Nerwy były do końca, ale Wisła nie zawiodła

Wisła Can-Pack Kraków – Energa Toruń 70:66
(20:24, 17:15, 20:12, 13:15)
Wisła: Lavender 20, Żurowska-Cegielska 15, Quigley 11 (1x3), Vandersloot 6, Ziętara 3 (1x3) – Ouvina 5, Petronyte 5, Skobel 5.
Energa: Reid 18 (2x3), Jackson 8, R. Harris 7 (1x3), Misiuk 6 (2x3), Fikiel 4 - Suknarowska 12 (2x3), Makowska 7 (1x3), A. Harris 2, Walich 2, Ajduković 0, Pawlak 0.
Sędziowali: Marcin Kowalski, Robert Mordal, Jan Piróg.

Zarówno „Biała Gwiazda”, jak i Energa odpadły niedawno z Euroligi, ale teraz marzą o awansie do finału w ekstraklasie. I choć do tego daleka droga, to wczoraj w Krakowie zapachniało już przedsmakiem rywalizacji na poziomie play-off.

Torunianki zaczęły z przytupem. W pewnym momencie prowadziły już 21:13, głównie dzięki świetnej skuteczności rzutów z dystansu. Dzięki akcjom zawodniczek obwodowych Wiśle udało się tuż przed końcem kwarty zniwelować tę stratę do 4 oczek. Niebawem krakowianki wyszły nawet na prowadzenie, dzięki akcji „dwa plus jeden” Gintare Petronyte. Nadal jednak popełniały proste błędy, jak wtedy, gdy Jantel Lavender nie wykorzystała sytuacji sam na sam z koszem.

Po trójce Allie Quigley Wisła szybko objęła prowadzenie po przerwie. Energa nie odpuszczała, ale wiślaczki wyraźnie wyszły na drugą połowę mocno zmotywowane. Liderką nie tylko na papierze była kapitan zespołu Justyna Żurowska. Podobnie, jak w finale Pucharu Polski dobrą robotę wykonywała też dynamiczna Cristina Ouvina. Nerwy były jednak do końca. Wisła – głównie z winy Courtney Vandersloot – szybko wyczerpała limit „bezkarnych” fauli i rywalki mogły w kluczowym momencie zdobywać punkty z wolnych. Energa walczyła do ostatnich sekund o dogrywkę. – Przekonaliśmy się, jak trudna może być rywalizacja w __play-off – skwitował Stefan Svitek.

Nie wystąpiła Farhiya Abdi, która ma drobny problemy ze stawem kolanowym.