Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nerwy na własne życzenie

Redakcja
Ewelina Kobryn (z piłką) kontra dwie rywalki Fot. Michał Klag
Ewelina Kobryn (z piłką) kontra dwie rywalki Fot. Michał Klag
EUROLIGA. Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków zafundowały kibicom horror i dogrywkę, ale pokonały Nadieżdę Orenburg

Ewelina Kobryn (z piłką) kontra dwie rywalki Fot. Michał Klag

Wisła Can-Pack - Nadieżda Orenburg 75-70 (27-13, 14-20, 16-17, 9-16, 9-4)

Punkty dla Wisły: Phillips 18 (1x3), Kobryn 16, Powell 16 (3x3), Leuczanka 10 (1x3), Jelavic 4 - Basko 7 (1x3), Leciejewska 4, Pawlak 0.

Punkty dla Nadieżdy: Charles 24, Sapowa 16 (2x3), Wieriemiejenko 10, Owczarenko 6, Biersieniewa 4 - Christon 10 (2x3), Baranowa 0, Burik 0, Hammon 0, Zakałużnaja 0.

Sędziowali: Juris Kokainis, Aare Halliko i Viktor Bozhenar. Widzów: 1800.

W 1/8 finału "Białej Gwieździe" przyszło się mierzyć z trzecią drużyną ligi rosyjskiej. Początek wiślaczki miały imponujący. Zagrały bodaj najlepszą kwartę w tym sezonie. Grały bardzo uważnie w obronie, co rusz odbierały piłkę rywalkom, popisowo zbierały ją pod koszem. Rosjanki były wyraźnie zdenerwowane, wytrącone z równowagi. W pewnym momencie, po starciu z dwiema wiślaczkami, Rebecca Hammon upadła i uderzyła o parkiet kolanem. Gwiazda Nadieżdy i reprezentacji Rosji zeszła kulejąc z placu gry i już nie wystąpiła w tym meczu. Tymczasem wiślaczki prowadziły już 17-8. Dobrze pracowała pod koszem Leuczanka, zarówno w obronie, jak i w ataku. Obie drużyny nie szczędziły sobie fauli, nie było mowy o żadnych subtelnościach, łokcie pracowały na całego. Wiślaczki wygrały tę partię aż 27-13 i to je chyba nieco uśpiło.

Nadieżda wyciągnęła wnioski i w kolejnej kwarcie przyjezdne zaprezentowały się z zupełnie innej strony. Raz po raz wyprowadzały błyskawiczne kontry, z którymi krakowianki zupełnie nie mogły sobie poradzić. Błyszczała środkowa ekipy z Orenburga, Tina Charles. Wiślaczki nie potrafiły znaleźć na nią antidotum, choć starały się podwajać krycie Amerykanki. Do końca pierwszej połowy Charles rzuciła aż 14 punktów. Wisła roztrwoniła sporą część wypracowanej wcześniej przewagi.

Po zmianie stron, krakowianki starały się utrzymywać nad rywalkami około 10-punktową przewagę. Kilka ważnych akcji przeprowadziła Ewelina Kobryn, ale środkowa Wisły nie pokazała w tym meczu pełni swoich możliwości. Przeciwniczki dobrze blokowały ją pod koszem.

Wydawało się, że wiślaczki mają spotkanie pod kontrolą. Rosjanki przez ponad minutę oblegały wiślacki kosz, ale krakowianki o zebranie każdej piłki walczyły jak lwice. Gdy przyjezdne zrozumiały, że nie przebiją się w polu trzech sekund, spróbowały rzutów z dystansu. Za trzy trafiła Sapowa, potem z półdystansu Charles. Przewaga gospodyń stopniała do stanu 66-61. Tymczasem podopieczne Jose Hernandeza grały zbyt zachowawczo. Starały się szanować piłkę, ale tak naprawdę była to po prostu gra na czas. Każda z nich bała się zaryzykować i spróbować zaatakować kosz rywalek. Efekt był taki, że rywalki rzuciły za trzy i niespodziewanie doprowadziły do remisu 66-66 na półtorej minuty przed końcem meczu. - Czasami prowadzenie dużą ilością punktów tak usypia - tłumaczyła zespół Kobryn. Rosjanki spróbowały akcji pod wiślackim koszem, w niesamowitym chaosie zebrały jednak piłkę gospodynie. Do końca zostało 14 sekund. Obie drużyny próbowały jeszcze przesądzić losy meczu, ale zawyła syrena oznaczająca dogrywkę.
W doliczonym czasie 4 punkty z rzędu zdobyła Kobryn, przerwane rzutem za dwa Tiny Charles. Kluczowa była jednak trzypunktowa akcja Leuczanki, która dała Wiśle przewagę 74-68. Jeszcze jedną akcję zdołała przeprowadzić dla rywalek Wieriemiejenko, ale gdy Powell wykorzystała jeden rzut wolny na sekundy przed końcem było wiadomo, że to Wisła wygrała to spotkanie. - W dogrywce byłyśmy zespołem lepszym, zresztą tak, jak przez większość meczu. Mam nadzieję, że nie będzie podobnych nerwów w Orenburgu i tam wygramy bez dogrywki. Może w piątek też nie zagra Hammon - mówiła po spotkaniu Kobryn. - Jestem bardzo dumna z dziewczyn - wtórowała jej Erin Philips.

W środę obie drużyny tym samym samolotem rejsowym udają się do Rosji, gdzie w piątek zostanie rozegrany rewanż. Jeśli "Biała Gwiazda" nie zdoła wygrać na wyjeździe, konieczny będzie trzeci mecz - w Krakowie.

Jeśli koszykarki "Białej Gwiazdy" wyeliminują Nadieżdę, w ćwierćfinale spotkają się ze zwycięzcą pary Halcon Avenida Salamanka - Pecs 2010.

Pozostałe wyniki

Fenerbahce Stambuł - Galatasaray Stambuł 77-58, Ros Casares Walencja - MKB Euroleasing Sopron 84-56, Halcon Avenida Salamanka - Pecz 2010 76-60, UMMC Jekaterynburg - Rivas Ecopolis 63-58, Cras Basket Tarent - ZVVZ USK Praga 56-73, Bourges Basket - Good Angels Koszyce 76-68, Spartak Moskwa - Beretta Famila Schio 65-60.

Justyna Krupa

Zdaniem trenerów

Jose Hernandez, Wisła Can-Pack:

- Pierwsza kwarta była nadzwyczajna, wszystko nam wychodziło, zbiórki, kontry. W momencie, gdy rywalki zaczęły stosować obronę strefową, mieliśmy sporo problemów. Taka koszykarka, jak Ewelina Kobryn nie powinna spudłować 11 rzutów. W trzeciej kwarcie utrzymywaliśmy dystans 10 punktów, mieliśmy mecz pod kontrolą. Zagraliśmy natomiast fatalnie 5 ostatnich minut. Na takim poziomie nie można sobie na to pozwolić.

Aleksander Jermolinskij, II trener Nadieżdy:

- Bardzo zła pierwsza kwarta w naszym wykonaniu, zwłaszcza w defensywie. Na początku pozwoliliśmy dochodzić Wiśle do wielu dogodnych pozycji rzutowych. W drugiej połowie na zmianę graliśmy indywidualną obronę i strefową i to przyniosło efekt. Zwłaszcza Ewelina Kobryn sprawiła nam sporo problemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski