierzyć nawet w najmniej realistyczny scenariusz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?