Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nie brookliński most..."

Redakcja
Tomasz Bereziński podczas jednego z maratonów Fot. Archiwum biegacza
Tomasz Bereziński podczas jednego z maratonów Fot. Archiwum biegacza
Rozmowa z TOMASZEM BEREZIŃSKIM, biegaczem i dizajnerem z Nowego Jorku, rodem z Nowego Sącza, który biega "na kształt". Trochę w tym sztuki, sporo biegania - po prostu GPS drawing.

Tomasz Bereziński podczas jednego z maratonów Fot. Archiwum biegacza

O której godzinie zacząłeś biegać?

- Około 16 mniej więcej 2 lata temu. Oczywiście od razu rzuciłem się na głęboką wodę. To był duży jak na początek dystans - 7 kilometrów. Przez kilka następnych dni leczyłem obrażenia. Na początek powinienem był potruchtać kilka ulic tam i z powrotem.

- Dlaczego?

- Dlaczego zacząłem biegać? Spodziewałem się tego miażdżącego pytania. Chyba trochę z zazdrości. Zazdrościłem swojemu koledze, który ma na koncie już kilkadziesiąt maratonów. Też chciałem pokonać choćby jeden.

- Co zapamiętałeś z pierwszego biegu?

- Byłem wtedy z siebie bardzo zadowolony. Nie zmęczyłem się zbytnio, bo od lat sporo jeździłem na rowerze po górach. Fizycznie więc nie byłem zupełnie do niczego. Choć następnego dnia trudno mi było podnieść się z łóżka.

- Od razu zacząłeś biegać z GPS-em?

- Nie. Wtedy żadnego GPS-a nie miałem. Ale planowałem biegi, używając Google Maps i tym podobnych udogodnień. Biegałem w kółko, blisko studia, w którym pracuję i domu, w którym mieszkam.

- Już wtedy dokumentowałeś swoje biegi?

- Dokumentowałem, gdyż z natury jestem dokumentalistą. Kiedy zacząłem poważnie się przygotowywać do pierwszego maratonu, dystanse zaczęły się wydłużać, więc zataczałem coraz szersze kręgi i powoli zaczął mi kiełkować w głowie pewien pomysł.

- Bieganie na kształt?

- Bieganie - jak to pani ładnie ujęła - "na kształt" to w zasadzie efekt uboczny pewnej idei. Najpierw do przebiegnięcia wszystkich ulic Brooklynu zainspirował mnie inny biegacz, który wziął sobie za cel dużo większą dzielnicę Queens. Ja zdecydowałem się przebiec Brooklyn. A określenie "sznurowanie" podpowiedział mi przyjaciel z Polski. Grafik, który - co stwierdzam z dumą - zaraził się potem ode mnie.

- Ale to właśnie Twoje bieganie "na kształt" zainteresowało użytkowników Everytrail i media...

- Tak, to prawda. Byłem już wtedy w posiadaniu małego GPS-a na rękę, który pomagał mi w treningach i tracki z niego umieszczałem na bardzo przyjaznym everytrail.com

- Jak powstał pierwszy rysunek? Jakaś konfiguracja ulic nasunęła pomysł?

- To też. Jednak na początek po prostu postanowiłem narysować  coś bardzo dużego. GPS okazał się idealnym narzędziem. Mogło to być cokolwiek: lodówka, telewizor albo żelazko.

- A co to było?

- Po krótkiej analizie wzrokowej map NYC wybór padł na portret. Wykonałem kilka szkiców. Jeden - dzięki idealnemu kątowi rozwarcia między Bushwick Ave. a Atlantic Ave. - okazał się bardzo podobny do profilu nosa jednego z profesorów liceum, do którego uczęszczałem w przeszłości (Liceum Sztuk Plastycznych w Nowym Wiśniczu - przyp. red.). Podobieństwo zostało potwierdzone.

- To ta twarz w beretce?

- W beretce.

- Z antenką?
- Z antenką. To portret profesora Wrony. Nie został wybiegany, ale  wyjeżdżony na rowerze.

- Połączyłeś zamiłowanie do ruchu z pasją rysownika...

- Dokładnie. Dwa dni roboty w deszczu, na świeżym powietrzu i prawie 90 kilometrów rysowania. Za kanwę wykorzystałem Brooklyn i Manhattan oraz trzy mosty: Williamsburg, Manhattan i Brooklyn Bridge.

- Taki rysunek byłby widoczny z kosmosu, gdyby nie był ulotnym dziełem mięśni artysty.

- Pewnie by był, tylko trzeba by tam polecieć. Nie mam rakiety, za to na szczęście mogę korzystać z satelitów, niektórych.

- Jaki rysunek wybiegałeś jako pierwszy?

- Nos psa.

- Tego publikowanego w "New York Times"?

- Tak. Podczas realizacji tego projektu zastosowałem kilka "środków wyrazu": buty, rower i (ze względu na długość karku i podbródka) samochód. W sumie 83 kilometry rysowania. Zaraz potem wybiegałem karpia (niezbyt dużego). Właściwie wychodziłem tego karpia. Był naprawdę mały. Po opublikowaniu rysunku psa na everytrail.com redaktorka z NYT pisząca o GPS drawing (GPS art) postanowiła przeprowadzić ze mną wywiad. A wracając do maratonów. Po miesiącach treningów przystąpiłem na drżących nogach do pierwszego maratonu w Filadelfii. Nie bardzo wierzyłem w to, że go ukończę, ale udało się.

- Z jakim czasem?

- Marnym. Ok. 4,30 h. Co jednak nie ma żadnego znaczenia. Tak sobie od czasu do czasu przebiegam jakiś maraton. Od tamtej pory poprawiłem wynik o godzinę.

- Ile zaliczyłeś maratonów?

- Sześć. Ale udział w takich wielkich imprezach przestał mnie już pociągać. Tyle samo satysfakcji daje przebiegnięcie 42 kilometrów z jednego końca miasta na drugi. Tego teraz będę się trzymał.

Co w takim razie pociąga Cię w bieganiu maratonów?

- Samo bieganie. Wiara w to, że można zacząć biec i zatrzymać się po 40 - 50 kilometrach. To jest bardzo przyjemne dla ciała i dla duszy. I można jeść, ile ciało i dusza zapragną, co jest równie przyjemne.

- Właśnie. Co z ciałem? Zacząłeś je bardziej czuć?

- Czuję, zwłaszcza kolana po 30 kilometrach biegu. Ale tak poważnie, czuję się zdrowszy, zwłaszcza na umyśle mi ulżyło.

- Podobno po 35 kilometrze biegu jest najtrudniej. Tak Haruki Murakami pisze w swojej książce "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" - to taki pamiętnik japońskiego pisarza i biegacza, który przebiegł 23 maratony.

- Tak rzeczywiście jest. 35 kilometr to pewna granica, z którą większość ludzkich organizmów nie może sobie poradzić. W sposób naturalny wyczerpują się zasoby energii potrzebne przy takim wysiłku, ale odpowiedni trening i taktyka podczas biegu powinny pomóc.

- Wracając do treningów i sznurowania Brooklynu, pewnie dzięki temu dobrze poznałeś dzielnicę? Kto wie, może lepiej niż niejeden nowojorczyk.
- Możliwe. Od około 18 miesięcy skupiony jestem na projekcie przebiegnięcia wszystkich ulic Brooklynu. Zostało mi do końca dosłownie kilkadziesiąt kilometrów. A za mną już 2800 km.

- Nie byłbyś sobą, gdybyś tylko biegał. Przy okazji patrzysz, fotografujesz. Powstała interesująca dokumentacja dzielnicy.

- Może w przyszłości zorganizuję wystawę lub pokuszę się o napisanie książki albo przewodnika. Na razie cała dokumentacja dostępna jest na everytrail.com.

- A co teraz, kiedy już skończysz "sznurowanie Brooklynu"?

- Do końca maja zasznuruję Brooklyn. Potem sobie odpocznę.

- Na długo?

- Krótko. W tym roku mam zaplanowane dwa biegi - NYC Marathon i Adirondack Marathon. Może teraz zacznę sznurować Queens? Nawet już trochę zacząłem. Myślę o zajęciu się zupełnie inną dziedziną, na którą w ostatnim czasie nie miałem wiele czasu. Wrócę do malowania. W kącie czekają od dawna sztalugi i blejtramy. Chciałbym zająć się też poważnie animacją poklatkową.

- Przywołany Murakami mówi, że często pytają go, o czym myśli, kiedy biegnie. Odpowiada, że o niczym, albo o kolanach, lub o tym, że mu smutno albo, że jest szczęśliwy, czasem też o chmurach. A Ty?

- W biegu myśli się o zwykłych rzeczach, o których nie ma się czasu myśleć, pracując albo obcując z innymi ludźmi. To kilka godzin prawdziwej samotności. Nawet biegnąc wśród setek ludzi na ulicy lub tysięcy podczas maratonu, jestem sam.

- Może potrzeba biegania bierze się właśnie z potrzeby samotności?

- To dobry trop.

- Jednak bieganie wymaga sporej dyscypliny. To Twoja naturalna cecha, czy musiałeś ją w sobie wytrenować?

- Raczej jestem zdyscyplinowany i dokładny. Za takiego się uważam. Ale kiedy mam zaplanowany trening i naprawdę bardzo mi się nie chce biec, zostaję w domu i nie mam potem rozterek moralnych. Nie muszę sobie niczego udowadniać. Podczas biegu potrafię się zatrzymać na rogu i zamyślić lub usiąść na trawie, albo wstąpić gdzieś na kawę, jeśli tylko mam ochotę. Nie ma presji. Na początku biegania walczyłem wynik, czas, dystans. Na szczęście przestałem.

- Więc co Cię teraz gna?

- No, coś rzeczywiście gna. Tylko nie wiem, czy mnie to ciągnie, czy może pcha?

Rozmawiała MONIKA KOWALCZYK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski