Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawet sędzia nie przeszkodził Lisowskiej w zdobyciu złota

Jerzy Filipiuk
Anna Lisowska podczas występu na mistrzostwach świata w Tokio
Anna Lisowska podczas występu na mistrzostwach świata w Tokio Fot. Archiwum POlskiej Organizacji Kyokushinkai
Karate kyokushin. – Chciałam stać na podium, po cichu liczyłam na medal, ale złoto było dla mnie ogromnym zaskoczeniem i spełnieniem marzeń – mówi 23-letnia zawodniczka YMCA Kraków Anna Lisowska, mistrzyni świata w konkurencji kata (formy). Największy sukces w karierze odniosła w Tokio.

Wcześniej sięgnęła po dwa medale mistrzostw Europy – przed rokiem w Legnicy po brązowy, a w tym roku w Volos (Grecja) po srebrny. Co ciekawe, w obu imprezach spisała się dużo lepiej niż w mistrzostwach... Polski, w których zajęła odpowiednio dopiero siódme (w Płocku) i trzecie (w Koszalinie) miejsce. Wygrała natomiast tegoroczne mistrzostwa Polski południowej i akademickie MP (w Krakowie).

– Tegoroczny sezon rozpoczęłam od przygotowań do startu w maju w Volos. Od lipca trenowałam już dzień w dzień – mówi Lisowska. I podkreśla: – Na mój sukces składa się wszystkoto, co robiłam w __ciągu całej kariery. Kyokushin trenuję od siedmiu lat. Jako juniorka walczyłam w kumite w lekkim kontakcie, ale potem trenowałam kata. W Tokio musiałam opanować emocje, uregulować oddech i dobrze wykonać kata.

W eliminacjach MŚ, w których startowało kilkanaście seniorek, była najlepsza. W finale rywalizowały cztery zawodniczki, w tym utytułowane Hiszpanki: Beatriz Prades Martinez (mistrzyni Europy 2011 i 2014, wicemistrzyni 2012) oraz Sara Prieto (mistrzyni Europy 2013). A jednak Polka znów okazała się najlepsza, choć sędzia główny zawodów, Hiszpan, wyraźnie faworyzował Martinez.

– Od wszystkich sędziów otrzymałam noty od 8 do 8,5 punktu, a od Hiszpana tylko 6. Z kolei dał on niesamowicie wysoką notę Martinez (9 – przyp.). Na szczęście skrajne noty się odrzuca – opowiada Lisowska.

– Ania miała dobry dzień, podeszła spokojnie do swego występu i zrobiła duże wrażenie. Czyni postępy, jest coraz lepsza – mówi szef polskiego kyokushin Andrzej Drewniak.

Po brązowy medal w kumite w kat. 75 kg sięgnął 36-letni zawodnik YMCA Kraków Michał Werner. W Volos został wicemistrzem Europy. W półfinale MŚ uległ przez dyskwalifikację Japończykowi.

– Japończycy są bardzo dobrymi taktykami w walce. Mój rywal, widząc, że jestem silny, zaczął mnie klinczować, skracać dystans. Sędzia nieoczekiwanie przyznał upomnienie jemu i mnie. Zwykle upomina się jednego zawodnika. Potem niefortunnie uderzyłem ręką Japończyka w brodę i dostałem drugie upomnienie. Ta strata była nie do__odrobienia – mówi Werner.

Krakowianin odniósł sukces, jednak odczuwa duży niedosyt: – Gdybym przegrał przez ippon czy na punkty, nie miałbym do siebie pretensji, bo to oznaczałoby, że rywal był lepszy. A ja mogłem pokonać Japończyka.

Podobnego zdania jest Drewniak, który podkreśla: – Michał był świetnie przygotowany do mistrzostw, ale w sytuacji stresowej zaczyna klinczować, dosłownie przewracać swego rywala.

– Jak na __mnie, rzadko klinczowałem – śmieje się Werner. __

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski