Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie było grania

(ZAB)
Jarosław Macionczyk na ławce rezerwowych?  A jednak...
Jarosław Macionczyk na ławce rezerwowych? A jednak... fot. jerzy zaborski
I liga siatkarzy. Kęczaninowi mocno oddaliła się strefa play-off.

KPS Siedlce - Kęczanin Kęty 3:1 (28:30, 25:22, 25:20, 28:26)
KPS: J. Fornal, Popik, Pietraszko, Guz, Butryn, Stańczuk, Zabłocki (libero) oraz Pruski, Rejowski, Matula.
Kęczanin: Błasiak, Macionczyk, Biegun, Pietruczuk, Behrendt, Macek, Mariański (libero) oraz Ogrodniczuk, Szpyrka, Gandyk

Kęczanie dobrze weszli w mecz. Po zablokowaniu przez Macka akcji Butryna prowadzili już 6:2. Potem zrobiło się 6:6, bo gości mocno zagrywką gnębił ich były zawodnik, Paweł Pietraszko. Z czasem inicjatywę przejęli siedlczanie. Prowadzili już 19:15, ale ich przewaga zaczęła topnieć. Dzięki Macionczykowi zrobiło się 23:21, a po ataku Ogrodniczuka (grał w swoim rodzinnym mieście) było już 23:22 i miejscowy szkoleniowiec poprosił o czas. Przy stanie 24:22 o przerwę dla odmiany poprosił kęcki trener.

Ciśnienia nie wytrzymał Fornal, zagrywając w siatkę, a po kolejnej udanej akcji kęczan było 24:24.

Jednak po chwili Butrynowi udało się obić kęcki blok i miejscowi znów stanęli przed szansą zakończenia seta, ale skuteczny atak Błasiaka dał remis 25:25. Raz jeszcze, dzięki Butrynowi, gospodarze dostali szansę postawienia kropki nad „i”, lecz skoro tego nie zrobili, po chwili było 26:27. Autowy atak Butryna pozwolił przyjezdnym cieszyć się ze zrobienia pierwszego kroku.

Po zmianie stron gospodarze prowadzili 8:7, ale potem przegrywali 9:10. – _Trzeba było wygrać drugiego seta, to mielibyśmy przynajmniej punkt, a może nawet udałoby nam się wziąć wszystko. Niestety, oddaliśmy końcówkę i wszystko zaczęło się od __nowa _– żałował Marek Błasiak, trener kęczan.

O trzeciej partii kęczanie woleliby jak najszybciej zapomnieć. Jak powiedział ich szkoleniowiec, wtedy w ogóle nie było grania.

Losy czwartej odsłony także nie układały się po myśli przyjezdnych, którzy musieli gonić wynik. Jednak w pewnym momencie Marek Błasiak posadził na ławce pierwszego rozgrywającego, doświadczonego Jarosława Macionczyka. Jego miejsce zajął 19-letni Wojciech Gandyk, który nie przestraszył się walki. – W końcówce kilka razy zabrakło nam szczęścia i dlatego nie udało nam się doprowadzić do __tie-breaka – żałował trener.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski