Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie boję się podglądać

Rozmawiał Łukasz Madej
Piotr Stach w Nowym Sączu podpisał umowę (na razie) do końca sezonu. Zastąpił Jozefa Kostelnika
Piotr Stach w Nowym Sączu podpisał umowę (na razie) do końca sezonu. Zastąpił Jozefa Kostelnika Fot. Jerzy Cebula
Rozmowa z PIOTREM STACHEM, który jutro zadebiutuje jako trener Sandecji Nowy Sącz.

– Szukając o Panu informacji, można znaleźć taką, że był Pan na stażu we włoskim Empoli.

– Byłem, to prawda, ale dawno. Za to bliżej, bo miesiąc temu, przeszedłem staż u Jasia Urbana w Osasunie Pampeluna.

– Czyli będzie Pan do Sandecji Nowy Sącz wprowadzać hiszpańskie wzorce?

– Powiedzmy sobie szczerze – jest dużo lig lepszych od naszej, z każdej można coś wyciągnąć i odpowiednio na swoim podwórku zagospodarować. A wracając do trenera Urbana, to pewne rzeczy wprowadzał już w Legii Warszawa i wtedy też byłem u niego na stażu. Trzeba podpatrywać lepszych od siebie szkoleniowców.

– Inna interesująca rzecz to fakt, że w GKS Katowice współpracował Pan z obecnym selekcjonerem reprezentacji Polski Adamem Nawałką.

– To też był bardzo dobry dla mnie czas. Zobaczyłem, jak naprawdę pracuje się u trenera Nawałki, co przynosi efekt. Najpierw widziałem to naocznie w GKS Katowice, a potem z boku obserwowałem, jak to samo stosuje z dobrym skutkiem w Górniku Zabrze.

– „Gieksa” to był pewnie pierwszy klub, w którym zobaczył Pan, co oznacza pracować pod presją.

– Oj, zgadza się. Kibice z Katowic naprawdę żywiołowo dopingowali swój zespół, ale też wymagania wobec drużyny mieli wygórowane.

– W Nowym Sączu, zachowując wszelkie proporcje, może być podobnie, bo co prawda w pierwszej lidze lideruje Termalica, ale to raczej Sandecja – po Wiśle i Cracovii, jest pod względem medialnym i kibicowskim trzecią siłą Małopolski.

– Zdaję sobie z tego sprawę. Dobrze pamiętam, że kiedy przyjeżdżałem tutaj jeszcze jako piłkarz, a potem trener, to już dużo wcześniej przed meczem wiedziało się, że fani będą mocno dopingować gospodarzy. To z całą pewnością rywalom Sandecji nie pomaga. Z doświadczenia wiem, że w Nowym Sączu przeciwnikom gra się ciężko. Myślę, że w jutrzejszym meczu kibice będą drużynę mocno wspierać, bo każdy piłkarz potrzebuje takiej pomocy.

– Życie napisało ciekawy scenariusz, bo przed rokiem debiutował Pan na zapleczu ekstraklasy właśnie w Nowym Sączu, gdzie przyjechał i wygrał jako opiekun Okocimskiego Brzesko. Działacze Sandecji nie ukrywają teraz, że zaimponował im Pan wtedy odwagą.

– A czego miałem się bać? Zawodnicy też nie powinni tego robić, tylko wychodzić na murawę i, potocznie mówiąc, sprzedawać swoje umiejętności. Do tego wiem, że ci, którzy grają w Sandecji, mają je – jak na te rozgrywki – wysokie.

– Apropos strachu, przejmuje Pan drużynę po klęsce 1:6 w Bytowie. Nie było obaw?

– Odpowiem w taki sposób – większości drużyn zdarzają się wypadki przy pracy i wierzę, że tak właśnie jest także w przypadku mojej nowej drużyny.

– Co ciekawe, jako piłkarz był Pan podopiecznym Ryszarda Kuźmy, który niedawno prowadził właśnie „biało-czarnych”.

– Zgadza się, w Wisłoce Dębica, gdzie trener Kuźma zaczynał.

– Zadzwoni Pan do niego?

– Już to zrobiłem.

– I co?

– Nie rozmawialiśmy o tym, czy poleca pracę w Nowym Sączu lub nie, ale tak ogólnie o zawodnikach. I dobrze, bo uzyskałem dużo potrzebnych informacji. A tak przy okazji trener Kuźma powiedział, że jak będę jeszcze czegoś potrzebował, to chętnie mi pomoże.

– Liczył Pan w ogóle, ilu trenerów przez ostatnich sześć sezonów prowadziło Sandecję?

– Hmm, dziesięciu?

– Blisko, Pan jest dziewiąty. Jak widać, to gorący stołek.

– Na pewno przyczyny zmian były różne. Nie mnie się jednak wypowiadać, dlaczego tak się układało.

– Za Panem pierwsze treningi. Wrażenia?

– Dużo zaangażowania ze strony zawodników. I to jest właśnie to, na czym bardzo mi zależy. W Sandecji jest wielu doświadczonych zawodników oraz młodzieży. Drużynę trzeba skonsolidować. Wierzę, że jesteśmy w stanie grać dobrą piłkę.

– Pierwszy skład na jutrzejszy mecz z Pogonią Siedlce jest już gotowy?

– Cały czas o tym myślę. Wiadomo, że pierwsze dni są podporządkowane temu, żeby nowy dla mnie etap zacząć dobrze. Trzeba dotrzeć do zawodników, żeby włożyli w mecz większe pokłady swojej energii. Ale co ważne, już na pierwszych zajęciach zauważyłem, że są żądni rehabilitacji za poprzednią porażkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski