Nie byłem TW "Filozof"

Abp Józef Życiński:

Nawet nie proponowano mi współpracy z SB - twierdzi metropolita lubelski

Nie byłem agentem, a żaden esbek nie proponował mi takiej roli - zapewnia metropolita lubelski abp Józef Życiński na łamach najnowszego "Tygodnika Powszechnego". "Nie byłem TW "Filozof" - pisze.

Podobną prośbę arcybiskup skierował teraz do Kościelnej Komisji Historycznej, choć - jak zaznacza - przez pół roku nie znaleziono w IPN w jego sprawie niczego istotnego. Nie ukazał się też żaden materiał potwierdzający plotki, które można usłyszeć np. w Krakowie.
Na antenie radomskiego radia metropolita powiedział, że odpowiednie badania zostały już przeprowadzone w Krakowie, Katowicach i w Warszawie. Mimo braku istotnych dokumentów metropolita stwierdził w wywiadzie udzielonym Katolickiej Agencji Informacyjnej, że prawdopodobnie "wciągnięto go na listę agentów". Jak wynika z rozmowy, miałoby się to jednak stać nie tylko bez jego zgody, ale i wiedzy.
Jedyne, co podpisywał, to - jak ujawnia - listy interwencyjne, gdy podczas rewizji na granicy zabierano mu książki i maszynopisy. Współpracy z SB nigdy mu zresztą nie zaproponowano, nawet jeśli próbowano wręczyć mu "prezent" - kryształowe kieliszki, rzekomo dla znajomych zza oceanu.
Arcybiskup przypomniał, że jako dziekan w Papieskiej Akademii Teologicznej odpowiadał za kontakty z Katolickim Uniwersytetem Ameryki w Waszyngtonie i "niejednokrotnie doświadczał ze strony SB utrudnień, których celem było ograniczenie wpływów Kościoła w środowisku akademickim". To nie była jednak współpraca z wrogami Kościoła - zapewnia.
"Gdy robiliśmy sesję międzynarodową, esbecy martwili się, skąd pochodzą fundusze, kto w Ameryce opłaca pobyt naszych profesorów. Wówczas przychodzili i żądali wyjaśnień. Ponieważ nie prowadziliśmy działalności antypaństwowej, te wyjaśnienia były wyrazem obowiązków dziekana czy obowiązków moich jako odpowiedzialnego za współpracę naukową" - powiedział metropolita na antenie radomskiego radia.
"Celem działania IPN jest kształtowanie pamięci narodowej, a nie sporządzanie katalogu hipotetycznych zdrajców" - pisze arcybiskup w "Tygodniku Powszechnym". I - mocno krytykując sejmową wersję nowej ustawy lustracyjnej - dodaje, że w sporze o model lustracji w Polsce "chodzi o godność człowieka, hierarchię wartości, wizję wartościowań moralnych przyjętych w państwie prawa".
Podważając wiarygodność zapisków funkcjonariuszy SB sprzed lat, arcybiskup posługuje się też przykładem z Lublina, gdzie w teczce ks. dr. Romualda Wekslera-Waszkinela napisano niegdyś: "zobowiązania od TW nie pobrano. Pseudonim ťFilozofŤ nadałem mu bez jego wiedzy".
Decyzją od dawna konieczną nazywa też abp Życiński zapowiedź polskich hierarchów przebadania materiałów dawnej komunistycznej bezpieki, dotyczących przeszłości wszystkich biskupów, w tym jego własnej. Na razie wiele osób, także w Krakowie, z którym ksiądz arcybiskup był związany tyle lat, zastanawia się, czy w zapowiadanej na luty premierze książki ks. Isakowicza-Zaleskiego znajdą się jakiekolwiek materiały dotyczące TW "Filozofa". Autor publikacji, zgodnie z obietnicą złożoną kardynałowi Dziwiszowi, nie ujawnia treści swej pracy przed jej publikacją.
(EŁ)