Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie będzie bigosu, jemy żaby

Redakcja
- Przyleciał Pan do Paryża wraz z ojcem, Władysławem. Agnieszka i Ula mogą liczyć na gorący doping?

ROZMOWA z ROBERTEM RADWAŃSKIM, ojcem i trenerem Agnieszki i Urszuli

- Od dawna myślałem o tym, by zabrać ojca na Wielkiego Szlema. By zobaczył wnuczki w akcji, poczuł atmosferę takiego turnieju. Przylecieliśmy w piątek, kiedy... obchodził swoje 80. urodziny. Wieczorem poszliśmy do renomowanej restauracji na uroczystą kolację, podczas której odśpiewaliśmy dziadkowi gromkie "Sto lat". Zrobiło się lekkie zamieszanie, eleganccy Francuzi zastanawiali się, o co chodzi, ale wytłumaczyliśmy im szybko, że to przyjęcie urodzinowe. W sobotę był solidny dzień treningowy Uli, która grała dwa razy. Wieczorem, pociągiem z Brukseli dołączyła do nas Isia. W Paryżu zostajemy z dziadkiem do środy. Jeśli córki będą dobrze grały, to może dolecę na ćwierćfinał czy półfinał w przyszłym tygodniu. To przecież blisko.

- Będzie miał Pan czas, by ugotować tradycyjny bigos?

- Warunki są, bo mieszkamy w tym samym hotelu "Adaggio", gdzie wynajmujemy apartament z kuchnią, ale nie ma na to czasu. Możemy go tylko kupić. W tym roku nie będzie więc bigosu, jemy żaby! (śmiech).

- Agnieszka przyjechała do Paryża z dziesiątym tytułem zdobytym w Brukseli, trochę z marszu. Nie za dużo tego grania przed Wielkim Szlemem?

- Trzeba było grać w Belgii. Zagrała bardzo dobrze, tylko w ostatnim meczu trochę się męczyła.

- Ula zaimponowała w Brukseli wygraną z ósmą rakietą świata, Marion Bartoli, ale później przegrała ze Szwedką Sofią Arvidsson.

- Szwedka wygrała sprytem i taktyką. I tak bardzo się cieszę z pokonania Bartoli, bo Urszula na pewno awansuje o 15 pozycji w rankingu, a przecież cały czas walczy o miejsce w turnieju singlowym igrzysk. W Paryżu też powinna dobrze zagrać, by być pewną wyjazdu do Londynu.

- Jak ocenia Pan losowanie córek? W drugiej rundzie Ula może trafić na Petrę Kvitovą, a Agnieszka na Venus Williams...

- Najpierw trzeba wygrać pierwszy mecz. Każdy widzi, co jest w drabince. Kvitova gra szybką, ale płaską piłkę, a taka gra Uli pasuje. Venus jest enigmą. Nie wiadomo, w jakiej będzie formie. Jeśli w brylantowej, to może być ciężko, ale Agnieszka też jest w formie. Martwi mnie tylko jedno: Isia jest zmęczona, a tu trzeba być świeżym. Od początku roku zagrała już 40 meczów.

- Stać Agnieszkę na bardzo dobry wynik w Paryżu?

- Oczywiście, że tak! Ścisk w pierwszej "10" jest tak wielki, że kto wygra Roland Garros, będzie numerem 1. Dużo będzie się działo. Niebawem mamy Wimbledon. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy możemy mieć trzy różne liderki listy WTA.

Rozmawiała AGNIESZKA BIALIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski