W Tarnowie rywale niemiłosiernie "dziurawili" siatkę andrychowskiej bramki. Fot. Grzegorz Sroka
III LIGA PIŁKARSKA. Bolesna lekcja Beskidu Andrychów, który przegrał w Tarnowie z miejscową Unią 0-4 (0-2)
Mirosław Kmieć postanowił dać szansę młodzieży oraz tym, którzy dotąd mieli mniej okazji do grania. - Wynik tej konfrontacji przepowiedziałem przed meczem - rozpoczyna Mirosław Kmieć, trener Beskidu. - Powiedziałem do bramkarza Pawła Góry, że przy stanie 0-4 zdejmę go z boiska, żeby było na kogo zwalić winę za porażkę. Żarty jednak na bok. Sam nie wystąpiłem, decydując się na oglądanie meczu z boku. Przemek Knapik zagrał tylko pierwszą połowę. Obrona wystąpiła w nieco zmienionym składzie, no i mieliśmy tego efekty.
Pierwszą bramkę andrychowianie stracili w 18 minucie. - I to w jakich okolicznościach - mówiąc te słowa andrychowski szkoleniowiec załamuje ręce. - Dawid Panek, przyjmując piłkę, nie miał wokół siebie nikogo. Tymczasem pozwolił ją sobie odebrać, a przeciwnik musiał pokonać kilkadziesiąt metrów. Po takim ciosie doświadczony zespół miałby kłopoty z powstaniem na równe nogi, a co dopiero młodzieżowcy. Nie mogłem czekać, więc zdjąłem winowajcę z boiska.
To jednak nie natchnęło andrychowian do walki. - Ten mecz pokazał nam, jak trzeba wprowadzać młodzież w seniorski futbol - zwraca uwagę trener Kmieć. - Oczywiście, że doskonale o tym wiem, ale nie brakowało głosów, że mamy zdolnych zawodników, tylko trzeba im dać szansę. No to dostali szansę. Każdy, nawet najlepszy samochód, musi mieć kierowcę, tak i zespół musi mieć grupę doświadczonych graczy, potrafiącą poprowadzić młodzież do walki. Tego w Tarnowie zabrakło. A przecież w przeszłości przegrywaliśmy z Unią 1-3, by wygrać 4-3. Wypada zatem przyznać, że młodych piłkarzy trzeba wprowadzać do seniorów pojedynczo, bo hurtowo to można sobie najwyżej zrobić zapas cukru. Być może na początek młodzież dostała zbyt wymagającego przeciwnika, ale jeśli chciała poznać miejsce w szyku, trzeba było tak właśnie postąpić. Zaserwowanie rezerwom naszego zespołu mniej wymagającego rywala, mogłoby tylko zaciemnić obraz, utrzymując pewną grupę piłkarzy w przekonaniu świetności. Mecz w Tarnowie pokazał zawodnikom, że w III lidze nie ma miejsca na rozgrywanie spotkań bez odpowiedniego zaangażowania. Tak można się bawić w futbol w klasie okręgowej czy rozgrywkach terenowych, robiąc za lokalną gwiazdkę - uważa trener Kmieć.
Mimo porażki, dostrzegł też pozytywy meczu. - Bardzo dobrze w przemeblowanej linii defensywnej odnalazł się juniora Paweł Zając - uważa szkoleniowiec. - Choć straciliśmy cztery bramki, nie miał udziału przy żadnej z nich.
Jerzy Zaborski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?