Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niby ślepa i głucha, a budzi wielki lęk. Straszy się nią dzieci, choć ona na ich widok zwiewa

Grzegorz Tabasz
Opowieści o ucieczce przed rozwścieczoną żmiją to wierutne bzdury. Ukąszenia przytrafiają się przez przypadek lub na własne życzenie

Nie boję się naszej żmii. Mały wąż. Mało jadu. Małe ząbki. Nieagresywna, choć do głaskania nie polecam. Wiem, co mówię. Dwa razy zakosztowałem żmijowych ząbków. Boję się trzymanych ukradkiem w domowych terrariach tropikalnych gadów. I wakacji. Ciężko znaleźć opiekunkę do gadów. Tym bardziej hotel. Potem bezpański pyton ląduje w lesie. Jadowite grzechotniki czy mokasyny można kupić za kilkadziesiąt złotych. Legalnie, ale o tym potem.

Polska nigdy nie była bogata w gady. Ot, cztery gatunki drobnych jaszczurek. I tyleż węży, z czego jeden skrajnie rzadki. Okazały eskulap, którego w naturze widziała garstka. Częściej bywa spotykany gniewosz. Pechowiec, o gorącym temperamencie. Lubi straszyć i próbuje kąsać. Nieszkodliwy. Marnie kończy mylony z mityczną miedzianką. Został pospolity nad wodami zaskroniec. Na widok człowieka ucieka, gdzie oczy poniosą. W sytuacji bez wyjścia będzie zgrabnie udawał trupa. W ostateczności wyrzuci cuchnącą ciecz z kloaki. Na deser zostawiłem jedynego jadowitego węża, żmiję zygzakowatą. Nie wiem, czy to skutek lektury pierwszych rozdziałów Starego Testamentu, ale od tamtej pory węże mają fatalną passę. Uznane za symbol szatana. Stwory podstępne, które zdradę mają we krwi.

Ot, słynne powiedzenie o wyhodowanej na własnym łonie żmii z Kainową wstęgą na grzbiecie. I rozdwojony język urodzonego kłamcy. Jeśli dołożyć zęby jadowe, to kozioł ofiarny gotowy. W sam raz do straszenia. Zaś między Bugiem a Odrą każdy wąż to jadowita żmija, którą w obronie własnej trzeba zabić. Przez kilka lat miałem okazje towarzyszyć strażakom wzywanym przez przerażonych obywateli. Nasłuchałem się opowieści o żmijowych gniazdach i taktyce ucieczki przed gadem. Najlepiej zygzakiem, bo to wprowadza ścigającego gada w konfuzje. Tudzież tajemniczych ekologach, którzy dla zysku wypuszczali zmutowane żmije, by pod koniec lata odłowić utuczone okazy. Po co? Dla pozyskania jadu. Drugie życie przynajmniej dwóch horrorów kategorii B emitowanych podczas kanikuły przez telewizję.

Teraz garść prawdy o żmii. Zwykle sześćdziesiąt centymetrów długości. Większe okazy to rzadkość. Barwa najczęściej rdzawa, szara i popielata. Bywają sztuki smoliście czarne bez widocznego zygzaka na grzbiecie. Trójkątna głowa kryje parę jadowych zębów długości zaledwie dwóch milimetrów. Nie przebiją grubszej tkaniny, o zwyczajnych trampkach nie wspominając. Jad silny, lecz dawkowany bardzo oszczędnie. Z tych dwóch ukąszeń, które otrzymałem, jedno było puste, całkowicie pozbawione jadu.

Drugie trafienie jednym tylko jadowym ząbkiem małej, aczkolwiek kąśliwej żmijki, bolało. I to bardzo, choć skończyło się bez żadnych konsekwencji. Przy okazji sprawdziłem, iż polecane w podręcznikach pierwszej pomocy okłady z lodu na ukąszone miejsce raczej wzmagają ból, zamiast go tłumić. Dla zdrowych i dorosłych osób jad nie stanowi zagrożenia. Dawka śmiertelna trucizny wymagałaby następujących po sobie kilku ukąszeń dwóch przynajmniej dorodnych gadów. Niebezpieczeństwo grozi dzieciom, osobom starszym i schorowanym. Teraz najważniejsze: zasięg uderzenia zębów jadowych jest równy jednej trzeciej długości ciała. Reszta stanowi podporę. Dla żmii to dwadzieścia centymetrów! Stojąc dwa, trzy kroki od zażywającej kąpieli słonecznej żmii, można sobie bez najmniejszego ryzyka zrobić efektowne selfi komórką. Znajomi będą zazdrościć…

Zwierzak jest praktycznie ślepy i głuchy. Wyczuwa drgania podłoża i usiłuje czym prędzej zwiać przed nadchodzącym człowiekiem. Opowieści o ucieczce przed rozwścieczonym gadem to wierutne bzdury. Ukąszenia przytrafiają się najczęściej przy zbieraniu poziomek, borówek i grzybów. Lub na własne życzenie, co spotkało niżej podpisanego podczas chwytania węża gołą dłonią. Najlepszym celem dla żmii są młode myszy i ryjówki. Przyczajony gad uderza niczym błyskawica, a ofiara ginie po kilku minutach. Później mozolnie odszukuje zdobycz, węsząc po okolicy rozdwojonym językiem. To tylko nietypowy narząd smaku, który ze skłonnościami do łgarstwa nie ma nic wspólnego.

W tym czasie składniki jadu zaczynają trawić ciało zdobyczy i tu właśnie kryją się najbardziej zdradliwe dla człowieka skutki ugryzienia. Martwica tkanek, zniszczenie stawu i zakażenie rany. Rzadziej reakcje ze strony układu nerwowego. Ukąszony musi jak najszybciej trafić do lekarza, który zadecyduje o ewentualnym podaniu surowicy przeciwjadowej. Co do śmiertelnych skutków ukąszenia żmii zygzakowatej, to ostatni wypadek miał ponoć miejsce w Szkocji ponad pół wieku temu. Zginęła starsza pani chora na cukrzycę, do której zbyt późno dotarł lekarz. I to już raczej wszystko. Raczej, gdyż trudno sobie wyobrazić sytuację, by goniące za krwawymi sensacjami media odpuściły jakikolwiek wypadek śmiertelnego w skutkach ataku. Bylibyśmy świadkami przynajmniej tygodniowego cyrku we wszystkich portalach i kanałach TV. Szczególnie w wakacyjnym sezonie ogórkowym.

No dobrze, to co począć ze żmiją we własnym ogródku? Po pierwsze, zerknąć, czy to aby nie zaskroniec. Po drugie, nie dzwonić po strażaków. Mogą być bardziej potrzebni przy prawdziwej katastrofie. Jeśli to żmija i nie ucieknie, to znakomicie sprawdza się szeroka łopata do śniegu i miotła. Zamiecionego węża starczy wyrzucić za płot. Jeśli wróci, doskonale działa metalowy pręt wbity głęboko w ziemię. I młotek, którym wprawiamy żelastwo w drgania czego żaden gad nie toleruje. Zakochani w przyrodzie mogą zaryzykować i pozwolić żmii zamieszkać w ogrodzie. Wyśmienicie tępi gryzonie, lecz jeśli w domu są dzieci, to eksmisja będzie nieunikniona. Zabijanie nie jest ani konieczne, ani tym bardziej potrzebne.

Na koniec moje strachy. Kilka lat temu w okolicach Barbakanu grasowały dwa jadowite węże. Uciekły właścicielowi, który zmęczony upałem uciął sobie drzemkę. Jeden wrócił do terrarium, drugi przepadł bez wieści. Teoretycznie posiadanie jadowitych gadów jest u nas zakazane. W praktyce kto zechce, kupi bez większych problemów niedrogiego grzechotnika pochodzącego z legalnych hodowli w Czechach. Dla draki. Dla szpanu, bo niejadowity wąż zbożowy i kameleon nie zaimponują już nikomu. Reszta, czyli ucieczka gada w wieżowcu, to już gotowy scenariusz prawdziwego horroru.

***

Pora godowa przypada na kwiecień-maj. Samce toczą rytualne walki przypominające zapasy. Walczące osobniki oplatają się wokół siebie – unoszą przednie części do góry i każdy z nich usiłuje przygnieść przeciwnika do ziemi. Zaloty oraz sama kopulacja są długotrwałe (kilka godzin). Samica rodzi 5–15 młodych, które od początku prowadzą samodzielny tryb życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski