Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawet czarownice wiedziały, co sprzedają

Redakcja
Fot. Katarzyna Handerek
Fot. Katarzyna Handerek
ROZMOWA. Prof. JERZY VETULANI z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie o niewiedzy i dopalaczach

Fot. Katarzyna Handerek

Od kiedy zrobiło się głośno o dopalaczach?

- Do Polski fala dopalaczowa, a właściwie antydopalaczowa, przyszła około 4 tygodni temu i zaczęła narastać lawinowo. Teraz Polska przeżywa kulminację tej fali. To jest powtórzenie tego, co mieliśmy już w Anglii, gdzie prasowa kampania zaczęła się w kwietniu, a skończyła w maju, dając dużo ciekawego materiału.

- Czy Polacy skorzystali z angielskich wniosków?

- Niestety, w kwestii dopalaczy jesteśmy wciąż daleko w tyle. Dzieci przychodzą do szpitala, są czymś odurzone i my nie wiemy, czym. Tylko dopalaczami, czy dopalaczami i czymś jeszcze...

- Najczęściej przyznają, że to były dopalacze.

- Między tym, co młodzież mówi, a rzeczywistością niejednokrotnie jest przepaść. Łatwo zauważyć, że dopalacze są legalne, a narkotyki nie. Łatwiej więc powiedzieć - brałem tu i tu dopalacze, bo nie wiąże się to z ryzykiem prawnym. Zresztą dokładnie tak samo było w Anglii. Przychodziły osoby pod wpływem czegoś, nie wiadomo czego. Najczęściej były to mieszkanki substancji legalnych z substancjami nielegalnymi.

- Powiedział Pan, że w Anglii wyciągnięto wnioski z miesięcznej debaty nad dopalaczami...

- Szum medialny w Anglii skończył się burzliwymi awanturami, które dotarły aż na poziom rządowy. Dla mnie najciekawsze jest to, co się stało między uczonymi. Bo uczeni również się podzielili. Pierwsza grupa uważała, że tak zwane dopalacze są mało szkodliwe i nie ma sensu rozdmuchiwać tej historii. Druga grupa, konserwatywna, twierdziła, że dopalacze to niezwykle niebezpieczne substancje - podobnie, jak najtwardsze narkotyki. Co więcej, jeden z profesorów, który był szefem agencji doradczej ds. nadużywania leków, został usunięty przez premiera i zastąpiony naukowcem, który żądał 7 lat więzienia za posiadanie mefedronu, czyli składnika "Tajfunu".

- W Anglii osiągnięto efekt - zdelegalizowano mefedron. Czy medialna nagonka na te używki w Polsce to temat zastępczy, czy rzeczywisty problem wymagający konkretnych polityczno-naukowych decyzji?

- Media w sposób skrzywiony, wręcz wypaczony pokazują liczbę wypadków czy komplikacji, jeżeli chodzi o mniej lub bardziej politycznie poprawne substancje. Przecież paracetamol, który znajduje się w prawie wszystkich środkach przeciwbólowych, przy przedawkowaniu powoduje śmierć. Tylko jeden na 250 przypadków śmierci z przedawkowania paracetamolu znajduje odbicie w mediach. Natomiast, jeśli ktoś umrze z przedawkowania amfetaminy - to już co trzeci wypadek jest nagłośniony. A każdy wypadek po extasy jest medialnie widoczny, jako spektakularny, zdarzający się najczęściej w dyskotece czy klubie.

- Za chwilę dojdziemy do wniosku, że narkotyki i dopalacze to tylko medialna burza w szklance wody.

- Była taka dyskusja w jednej ze stacji telewizyjnych. Powiedziałem w niej, że znacznie więcej nieszczęść niż marihuana powoduje alpinizm. Nie znam nikogo, kto umarłby przez marihuanę, a kilku moich znajomych alpinistów przepłaciło swą pasję kalectwem. Ale prowadząca miała przygotowaną puentę - powiedziała, że 85 procent Polaków jest przeciwko legalizacji marihuany. Dodałem wtedy, że w XVIII wieku 96 procent Polaków było za paleniem czarownic. Niestety, moja puenta została wycięta. I w ten prosty sposób media demonizują problem.
- Czy to znaczy, że problemu narkotyków czy dopalaczy w ogóle nie ma?

- Dopalacze to słowo-worek, zresztą podobnie jak narkotyki. Tylko za słowem: narkotyki stoi słowo: nielegalne. A za dopalaczami stoi o wiele gorsze słowo: niewiedza. Jesteśmy bezradni, nieporadni. I dziennikarze, którzy wciąż walczą z dopalaczami, też są nieporadni. Powinno się po prostu wziąć te tabletki i poddać gruntownej analizie chemicznej. Najbardziej niebezpieczne w dopalaczach i innych tego typu substancjach są zanieczyszczenia i nasza niewiedza na temat tego, z jakimi domieszkami mamy do czynienia. Podobnie jest w Polsce z problemem marihuany. Marihuana jest nielegalna, więc uliczna. Nie jest czysta, lecz doprawiana tzw. metamfetaminą, substancją bardzo silnie uzależniającą, stymulującą. Młody człowiek pali i uzależnia się nie od marihuany, lecz metamfetaminy, choć wcale o tym nie wie. Ten preparat dodawany jest specjalnie, żeby uzależnić.

- W sklepach z dopalaczami na pierwszy rzut oka widać, że dopalacze nie są sprawdzane czy testowane. Nie wiadomo, jakie domieszki zawierają.

- Tam są produkty tak różnych producentów...

- No, właśnie i nie ma żadnego opisu, prócz informacji, że nie nadają się do spożycia jako przeznaczone do celów kolekcjonerskich.

- Wie pani, ja na torebce mogę sobie wszystko napisać. Więc nawet opis nie rozwiązałby sprawy. Jeśli dopalacze mają być dostępne, to powinny być przebadane, jak produkty Herbapolu. Przecież istnieje wiele sklepów zielarskich. I ja, idąc tam, mam pewność, że to produkty czyste, że nikt mi nie sprzeda trucizny. Mój dziadek za młodych lat brał amfetaminę, którą przepisywał mu pan doktor. Podobnie ja i moi koledzy ze studiów, braliśmy lek - na zmęczenie. Lekarze nam przepisywali. I nikt się nie uzależnił ani nie przedawkował.

- To było legalne?

- Tak, leki na zmęczenie. Wtedy to się nazywało psychedryna albo benzedryna. W latach 60. XX wieku zabroniono stosowania tych leków i wszystko zeszło do podziemia, a wraz z tym zaczęło się nowe piekło.

- Brak kontroli...

- Tak, kontroli i w dawkach, i w składzie. W sklepach z dopalaczami nie ma żadnych dawek, nawet głupie pierogi w torebce mają podany skład na opakowaniu. A dopalacz nic nie ma. Skąd kupujący ma cokolwiek wiedzieć? Sprzedawczyni dopalaczy też, jak łatwo się domyślić, nie ma zielonego pojęcia o medycynie.

- W takim razie nie można bagatelizować tej sprawy. W takim razie szum medialny jest potrzebny...

- Powtarzam, najniebezpieczniejsze jest to, że te środki są nieprzebadane. Likwidacja sklepów spowoduje to, co mówiłem o podziemiu z amfetaminą i marihuaną. Nasza dopalaczofobia sprawia, że przestajemy myśleć, jak naprawdę powinno się rozwiązać ten problem.

- Dopalaczofobia... To chyba trafny termin, słyszałam też o dopalaczohisterii.

- Ja sądzę, że cała ta sprawa to konflikt między mafią, która trzyma w ręku narkotyki, a tymi od dopalaczy. Dopalacze są tańsze i w dodatku legalne. To bardzo uderzyło w biznes narkotykowy. Tak jak pornografia w internecie zmniejszyła zapotrzebowanie na prostytutki. Jakoś nie słychać, by mafia "opiekowała się" sklepami z dopalaczami, choć "opiekują się" każdą nową restauracją.
- Co to oznacza?

- Być może "dopalacze.com" to jakaś bliżej nieznana organizacja typu mafijnego, na tyle silna, że sama sobie radzi. Gdzieś mają poparcie, w najwyższych kręgach, albo policyjnych, albo rządowych, ale to tylko moja hipoteza.

- Wróćmy do spraw chemiczno- -medycznych i polskich tragedii związanych z dopalaczami.

- Jeśli chodzi o nasze polskie przypadki z dopalaczami, zdania są podzielone, podobnie jak w Anglii. Ja uważam, że główna wina leży w braku wiedzy o tym, co jest w dopalaczu i jak działa on w połączeniu z innymi lekami.

- Czyli niewiedza jest gorsza od samego dopalacza?

- Czarownica dokładnie wiedziała, jakie substancje znajdzie w lesie.

- One też były tak groźne, jak dopalacze?

- Nasze lasy są pełne roślin o niezwykle silnych właściwościach psychotropowych. Na przykład wilcza jagoda, bieluń dziędzierzawa, piwonia, jaskry. Liście bielunia były wrzucane do płomienia pod trójnogiem, gdzie wieszczyła Pytia delficka. Ona wpadała w trans. Piwonią, mówię oczywiście w żartach, można otruć złą teściową czy złego męża, podobnie jak sałatką z jaskrów. Wiedźmy to wiedziały i panowały nad naturą. A sprzedawcy w sklepach z dopalaczami nie mają o niczym pojęcia.

Rozmawiała KATARZYNA HANDEREK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski