Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Neutralność albo wojna

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. I m więcej nadchodzi informacji z frontu wojny rosyjsko-ukraińskiej, tym mniej wiemy, co naprawdę dzieje się w tym konflikcie.

Nie jest jasne, co się takiego ostatnio stało, że wojna tląca się tylko do tej pory, nagle wybuchła ze zdwojonym impetem. Kijów i Moskwa podają w tej sprawie – jak zwykle – całkowicie sprzeczne komunikaty. Zaczęło się w każdym razie od bardzo odważnej próby przyjścia z pomocą przez Ukraińców swoim żołnierzom oblężonym na lotnisku w Doniecku.

Wprawdzie kontrofensywa się udała, ale obrona kompletnie zniszczonego ogniem artylerii lotniska i tak skazana była od początku na porażkę. Niemal w tym samym czasie na Ukrainę wjechały kolejne rosyjskie czołgi i wyrzutnie katiusz, przy pomocy których barbarzyńsko ostrzelano osiedla mieszkaniowe w półmilionowym Mariupolu.

W odpowiedzi parlament w Kijowie uchwalił akt o rosyjskiej agresji, zaś prezydent Poroszenko zarządził mobilizację stu tysięcy rezerwistów.

To otwarte wznowienie wojny akurat w tej chwili jest tym bardziej zaskakujące, że dyplomacja rosyjska była niemal tuż-tuż znaczącego sukcesu, czyli doprowadzenia do głębokiego pęknięcia wewnątrz Unii Europejskiej na tle antyrosyjskich sankcji.

Federica Mogherini próbowała nawet przedłożyć unijnym ministrom dokument wzywający do odchodzenia od sankcji i powrotu do „normalnych” relacji z Moskwą, a intencję taką niedwuznacznie wspierał Paryż i Berlin. Kolejny najazd na Donbas zablokował tę perspektywę, a ostrzelanie Mariupola wymusiło na powrót twardszą europejską retorykę.

Wynegocjowane przez Tuska oświadczenie szefów państw UE mówi o „powiększającej się odpowiedzialności” Moskwy za wojnę, co otwiera w Europie spór nie o to, czy sankcje znosić, ale czy je zaostrzyć.

Można odnieść wrażenie, jakby Rosja jednocześnie prowadziła dwie polityki. Z jednej strony mami Europę pokojowymi deklaracjami, uzyskując efekt wewnętrznego podziału i intryg wewnątrz Unii, ale gdy Paryż i Berlin właśnie przygotowują się do ustępstw, blokuje je kolejnymi aktami agresji.

Przede wszystkim więc nie jest jasne to, jakie cele Moskwa chce osiągnąć w najbliższym czasie na Ukrainie. Można tu formułować co najmniej dwie różniące się hipotezy. Pierwsza zakładałaby, że Kreml bardzo boi się trwałego rozejmu, który w warunkach względnego pokoju pozwoliłby umocnić się obecnym antyrosyjskim władzom w Kijowie i zabrać się na serio za odbudowę gospodarki. Ukraina stowarzyszona z Unią, domagająca się członkostwa w NATO i z pomocą Zachodu powoli wychodząca z gospodarczej zapaści – to prawdziwie czarny sen Putina.

Zaś dla Poroszenki i Jaceniuka – to faktyczne polityczne zwycięstwo, nawet gdyby utrata Krymu i Donbasu miała okazać się faktem trwałym. Zmuszając Kijów do ustawicznego koncentrowania się na wojnie, Putin ma nadzieję wcześniej czy później doprowadzić do zmęczenia Ukraińców wojną, rozruchów, zamętu i kolejnego przewrotu w Kijowie.

Ale równie uprawniona jest hipoteza groźniejsza. Wedle Julii Tymoszenko – Moskwa czyni ostatnie przygotowania do wielkiej operacji wojskowej, której celem ma być przejęcie 400-kilometrowego korytarza wzdłuż Morza Azowskiego, który połączyłby terytorium Rosji z Krymem.

Stąd właśnie ataki na Mariupol, od zdobycia którego taka ofensywa musiałaby się zacząć. Amerykańscy eksperci od wojskowości przekonują, że jeśli Rosja chce na dłuższą metę zapewnić sobie bezpieczne posiadanie Krymu, taki korytarz jest jej z militarnego punktu widzenia niezbędny. Tak też zapewne myślą rosyjscy generałowie.

Ostatnio minister Ławrow zagroził, że jeśli Kijów nie porzuci planów integracji z Zachodem i nie zachowa „neutralności” , „będzie tracił kolejne terytoria”. Ławrow zapowiada w ten sposób nieodległą wojnę na wielką skalę. Nie należy lekceważyć tych gróźb.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski