Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawałka widzi więcej niż jego poprzednicy

Cezary Kowalski komentator Polsatu Sport
Analiza. Obecna drużyna nie różni się specjalnie od tej Smudy czy zwłaszcza Fornalika, ale tym większy plus dla Nawałki. Różni się tym głównie, że... wygrywa.

Dziesięć punktów w czterech meczach, mistrzowie świata, Niemcy, pierwszy raz w historii rzuceni na kolana - czy można było chcieć czegoś więcej? Początek eliminacji Euro 2016 w wykonaniu drużyny Adama Nawałki nie był dobry. On był rewelacyjny! Jeśli któryś z ekspertów powie dziś, że się tego spodziewał, to zwyczajnie kłamie.

O ile jeszcze mecz z Niemcami, wygrany mimo wszystko bardzo szczęśliwie, można było uznać za pewien korzystny dla nas zbieg okoliczności, jakich w futbolu zdarza się mnóstwo, to już prawdziwym testem był wyjazd do Tbilisi. Owszem, Gruzini to drużyna znacznie niżej od nas sytuowana w rankingu FIFA - zaledwie na 117. miejscu, niby z innej półki, ale właśnie z takimi rywalami na ich terenie mieliśmy zwykle mnóstwo kłopotów.

Bardzo często z takich eskapad wracaliśmy poranieni, ze straconymi punktami, których później brakowało w końcowym rozrachunku. A o to przecież chodzi, aby wygrywać z tymi, których powinniśmy ogrywać i od czasu do czasu dać coś ekstra od siebie.

Nikt nie wymagał od polskich piłkarzy, aby prezentowali się ponad stan i walczyli od razu o mistrzostwo Europy. Chodziło o to, aby nie grali poniżej swoich możliwości. I wszystko wskazuje na to, że Adam Nawałka potrafił to z tej drużyny wycisnąć. Zawstydził swoich poprzedników, choć nic nie wskazywało, że tak się może stać.

Błędem byłoby oczywiście popadanie w jakiś przesadny zachwyt, bo "klopsów" w każdym meczu ta drużyna wciąż popełnia mnóstwo. Podczas spotkania w Tbilisi pierwsza połowa wcale nie była dobra i mogliśmy nawet stracić gole, gdyby Gruzini zachowali trochę więcej zimnej krwi i strzelali na bramkę, a nie w trybuny. Ze Szkotami w zremisowanym starciu w Warszawie większą część spotkania graliśmy słabo. Podczas historycznej wiktorii nad Niemcami rywale momentami nas miażdżyli. To wszystko fakty, przykryte jednak znakomicie końcowymi rezultatami.

Sporo jest chaosu w grze, obrońcy jacy są, tacy są, i z dnia na dzień nie nauczą się wyprowadzania piłki z własnego przedpola, Robert Lewandowski gra dobrze, ale swoje sytuacje jak marnował, tak marnuje, kilka decyzji personalnych selekcjonera jest mocno kontrowersyjnych, istnieje wiele innych problemów, ale… wygrywamy. Ktoś słusznie zauważył, że kadra gra podobnie jak wcześniej, z tym małym wyjątkiem, że już nie przegrywa. I o to właśnie chodzi. Oprócz zwycięstw, wartością dodaną jest też charakter, który ten zespół zyskuje.

O atmosferze, którą tak wszyscy zachwalają, nie wspominamy, bo to banialuki powtarzane przez wszystkich kadrowiczów za czasów wszystkich selekcjonerów. Ważne jest jednak to, co widać na boisku. A w Tbilisi widzieliśmy, jak przy stanie 3:0 Lewandowski, który już nic nie musiał, walczy jak lew o piłkę przy linii bocznej, wygrywa ją i pędzi na bramkę, by dobić rywala. Dawniej naprawdę tego nie było.

Nasz dodatkowy atut to Arkadiusz Milik - strzelający w trzech kolejnych meczach eliminacyjnych po golu, wracający do środka boiska, biorący ciężar gry na siebie. Skoro teraz ma ledwie dwadzieścia lat, to chyba śmiało możemy zakładać, że może on być odkryciem podczas mistrzostw Europy we Francji. A niby dlaczego nie? Kto ma śnić o czymś takim jak nie Milik? Przecież nie któryś z reprezentantów Grecji, którzy przegrali właśnie u siebie z Wyspami Owczymi 0:1.

Nawałkę wypada też pochwalić za sposób, w jaki panuje nad drużyną podczas meczów. Wydaje się, że widzi na boisku więcej niż jego poprzednicy i reaguje w odpowiedni sposób. Zmiany, jakich dokonuje, okazują się strzałami w dziesiątkę. Oczywiście, witanie się z gąską już po czterech meczach eliminacyjnych jest pewną przesadą, ale używając terminologii młodzieżowej, zaliczka jest brutalna. Gdyby po takim starcie jednak nie udało się nam pojechać na mistrzostwa Europy do Francji, byłaby to katastrofa.

Dodajmy, że przy korzystnym układzie z naszej grupy mogą bezpośrednio awansować nawet trzy zespoły. Gibraltaru nie liczymy, Gruzja okazuje się niezbyt poważnym zespołem, skoro trener jest w stanie ogłosić dzień przed meczem, że rezygnuje z tej zabawy. Pozostają cztery drużyny: Polska, Niemcy, Irlandia i Szkocja. Jedna jednak musi odpaść. Czy Irlandczycy, Niemcy lub Szkoci są wyraźnie słabsi od Polski? Raczej nie. Zatem zdecydują pewnie detale.

Dziś mamy dziesięć punktów i trzy przewagi nad tą trójką. W marcu gramy jednak na Aviva Stadium w Dublinie, gdzie piłkarze Martina O'Neilla naprawdę są mocni. Zakładając niekorzystny scenariusz i naszą pierwszą porażkę w eliminacjach, która przecież nie jest aż tak nierealna, i znacznie bardziej prawdopodobne, żeby nie powiedzieć pewne zwycięstwa Niemców nad Gruzją i Szkotów nad Gibraltarem, zrobi się… remis. Wszyscy czterej pretendenci będą mieli po 10 punktów i wyścig zacznie się od nowa.

Nam poza domowymi meczami z Gibraltarem i Gruzją pozostaną do rozegrania arcytrudne wyjazdowe mecze z Niemcami i Szkocją - we wrześniu i październiku 2015 roku. A na koniec spotkanie z Irlandią w Warszawie. Marzeniem byłoby, aby to był dla nas mecz o pietruszkę, bez wielkich emocji, bo awans zapewnilibyśmy sobie wcześniej.

Można byłoby go potraktować jak sportowy piknik, z okazji szczęśliwego zwieńczenia pierwszego etapu nowej ery w naszym reprezentacyjnym futbolu.

Twardo stąpając po ziemi, może się jednak okazać, że tuż przed tym starciem emocje sięgną zenitu, bo to właśnie ono przesądzi o naszym być albo nie być podczas mistrzostw Europy we Francji.

Grupa D: Gruzja - Polska 0:4 (0:0), Glik 51, Krychowiak 70, Mila 73, Milik 90+2; Niemcy - Gibraltar 4:0 (3:0), Mueller 12, 29, Goetze 38, Santos 58 samob.; Szkocja - Irlandia 1:0 (0:0), Maloney 75.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski