Nie będzie się opłacało zakręcanie grzejników

Sytuacja przypomina nieco bajkę o Pawle i Gawle. Miechowski Gaweł całą zimę chodził w grubym dresie i waciaku, dzięki czemu zaoszczędził na ogrzewaniu 1300 zł. Paweł nie zakręcał kaloryferów, bo lubi ciepło i ma małe dzieci. Do ogrzewania musi zatem dopłacić. Przy okazji ma grzyba, który „wszedł” po ścianie od sąsiada, który ma zakręcone grzejniki, bo oszczędza.

Spółdzielnia chce przeciwdziałać takim praktykom, dlatego zmieniła zasady podziału kosztów centralnego ogrzewania. Teraz koszty stałe (przeliczane na metr kw.) będą wynosiły 65 proc, natomiast koszty zmienne (przeliczane według zużytych jednostek ciepła) - 35 proc. opłaty. Do tej pory było to pół na pół. Inaczej mówiąc jednostka ciepła stanie się tańsza. - Spowoduje to zmniejszenie dysproporcji między opłatami za ogrzewanie mieszkań. Przypomnijmy, że zwroty za ciepło, to różnica między zebranymi zaliczkami a faktycznie poniesionymi kosztami za ogrzewanie danego bloku - tłumaczy prezes SM „Przyszłość” Witold Skrzypek.

Reasumując, oszczędzanie na ogrzewaniu, jakie niektórzy lokatorzy praktykowali do tej pory, najzwyczajniej stanie się mniej opłacalne. Nadmiernie oszczędzający będą po zmianie regulaminu mieli mniejsze zwroty po rozliczeniu sezonu grzewczego. Natomiast lubiący mieszkać w cieple, będą mniej dopłacać, a nawet obędzie się bez dopłaty.

- Nie było innego sposobu, aby zapobiec nadmiernemu wychładzaniu bloków mieszkalnych, które niemal w stu procentach są już docieplone, po gruntownej termomodernizacji. W niewietrzonych, niewentylowanych i nieogrzewanych mieszkaniach znów może się pojawić się problem z pleśnią i zagrzybieniem. Trzeba jakoś temu przeciwdziałać - przekonują pracownicy spółdzielni.

Wprowadzona zmiana, choć nie wszystkim się podoba, już przynosi efekty w tych blokach wielorodzinnych, w których została wprowadzona. Widać je po analizie wydruków rozliczeń centralnego ogrzewania.