I trudno się dziwić. Obywatel zainteresowany życiem politycznym, a jest nas takich mniej więcej połowa, od prawie 20 lat informowany jest podczas kolejnych kampanii, że w zasadzie prezydent nic nie może. I rzeczywiście trochę tak jest.
Nasza Konstytucja stworzyła taką konstrukcję urzędu prezydenta, że za przeproszeniem jest to ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra.
We Francji jasne jest, że prezydent wybierany w wyborach powszechnych jest szefem pełną gębą. W Niemczech prezydenta wybiera parlament, zatem szefem państwa jest ta osoba, której ugrupowanie wygrywa w wyborach powszechnych, czyli kanclerz. Celowo przywołuję przykłady europejskie, a nie przykład Stanów, bo bliższa powinna być koszula ciału, i bliższe powinny być nam przykłady stąd.
Tymczasem w Polsce mamy system niespotykany nigdzie indziej w Europie. Osoba mająca najmocniejszy mandat, czyli prezydent wybierany w wyborach powszechnych, owszem, jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, ale na papierze; owszem, ma inicjatywy ustawodawcze, ale takie same inicjatywy mają grupy obywateli, itd., itp.
Cała kampania wyborcza w tym kontekście jest swego rodzaju fikcją, gdyż kandydaci obiecują wyborcom Niderlandy, w dodatku jeszcze trzy z pięciu ugrupowań parlamentarnych wystawiły w wyborach kandydatów zastępczych, co każe mi się zgodzić ze zdaniem profesora Wojciecha Sadurskiego, który w jednym z tygodników powiedział, że partie robią z Polaków idiotów. Nie dajmy się!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?