Nie chcą już dużych budynków

- W naszym mieście jest już zbyt dużo takich molochów - uważa Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego.

Zauważa, że powstają one nie tylko w centrum miasta, ale często także na obrzeżach. Co ciekawe, powstawanie takich budowli dopuszczają obowiązujące plany zagospodarowania.

- Zostały stworzone w mieście przez mojego poprzednika na dość dziwnych zasadach - dodaje. Na przykład w dzielnicy willowej są 2-3 działki, na których można wystawić o wiele większe budynki niż sąsiadująca zabudowa. By w Zakopanem już nie powstawały betonowe molochy władze miasta powołały zespół złożony z prawników, architektów i planistów, który ma opracować rozwiązania tego problemu.

- Liczę na to, że uda im się znaleźć sposób zablokowania budowy wielkogabarytowych budynków w mieście bez konieczności tworzenia od nowa planów zagospodarowania przestrzennego - mówi.

Ma nadzieję, że powołany zespół wypracuje takie rozwiązania, które uregulują raz na zawsze problem wielkogabarytowych budynków w mieście.

Burmistrz zapowiada, że chciałby, by w Zakopanem można było wprowadzić regulamin podobny do tego, jaki jest np. w gminie Poronin.

- Tam są regulacje stwierdzające, że można w mieście budować domy maksymalnie o długości 30 metrów i szerokości 20 m. Gdy są takie zapisy, stawianie budynków jest bardziej przejrzyste - dodaje Dorula.

Jego słowa można odnieść do małej afery, jaka ujrzała światło dzienne przed rokiem. Wówczas okazało się, że w rejonie ulic Zwierzynieckiej, Żeromskiego i Makuszyńskiego plan zagospodarowania dopuszczał na kilku działkach stawianie o wiele większych budynków niż stojące po sąsiedzku.

- Jest najwyższy czas, by powstrzymać wielkogabarytowe budownictwo w Zakopanem. Przez betonowe molochy miasto traci unikatowy charakter - uważa Jan Waksmundzki, mieszkaniec Zakopanego.