– Jak ocenia Pan, jako jej były trener, obecną sytuację Sandecji?
– Powiedzmy to sobie już na początku jasno i wyraźnie: uważam, że Sandecja zasłużyła sobie na grę na najwyższym poziomie ligowym w Polsce.
– Posada trenera kadry narodowej szybko nauczyła Pana kurtuazji i dyplomacji...
– Ja tak naprawdę myślę. Już zresztą przed ponad dziesięcioma laty, decydując się na pracę w tym klubie wiedziałem, na co się decyduję. Nowy Sącz zawsze kojarzył mi się z wylęgarnią futbolowych talentów. I wykombinowałem, że choć Sandecja występowała wówczas w trzeciej lidze, mogę wypłynąć z nią na głębsze wody.
– Celu tego nie udało się jednak zrealizować.
– Złożyło się na to kilka przyczyn. Długo nie mogliśmy wygrać meczu, mieliśmy całą serię remisów, a kiedy już „zaskoczyło” i zaczęliśmy odnosić zwycięstwa, to na odrobienie strat do liderów było już za późno. MKS nie dorósł jeszcze wówczas do zaszczytów. Szwankowała organizacja w klubie.
– Zapewnia Pan wszak, że to Nowy Sącz zajmuje w jego sercu szczególne miejsce...
– Bo tak jest w istocie. To wyjątkowe miasto w skali krajowej. Pełne magii, przepięknie otoczone górami. Mieszkają w nim ludzie, których darzę estymą.
– Co dała Panu praca z zespołem Sandecji?
– Wbrew pozorom, bardzo wiele. Udało mi się dotrzeć do psychiki młodych zawodników, rozbudzić w nich futbolowe pasje, zachęcić do intensywniejszej pracy nad sobą. W Sandecji nabyłem nowych, procentujących dzisiaj doświadczeń. I nadal jej kibicuję. Ta sympatia pozostanie chyba już na zawsze. Macie bardzo bogaty region, w którym mieszka sporo zamożnych przedsiębiorców. Gdyby dało ich się zarazić miłością do piłki, gdyby zjednoczyli siły, to może by ta ekstraklasa wypaliła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?