Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nerwowe derby bez rozstrzygnięcia

DW
Krzysztof Markowski (z lewej) powstrzymuje atak Filipa Burkhardta Fot. (KOW)
Krzysztof Markowski (z lewej) powstrzymuje atak Filipa Burkhardta Fot. (KOW)
NOWY SĄCZ. Mecz był zacięty, ale brakło w nim fajerwerków. Sandecja kontynuuje passę bez porażki, Kolejarz jeszcze nie przegrał na wyjeździe.

Krzysztof Markowski (z lewej) powstrzymuje atak Filipa Burkhardta Fot. (KOW)

SANDECJA NOWY SĄCZ - KOLEJARZ STRÓŻE 1-1 (1-0)

1-0 Jędrzejowski 7

1-1 Stefanik 82 karny

Sędziowali Tomasz Radkiewicz oraz Konrad Sapela i Arkadiusz Śpiewak (wszyscy z Łodzi). Żółte kartki: Makuch 3 (za faul na Kowalczyku) i 57 (za faul na Cebuli), Janić 25 (za faul na Gryźlaku), Berliński 58 (za przepychanki z Gryźlakiem), Burkhardt (za faul na Markowskim) - Gryźlak 58 (za przepychanki z Berlińskim). Widzów 4500.

Sandecja: Kozioł 6 - Makuch 0, Frohlich 6, Midzierski 6, Woźniak 6 - Berliński 6 - Jędrzejowski 7, Burkhardt 7 (75 Gawęcki), Janić 6 - Wiśniewski 5 (67 Eismann), Aleksander 6 (79 Chmiest).

Kolejarz: Lisak 6 - Basta 6, Markowski 6, Szufryn 6, Walęciak 6 - Gryźlak 5 (70 Zawiślan), Stefanik 7, Chrapek 6, Wolański 6, Cebula 5 (60 Zawadzki) - Kowalczyk 7 (90+2 Ciećko).

Do oczekiwanych z ogromnym zainteresowaniem derbów okręgu nowosądeckiego w lepszych nastrojach przystępowali gospodarze. W środę odnieśli przecież pierwsze w sezonie wyjazdowe zwycięstwo, podczas gdy ich rywale zza miedzy przegrali na własnym terenie z Piastem Gliwice. Trener Sandecji Mariusz Kuras przestrzegał jednak swych podopiecznych przed nadmierną pewnością siebie, podkreślając, że zespół Przemysława Cecherza jest wyjątkowo groźny w spotkaniach toczonych na boiskach rywali (zwyciężył w pięciu, jedno zremisował, żadnego nie przegrał). Ponadto w kadrze Kolejarza znajduje się aż jedenastu piłkarzy, mających w swych biografiach występy w Sandecji, którzy z pewnością chcieli udowodnić, że działacze sądeckiego klubu pozbyli się ich zbyt lekką ręką. Za gospodarzami przemawiał natomiast fakt, że ich opiekun miał do dyspozycji niemal wszystkich podopiecznych (na kontuzje narzekają jedynie Sebastian Fechner i młodzieżowiec Bartosz Szeliga), podczas gdy goście przyjechali bez pauzujących za kartki: Cheikha Tidiane Niane i Witolda Cichego, zatem swych podstawowych zawodników.

Gospodarze rozpoczęli z wielkim animuszem. Już jedna z pierwszych akcji Sandecji przyniosła bramkowy efekt, a kombinacja w trójkącie Filip Burkhardt - Arkadiusz Aleksander - Patryk Jędrzejowski godna była filmowej kamery. Zdobyte prowadzenie najwyraźniej zadowoliło biało-czarnych, bowiem oddali inicjatywę przyjezdnym. W 9 min gorąco zrobiło się pod bramką strzeżoną przez Marka Kozioła. Sytuację zmarnował Marcin Stefanik, z 18 m posyłając piłkę nad poprzeczką. 120 sekund później zaskakująco z 30 m strzelił Burkhardt i był znacznie bliżej celu. Kolejnych kilkanaście minut nie przyniosło podbramkowych spięć. Za to w środku pola trwała bezpardonowa walka o opanowanie tej strefy boiska. W 24 min przedzierającego się lewym skrzydłem Bartosza Wiśniewskiego podciął Dariusz Walęciak, lecz lotu posłanej z rzutu wolnego przez Burkhardta wzdłuż linii końcowej futbolówki nie przeciął żaden z jego partnerów. W 26 min Burkhardt pospieszył się ze strzałem z 25 m, podczas gdy mógł podawać do lepiej ustawionych Aleksandra bądź Wiśniewskiego. Podobnie po drugiej stronie boiska zachował się w 39 min Maciej Kowalczyk. Zbyt pochopnie dośrodkował, wydawało się, że powinien był wbiec z piłką w pole karne. Pierwszą połowę zakończyły powstały po akcji Wiśniewskiego "kocioł" na przedpolu Łukasza Lisaka oraz solowy przebój Jędrzejowskiego, który nie doczekał się od Aleksandra dokładnego odegrania piłki.
Wydarzenia tuż po zmianie stron wyraźnie wskazywały, że Kolejarz ze wszystkich sił dążył będzie do wywalczenia chociaż punktu. W 49 min zachowujący należytą czujność Kozioł dalekim wybiegiem uprzedził szarżującego Kowalczyka, a w 53 min po rzucie wolnym Walęciaka obrońcy Sandecji w ostatniej chwili oddalili niebezpieczeństwo. Czyhający na kontrę gospodarze odgryźli się niedokładnym uderzeniem Burkhardta w 50, minimalnie chybionym strzałem Aleksandra w 55 oraz "główką" Marcina Woźniaka w 56 min. Tuż po tym nastąpiło decydujące dla dalszego przebiegu zawodów zdarzenie. Marcin Makuch nieprzepisowo zaatakował Konrada Cebulę, za co ujrzał żółty kartonik, a że miał już taki na swym koncie, musiał opuścić boisko. Na murawie zaiskrzyło, zawodnicy skoczyli sobie do oczu, a sędzia stracił panowanie nad sytuacją.

Stróżanie zwietrzyli swą szansę, rzucając się do szturmu. Na różne sposoby starali się rozmontować defensywę Sandecji, szczęścia szukając zarówno w uderzeniach z dystansu (Stefanik w 62 i 78, Wolański w 71 min), jak i w indywidualnych akcjach (Wolański w 65, Chrapek w 80 min). Dopiero jednak decyzja arbitra, dająca im rzut karny, sprawiła, że postawili na swoim. Dopiero wówczas sądeczanie przypomnieli sobie, że grają na własnym stadionie. Jedynym jednak efektem wzmożenia ich aktywności okazało się powstałe w 87 min zamieszanie pod bramką Lisaka, w którym żadnemu z graczy nie udało się wepchnąć futbolówki do siatki.

Spotkanie zakończyło się zatem podziałem punktów, co uznać należy za sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Szkoda jedynie, że sportową atmosferę bratobójczego starcia popsuł sędzia, wydając szereg niezrozumiałych werdyktów.

Daniel Weimer

Jak padły bramki

1-0 Popisowa akcja Sandecji. Kilkudziesięciometrowy rajd Burkhardt zwieńczył dokładnym podaniem do Aleksandra. Strzał napastnika gospodarzy obronił nogami Lisak, ale był bezradny wobec oddawanej głową z 6 m dobitki Jędrzejowskiego.

1-1 Przedzierającego się przy bocznej linii pola karnego Kowalczyka nieprzepisowo powstrzymał Jano Frohlich. Zarządzoną przez sędziego "jedenastkę" pewnie wykorzystał Stefanik.

ZDANIEM TRENERÓW

Mariusz Kuras, Sandecja:

- Obydwie drużyny zademonstrowały niezłą, powiedziałbym nawet, że dobrą piłkę. Mecz toczył się w szybkim tempie i był atrakcyjnym dla kibiców widowiskiem. Do momentu pochopnego wyrzucenia z boiska Marcina Makucha kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń. Później zagraliśmy trochę zbyt bojaźliwie, zbyt głęboko cofnięci. Piłkarze zostawili na murawie sporo zdrowia. Szkoda jedynie, że sędzia pokazywał dzisiaj kartki w jedną stronę. Remis powoduje utrzymanie status quo w tabeli. Wciąż drepczemy w miejscu, nie możemy jakoś awansować. Dlatego nie zadowala mnie zainkasowany jeden punkt.

Przemysław Cecherz, Kolejarz:

- Dziękuję chłopakom za waleczność i ambicję. Sandecja to zespół, który po zdobyciu prowadzenia zazwyczaj utrzymuje korzystny dla siebie rezultat. Tymczasem walka do końca sprawiła, że pod koniec meczu odrobiliśmy stratę. Do swoich zawodników mogę mieć pretensje tylko o zachowanie się przy golu dla rywali. Nikt nie powstrzymał rajdu Burkhardta, nikt nie pokrył Aleksandra, nikt nie przeszkodził Jędrzejowskiemu. Nie ukrywam, że czerwona kartka dla Makucha ułatwiła nam zadanie, ale też wprowadziła nerwową atmosferę na boisku. A o arbitrze powiem tylko tyle, że przyszło mu prowadzić wyjątkowo trudne zawody.
(DW)

W OPINII KAPITANÓW

Jano Frohlich, Sandecja: Żal straconych punktów

- Trudno być zadowolonym z remisu na własnym boisku. Zagraliśmy dziewiąty mecz bez porażki, ale niewielka to pociecha. Szybko zdobyte prowadzenie sprawiło, że mogliśmy spokojnie kontrolować przebieg spotkania. Na drugą połowę wyszliśmy z nadzieją strzelenia drugiego gola, pieczętującego nasze zwycięstwo. Plany pokrzyżowało nam relegowanie z boiska Marcina Makucha. Pokazanie mu drugiej żółtej kartki uważam za grube nieporozumienie. Tak czy owak, trochę niepotrzebnie cofnęliśmy się do obrony, co w końcu obróciło się na naszą niekorzyść. Co do rzutu karnego, to nie mam sobie nic do zarzucenia. Zostawiłem nogę, Maciek Kowalczyk o nią zahaczył, a sędzia wskazał na "wapno". Później próbowaliśmy jeszcze coś trafić, ale zabrakło czasu. Szkoda straconych punktów. Nie możemy jakoś wspiąć się w tabeli. Proszę napisać, że według mnie najwyraźniej komuś na tym zależy.

Dariusz Walęciak, Kolejarz: Zadowoleni z remisu

- Ten punkt jest naszym sukcesem. Pamiętamy przecież, jakim wynikiem zakończył się mecz tych drużyn na wiosnę (Sandecja wygrała wówczas z Kolejarzem 6-2 - przyp. DW). W porównaniu z tamtym okresem jesteśmy mocniejsi. Świadczy o tym chociażby zajmowana przez nas pozycja w tabeli. Stać nas zresztą na jeszcze więcej. Chociaż przyznać trzeba, że ani jedna, ani druga drużyna nie zaprezentowała niczego nadzwyczajnego. Nie stworzyliśmy wielkiego widowiska, ale mecz był chyba dla widzów interesujący. Dominowała w nim walka o każdą piłkę. Nie zagraliśmy w najsilniejszym składzie, ale piłkarze, którzy zastąpili Niane i Cichego, nie zawiedli. Tworzymy zgrany kolektyw, w którym nie ma lepszych i gorszych. Główna w tym zasługa trenera oraz klubowych działaczy. W sumie z remisu jesteśmy zadowoleni.

(DW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski